5.Dodatek.

9.5K 494 469
                                    

Ich usta były połączone, kiedy Louis próbował niezdarnie otworzyć drzwi ich nowego domu. Chichotali w swoje wargi, kiedy szatyn nie potrafił trafić kluczem do zamka. Kiedy wpadli do środka, niebieskooki przycisnął młodszego do zamkniętych drzwi, zachłannie go całując. Jedną ręką trzymał dwie dłonie bruneta nad jego głową, napawając się tym widokiem uległego męża. Harry za to, kocha patrzeć na szatyna, który dominuje, wręcz panuje nad jego ciałem. Starszy zderza ich biodra w gwałtownym ruchu, wywołując u ich obojga ciche jęki. Brązowe loki jeszcze-niedawno-Stylesa wpadają mu do oczu, zasłaniając ten piękny i gorący widok, jakim jest jego mąż. Na szczęście wspomniany szatyn, odrywa się na chwilę od kręconowłosego, patrząc mu w oczy, a raczej próbuje, bo, aby to uczynić, musi odgarnąć rozwiane włosy Harry'ego. Robi to w bardzo wolnym tempie, niemal irytująco wolnym i delikatnym. Zielonooki jednak nie potrzebuje teraz tego. Nie chce w tym momencie delikatności i adoracji. Pragnie być zniszczonym, perwersyjnie jęcząc i wijąc się pod umięśnionym torsem ukochanego. On potrzebuje poczuć się uległym. Och, tak bardzo uległym. Mieć świadomość, że teraz ktoś inny zarządza jego ciałem, mogąc zrobić z nim co tylko chce.

Szatyn podtrzymuje uda młodszego, kiedy ten wskakuje na niego i oplata jego talię swoimi długimi i chudymi nogami. Kierują się do sypialni, po drodze omal nie wywracając się o różnego rodzaju kanty i mniejsze meble. Wargi dalej toczą zażartą walkę, która z czasem zamienia się w harmonijny, pełen ekspresji, taniec. Kiedy wreszcie szatynowi udaje się dotrzec do pomieszczenia, siada na skraju łóżka, sadzając sobie młodszego na kolana. Zielonooki przenosi swoje dłonie na policzki starszego, trzymając je w niemal desperackim geście.

Po chwili do kręconowłosej głowy wpadł genialny pomysł. Odepchnął lekko swojego męża, powodując u niego zdziwiony wyraz twarzy. Harry popatrzył mu w oczy tym specjalnym wzrokiem; z kokieterią i niewinnością. Młodszy ostatni raz przejechał dłońmi po torsie niebieskookiego, po czym wstał z jego kolan.

Podszedł do wieży, która stała w rogu pokoju, po czym włączył utwór, a na szczęście był on właśnie w takim stylu, w jakim brunet oczekiwał. Dźwięki saksofonu roznosiły się dyskretnie po sypialni, kiedy młodszy powolnym krokiem poszedł na środek pokoju. Niebieskie tęczówki skanowały ten widok z wielką adoracją i podnieceniem.

Zielonooki stanął tyłem do ukochanego, prowokacyjnie kręcąc biodrami. Zsunął marynarkę ze swoich ramion, odrzucając ją gdzieś w kąt pokoju. Odrzucił loki z twarzy, przeczesując je palcami, po czym zjechał dłońmi na swój tors, a następnie tyłek. Nadal kręcąc biodrami, powędrował palcami do swojego rozporka, rozpinając go i ściągając powoli (baaardzo powoli) spodnie od garnituru. Te poszły w ślad marynarki, lądując na podłodze.

Harry prowokacyjnie i zwinnie wypiął się w stronę szatyna, pokazując mu koronkowe majtki, które dotychczas były przykryte koszulą. Usłyszał głośne wciągnięcie powietrza przez Louisa i uśmiechnął się z satysfakcją. Rzucił okiem znad ramienia, ponownie przeczesując swoje loki.

Nieśpiesznie odwrócił się w stronę szatyna, chcąc mu się pokazać w całej okazałości. Popatrzył na ukochanego, który wyglądał na bardzo podnieconego, a odznaczająca się w spodniach erekcja tylko to potwierdzała. Louis nerwowo oblizał wargi, pożerając wzrokiem ciało młodszego. Zielonooki zaczął boleśnie wolno odpinać kolejne guziki koszuli, jednak po jakiś czterech, zaprzestał tych działań i po prostu przełożył ją przez głowę. Szatyn lustrował naprężony tors ukochanego, kiedy ten ściągał materiał górnej garderoby. Po tej czynności, włosy Harry'ego były w jeszcze większym nieładzie, idealnie dopełniając widok bruneta, który zaraz ma zostać porządnie wypieprzony. Kręconowłosy przymknął swoje powieki, dając się ponieść erotycznemu tańcu, błądząc dłońmi po swoim torsie i nie tylko po nim.

White changes black || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz