14.Taboret.

10.4K 713 1K
                                    

- Louiiisss...? - zaintonował dziwnie Harry, siadając na biurku nauczyciela, który aktualnie pisał coś w jakiś dokumentach. - Louis. - powiedział bardziej twardo, kiedy nie uzyskał reakcji. - Lewis! - podniósł ton na Tomlinsona.

- Nie podnoś na mnie głosu, Harry. - rzekł, jednak nadal nie oderwał się od wypełniania papierów.

- Just stop your crying
It's sign of the times.
Welcome to the final show
I hope you wearing your best clothes. - zanucił brunet.

- Ładne, czyje to? - mruknął nauczyciel, nie przywając wykonywanej czynności.

- Moje. - powiedział niczym nastroszony paw, zielonooki.

- Serio? Nie wiedziałem, że obok mnie siedzi taki talent. - Uśmiechnął się szatyn, wreszcie spoglądając na kręconowłosego. Brunet speszył się nieco. - Śpiewaj dalej. - zachęcił go Louis, jednocześnie opierając się o oparcie krzesła i zamykając oczy, wsłuchując się w dźwięki, jakie tworzył uczeń.

- (...) If we never learn we've been here before,
Why are we always stuck and running from?
TABORET
TABORET

- Co? - zaśmiał się Tomlinson. - Po jakiemu to?

- Ah, to jest po polsku. - rzekł rzeczowo brunet. - Ostatnio jak opowiadałeś o "Dziadach", zaciekawiłeś mnie, więc trochę poszperałem w internecie na temat tego kraju. - oznajmnił dumnie. - I oni mają coś takiego jak "ukryty polski". I u nich na przykład "the bullets" tak jak jest oryginalnie w mojej piosence, brzmiało by jak "Taboret" co znaczy "Stool". - Tomlinson zaklaskał w aprobacie kilka razy.

- No, zaimponowałeś mi, Harry. Nie spodziewałem się tego. - rzekł ze zdziwieniem na twarzy. Ten nieco zarumienił się na pochwałę. Zapadła chwila ciszy, która przeznaczona była na namysł nauczyciela. - Jest coś o czym chciałbyś pogadać? Zapytać? Cokolwiek? - uniósł brew, spoglądając na zielonookiego. - Wiesz, pomyślałem, że w sumie tylko ja zapodaję tematy, a tu chodzi o ciebie. - rzekł Louis.

Harry pomyślał chwilę. Czy miał jakieś pytania do nauczyciela? Oczywiście, że tak. Tylko nie wiedział, które wybrać. Przekopał się do dna swojego umysłu i wreszcie odnalazł pytanie idealne.

- Czy są jakieś studia, które musiałeś ukończyć, żeby być teraz w tym miejscu? - zapytał powoli, układając sobie starannie pytanie w głowie.

Spojrzał na Tomlinsona. Wydawał się... zmieszany? Huh? Jakaś nowość.

- Powiedzmy, że musiałem przejść szkolenie. - powiedział wymijająco, a zielonookiemu coś nie grało w tej odpowiedzi. - Może kiedyś powiem ci więcej. - wzruszył ramionami.

- Kiedyś? Ja teraz się zapytałem. - wydął dolną wargę brunet.

- Gdybym ci powiedział, musiałbym cię zabić. - powiedział grobowym tonem nauczyciel, ale zaraz potem wybuchnął śmiechem na zdezorientowaną minę ucznia.

- Ej! Nie żartuj sobie ze mnie! - powiedział oburzony.

- Nie gadaj, że wziąłeś to na poważnie. - powiedział z uśmiechem szatyn. Styles się zarumienił.

- Nie wziąłem tego na poważnie. - burknął pod nosem, ale sam nie wiedział kogo chciał oszukać. Siebie czy Tomlinsona.

- Oh, no dobrze. - powiedział pieszczotliwie, mierzwiąc jego czuprynę.

- Mogę zadać jeszcze jedno pytanie? - powiedział niepewnie po chwili Harry.

- Właśnie to zrobiłeś, ale zakładam, że nie o to ci chodziło. - mrugnął do niego szatyn. - Pytaj. - powiedział z pozoru na luzie, jednak tak naprawdę po ostatnim pytaniu bał się, co teraz wymyślił Styles. Zielonooki moment pomyślał jak sformuować pytanie, aby nie zabrzmiało ono obraźliwie.

- Wiesz, nie przyjmij tego źle... - powiedział nieco niezręcznie brunet. Louis uniósł jedną brew. - ... ale czy... - zaciął się na moment. - ... czy jesteś zadowolony z tego, co robisz? - powiedział na jednym wydechu, odwracając wzrok od nauczyciela.

Louis zastanowił się moment nad odpowiedzią.

- Zależy o co ci chodzi. - powiedział po chwili namysłu.

- O zawód. - odpowiedział szybko brunet, nadal nie patrząc na szatyna.

- Powiem ci tyle, Harry. - kręconowłosy spojrzał kątem oka na rozmówcę. - Nie wiesz o mnie tyle, ile ci się wydaje. - powiedział nijakim tonem głosu. Zielonooki skłamałby, gdyby powiedziałby, że nie zaskoczyła go ta odpowiedź. Bo zaskoczyła i to bardzo. Postanowił o nic więcej nie pytać szatyna w tym temacie, bo wiedział, że i tak nie uzyska odpowiedzi.

Najwyżej umrze w niewiedzy. Trudno.

Co prawda ciekawość zżerała go od środka, ale dzielnie trzymał język za zębami.

- Dobra, koniec trudnych pytań. - klasnął w dłonie po chwili zadumy niebieskooki. - Czy jest jeszcze coś, co spędza ci sen w nocy z powiek? - powiedział przesadnie elegancko.

- Jest dużo takich rzeczy. - westchnął zielonooki. - Ale za dużo tego. Pewnie i tak bym nie uzyskał jednoznacznej odpowiedzi. Przynajmniej nie teraz. - wzruszył ramionami. - Tomlinson, jesteś bardzo tajemniczym człowiekiem. - powiedział jak największy poeta wszechczasów. Obaj się zaśmiali na to zdanie.

- Bez przesady. Każdy ma swoje małe tajemnice. - powiedział, wzruszając ramionami.

- Małe? - Styles spojrzał pobłażliwie na nauczyciela. - Dealowanie dragami i pracowanie jako szef mafii to nie jest "mała tajemnica". - powiedział zielonooki.

- O nie! Przejrzałeś mnie! - rzekł ze "zdziwieniem" szatyn. - W ogóle skąd wziąłeś ten pomysł?

- Wiesz, filmy, książki... - wymieniał brunet. - Wiesz ile tam jest historii z gangami i mafią?

- Domyślam się. - zaśmiał się niebieskooki. - Ale spokojnie, do żadnego gangu nie należę. - uspokoił Harry'ego.

- Powiedzmy, że ci wierzę.

696969
Hejo!

Wczoraj nie zdążyłam wrzucić rozdziału ;-;

Dziękuję wam za ponad 1,3 tysięcy wyświetleń! 💕

Your sincerely,
LARloveRY

White changes black || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz