- Nie, nie zgadzam się! - powiedział zażenowany zielonooki. - Nie zrobię tego! - fuknął na nauczyciela.
- Oj no weź, przecież to nic takiego. - przewrócił oczami Louis.
- Dla mnie jest. - rzekł bojowym tonem Harry.
- No właśnie! - szatn wyrzucił ręce w górę w akcie desperacji. - A jesteś tu dlatego, żeby się przełamywać!
- Przełamywać, a nie porównywać gołe klaty. - burknął Styles.
- Jak nie, to nie. - rzekł niebieskooki i sam zaczął przeglądać Google grafikę z gołymi torsami akorów i sportowców. - Klata Zaca Efrona czy Ryana Goslinga... - mruczał pod nosem, zastanawiając się na głos, jeżdżąc kursorem po ekranie. Oczywiście, że robił to specjalnie.
Kręconowłosy ożywił się.
- I ty się jeszcze zastanawiasz? Ryana! Efron ma za duże te mięśnie. - powiedział, nie zważając na to, że dosłownie chwilę temu protestował przeciwko tej grze. Louis uśmiechnął się chytrze.
- Tyler Hoechlin kontra Colton Haynes. - powiedział nauczyciel.
- Tyler. Jest bardziej męski. - rzekł po chwili namysłu Harry.
- Dylan O'Brien czy Cameron Dallas.
- Oczywiście, że Dallas! - powiedział jakby to było najoczywistrza rzecz na świecie.
- A ja myślę, że Dylan. Ma taki... delikatniejszy ten zarys, ale nadal jest szczupły. - wzruszył ramionami. Próbował sobie wmówić, że nie powiedział tego dlatego, że chłopak siedzący obok jest podobnej postury.
- No chyba nie. - prychnął zielonooki.
- No chyba tak. - również prychnął nauczyciel.
- Cameron ma najlepszą klatę z nich wszystkich! - postawił na swoim kręconowłosy.
- Nie...? - fuknął szatyn.
- Ta-ak. - zanucił jak małe dziecko Harry.
- Nie-e. - zrobił to samo Tomlinson.
- Nikt nie ma lepszej klaty od Dallasa. - powiedział twardo zielonooki. Louis wpadł na pewien pomysł.
- Ah tak? - uniósł jedną brew.
- Tak. - odpowiedział.
- A ja? - uśmiechnął się arogancko.
- Co--o kurwa. - wyrwało mu się kiedy zobaczył, że szatyn po prostu odpiął koszulę, którą miał na sobie.
- Język. - popatrzył na niego karcąco. Styles spłonął rumieńcem. Wpatrywał się w wyrzeźbiony tors nauczyciela i niekontrolowanie oblizał wargi. Niebieskookiego satysfakcjonowała taka reakcja. Po chwili zielonooki zorientował się co zrobił i od razu spuścił wzrok.
Nauczyciel zapiął tylko kilka guzików, mając radość z zawstydzania ucznia.
- Twoją reakcję uznam za aprobatę i jednocześnie przyznanie mi wygranej w starciu z Cameronem Dallasem. - wyszczerzył się niebieskooki. Styles tylko coś burknął pod nosem, nadal nie patrząc na mężczyznę. - Oj no już, nie fochaj się. - powiedział wesoło szatyn i zmierzwił czuprynę Harry'ego. Nieco udobruchał tym gestem ucznia. Zamruczał jak kotek, a Tomlinson zachichotał na to.
- Czy ty zachichotałeś? - zapytał z uśmiechem Styles.
- Może. - wzruszył ramionami, ale nadal mając rozpromienioną twarz. - Nie zapominaj, że nie jestem do końca hetero. Mam też coś z gejostwa.
- To tylko geje mogą chichotać? - zmrużył oczy na szatyna.
- Tego nie powiedziałem. - uniósł ręce w geście obronnym. Tym razem to kręconowłosy zachichotał. Louis uśmiechnął się. - Lubię jak ty chichoczesz. - powiedział, a Harry uśmiechnął się lekko zarumieniony. Niebieskooki nie wiele myśląc wsadził palec w dołeczek na policzku Stylesa.
- Co ty robisz? - uniósł jedną brew.
- Spełniam marzenie. - zaśmiał się Tomlinson. - Są takie... Hazzowate. - powiedział po chwili namysłu.
- Jakie?
- Hazzowate. - wzruszył ramionami. - Pasują ci. - wyszczerzył się nauczyciel. Harry przewrócił oczami.
- To tylko wada. Jakaś dziura w mięśniu czy coś takiego. - odpowiedział, nie podzielając zdania szatyna.
- Nie pieprz głupot. - Harry uniósł brew na wulgaryzm. - Żadna wada, tylko zaleta. Kiedyś się o tym przekonasz. - rzekł tajemniczo, a Styles nie wiedział co miał na myśli niebieskooki.
- Co to znaczy? - spojrzał na niego z niezrozumieniem.
- Jak mówię, że kiedyś, to znaczy, że kiedyś. Nie teraz. - wytłumaczył jak małemu dziecku. - W swoim czasie. O, to jest dobre określenie. - Styles westchnął zrezygnowany, bo wiedział, że Tomlinsona nie przegada.
- Co tak wzdychasz? - uniósł jedną brew. - Czy ty podważasz mój autorytet? - powiedział poważnie, ale w duchu śmiejąc się do rozpuku. - Nadal jestem twoim nauczycielem. Masz obowiązek się stosować do moich słów. - zakończył i chwilę potem zaśmiał się, sam nie wie czemu.
- No właśnie, nauczycielem! Nawet nie wiesz jakie to jest stresujące. - rzekł Harry. - Siedzisz w ławce i próbujesz przebłagać mózg, żeby nie odezwał się do ciebie po imieniu. - narzekał Styles. Szatyn miał ubaw z jego buntowniczej miny.
- Zluzuj gacie, Styles. - zaśmiał się nauczyciel.
- Czy ty sądzisz, że buntuję się o drobnostki? - spojrzał na niego niedowierzającym wzrokiem. - Żadnej sprawiedliwości na tym świecie. No żenada. - powiedział sztucznie niczym jakiś wyniosły polityk. - Siedemnastolatek nie może wyrazić swojego zdania, bo od razu jest na przegranej pozycji. No skandal! - kontunuował tę szopkę, a Tomlinson patrzył na niego z uśmiechem.
- Ile? Siedemnaście? - powiedział z "niedowierzaniem" Louis. - Ty to nawet praw wyborczych nie masz. Przepraszam, tylko dla dorosłych, dzieciaku. - wyszczerzył się do ucznia, który patrzył na niego ze zmrużonymi oczyma.
- No, już nie ciesz się tak, staruszku, bo ci w krzyżu coś przeskoczy.
69696969
Hejo!Jakoś lubię ten rozdział, nie wiem czemu...
Miłego dnia!
Your sincerely,
LARloveRY
CZYTASZ
White changes black || Larry
FanfictionGdzie Louis jest nowym nauczycielem edukacji seksualnej, a Harry nienawidzi tego przedmiotu. Paringi: Larry, Ziallam 19.12.2017r. - #202 w ff! 26.12.2017r. - #152 w ff! 26.12.2017r. - #135 w ff! 31.12.2017r. - #130 w ff! 10.01.2018r. - #116 w ff! __...