11.Rutyna nie rutyna.

10.9K 728 937
                                    

Harry i Liam przemierzali szkolne korytarze, prowadząc luźną konwersację. Payne w sprawie spotkań swojego przyjaciela z panem Tomlinsonem wie tylko tyle, że nauczyciel po prostu tłumaczy mu niektóre rzeczy. Styles uznał, że Liamowi do życia więcej informacji nie jest potrzebne.

Po chwili Payne'owi zaświeciły ciemne oczy, a na twarzy zagościł uśmiech. Brunet spojrzał na niego dziwnie. Popatrzył w miejsce, w którym utkwiony jest wzrok przyjaciela i uśmiechnął się chytrze. Bowiem w tamtym miejscu stał Niall. Liam podszedł do niego i przywitał przytulasem. Zielonooki zmarszczył brwi na tę czułość. Patrzył z daleka, jak konwersują oby dwoje z rozpromienionymi twarzami.

Kiedy zadzwonił dzwonek, pożegnali się również uściskiem. Payne wrócił do Harry'ego, któremu nie znikał uśmieszek z twarzy.

- Czy mnie coś ominęło? - zapytał i z satysfakcją patrzył jak Payne czerwienieje na twarzy.

- Niall to mój dobry... kumpel. Tak, kumpel. Nic więcej. - powiedział nerwowo i mógł już przestać mówić, bowiem Styles i tak wiedział swoje.

- Zobaczymy. - i na tym skończyła się rozmowa o Liamie i Niallu.

___

Czas nieubłagalnie leci. Sekunda za sekundą, minuta za minutą, godzina za godziną, dzień za dniem... w nieskończoność. Każdy dzień jest pewnego rodzaju rutyną. Zachodzą małe zmiany, które my widzimy dopiero z perspektywy czasu. Jednak są też takie wydarzenia, które zawsze będą dla nas zaskoczeniem. Dla Harry'ego były to poniedziałki.

___

- Przepraszam, Harry, ale w tym tygodniu nie mogę zostać dłużej, bo auto mi się zepsuło i przyjaciel po mnie przyjeżdża, a on nie lubi czekać. - powiedział Tomlinson, zbierając swoje rzeczy z biurka.

- Uh... jedno pytanie. - spojrzał na Louisa. Ten popatrzył na niego tak, jakby oczekiwał, że nie tak będzie brzmiało to zdanie. - Proszę?

- No dobra, ale tylko jedno. - zaprzestał na chwilę wykonywanej czynności. Stanął przed Stylesem, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Jak ty odkryłeś swoją orientację? - Louis westchnął.

- No tak, mogłem się tego spodziewać. W bardzo długim skrócie to... ugh. To trochę żenujące. Kiedyś po pijaku przespałem się z kobietą i mężczyzną na raz. - skrzywił się na to wspomnienie. - Oby dwoje mnie podniecali.

- Czy ty...?

- Tak, uczestniczyłem w trójkącie. Ale to nie moja bajka. Nie mógłbym żyć w świadomości, że mogę wyznawać miłość dwóm osobom na raz. - zamyślił się na chwilę. - Nie, po prostu nie. - zaczął znowu chować papiery i laptopa do torby. - Dobra, ja muszę lecieć, Harry. Wychodzimy. - pokazał dłonią na drzwi, bowiem musiał zamknąć salę i oddać klucz.

___

W tym samym czasie.

Po skończonych lekcjach Liama i Harry'ego, Payne wyszedł sam z sali, idąc pod klasę Nialla. Miał dzisiaj go odprowadzić do domu. Rozmawiali dużo ze sobą przez te trzy tygodnie i mogli naprawdę uczciwie stwierdzić, że są dobrymi kumplami. Horan był czasem nieśmiały, ale im dłużej znali się, tym bardziej zanikała ta cecha.

Wychodzili razem ze szkoły, a ciemnooki otaczał jednym ramieniem Irlandczyka. Szli i rozmawiali na mało zobowiązujące tematy. Kiedy przechodzili przez parking, niebieskooki nagle zapatrzył się w jedno miejsce. Liam podążył wzrokiem za tym od Nialla i musiał przyznać, że było na co się zapatrzyć. Nieopodal bowiem, stał piękny, czarny Mustang. Ale nie to było obiektem zainteresowań dwóch chłopaków. Bardziej interesujący był mężczyzna, który opierał się o maskę tego auta. Wyglądał jakby na kogoś czekał.

Miał kruczoczarne włosy, lekki zarost i trochę ciemniejszą skórę. Był również wysportowany, co widać było po opinającej, białej koszulce, na którą zarzuconą miał skórzaną kurtkę. Jego nogi odziane były w czarne rurki idealnie podkreślające jego szczupłe uda i łydki, a na nosie były okulary przeciwsłoneczne.

Kiedy przechodzili obok niego Liam i Niall, ten uniósł swoje okulary, patrząc z aroganckim uśmiechem na tę dwójkę. Dopóki go nie minęli, utrzymywali kontakt wzrokowy.

Jak zniknęli z pola widzenia i słyszenia mulata, Horan zapytał:

- Kto to był?

- Nie mam pojęcia. Nigdy wcześniej go tu nie widziałem. Chociaż nieco podejrzany typ. - odpowiedział Payne.

___

Zabójczo przystojnego nieznajomego, widywali codziennie przez tydzień, zawsze o tej samej porze. Nigdy nie zdołali dowiedzieć się kim jest i na kogo czeka. Do piątku.

W piątek, Niall z Liamem i Harrym wyszli później ze szkoły, gdyż musieli jeszcze na chwilę wstąpić do biblioteki szkolnej. Kiedy przekraczali drzwi z placówki edukacyjnej, minął ich szybko idący pan Tomlinson.

- Do widzenia! - powiedzieli chłopcy chórem, a ten tylko odmruknął pospiesznie, nawet się nie odwracając "tak, tak, do widzenia".

Co ich zdziwiło, nauczyciel szedł prosto w stronę tajemniczego mulata. Już w mniej więcej trzy czwartej drogi, zaczął mówić podniesionym tonem:

- Zayn, ty idioto! Nie będę siedział w pracy do nocy bo ty sobie o mnie zapomniałeś! Uh, co za szczęście, że jutro odbieram moje kochane autko. - ostatnie zdanie wypowiedział ciszej, ale trójka chłopaków i tak je usłyszała, gdyż chodnik prowadził akurat obok miejsca tego zamieszania.

Jedynym na co zwrócili uwagę Niall i Liam było jedno słowo, które im chodziło potem po głowie; Zayn.

69696969
Hejo!

Zaczynamy Ziallama 😈

Tak btw to dzisiaj wchodzę sobie na wtt, a tam...


😂😂

Your sincerely,
LARloveRY

White changes black || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz