- Dlaczego...? - przygryzł wargę, zastanawiając się nad słowem, które chce dopowiedzieć. Raz się żyje. - ... tatusiu? - opuścił głowę, cały się rumieniąc. Nazywanie Louisa swoim tatusiem było niesłychanie gorące.
Niebieskooki słysząc słowo padające z ust Harry'ego, w pierwszej chwili zamarł. Myślał, że się przesłyszał, albo to jego zbereźna wyobraźnia podsuwa mu takie dźwięki. Widząc jednak zawstydzenie młodszego, uświadomił sobie, że to słowo naprawdę zostało wypowiedziane.
Podniósł delikatnie jego podbródek, patrząc w jego zielone oczy.
- Powtórz to. - wyszeptał, intensywnie wpatrując się w jego twarz. - Powiedz to jeszcze raz, dziecinko. - dodał nieco łagodniej, chcąc zachęcić Stylesa. Chciał jeszcze raz móc rozkoszować się tym, jak to pięknie brzmi w jego ustach. Kręconowłosy spojrzał na niego niedowierzająco. Bardziej spodziewał się tego, że Louis ucieknie od niego po dowiedzeniu się o fetyszu młodszego.
- T-tatusiu. - powiedział drżącym tonem, a fala rumieńców ponownie zalała jego policzki. Tomlinson mógłby dojść od samego Harry'ego wypowiadającego to słowo z tą niewinną i zawstydzoną miną. Trzymając dalej go za podbródek, złożył na jego ustach delikatny i miękki pocałunek. Kiedy się oderwali, szatyn złączył ze sobą ich czoła, patrząc dalej w zielone tęczówki.
Po chwili Tomlinson odezwał się, głaszcząc bok głowy bruneta:
- Wiesz, że tym jednym słowem składasz nieodwracalną obietnicę? - uniósł brew, jednak w przyjaznym geście. - Nic nie będzie takie samo. Nawet gdybyśmy chcieli wrócić do tego, co było przedtem, byłoby to niemożliwe. Rozumiesz mnie, kruszynko? - zapytał dla upewnienia. Zielonooki pokiwał głową, bo wie, że nigdy nie będzie żałował tej decyzji. - Używaj słów. - zwrócił mu uwagę. I Harry już wiedział, że Tomlinson jest idealny. W jednej chwili jest troskliwy i uroczy, a zaraz potem daje reprymendę tym apodyktycznym głosem.
- Tak, rozumiem. - odpowiedział pośpiesznie. Zaraz dostał lekkie uszczypnięcie w pośladek. Zreflektował się zaraz i dopowiedział. - Tatusiu. - niebieskooki uśmiechnął się do niego.
Brunet zaczął ponownie lekko poruszać biodrami w rytm granej muzyki. Jakby dopiero teraz sobie przypomnieli, że nadal stoją na parkiecie. Louis zaczął dostosowywać się do tempa i ruchów młodszego. Szatyn niezmiennie trzymał dłonie na biodrach kręconowłosego. Stali bardzo blisko siebie, ocierając się co chwilę.
Nie brakowało dużo, a ich ruchy były totalnie gorące i podniecające. W ich głowach tłumaczyli to sobie alkoholem. Te pocałunki, taniec... ale podświadomie wiedzieli, że to niemożliwe. Promile już dawno wyparowały z ich organizmów, szczególnie, że były to ilości śladowe.
Tomlinson zaczął znowu pieścić szyję młodszego, swoimi pocałunkami. Ten odchylił głowę do tyłu i położył dłonie na ramionach starszego. Było im oby dwu niewyobrażalnie dobrze. Piosenka za piosenką i ciało do ciała. Sporadyczne ocieranie o siebie ust, podgryzanie warg. Już dawno zgubili zdrowy rozsądek pomiędzy tym wszystkim. Krew z mózgu odpłynęła im do innych części ciała. Nie tylko do ich twardych erekcji, ale po części też do serc. Może tego nie dostrzegali, ale tak właśnie było. Nie tylko pożadanie ich prowadziło tej nocy, ale i jakieś skryte uczucia, do których się nie przyznawali.
Naprawdę nie wiedzą, jakim cudem o drugiej nad ranem jechali do domu Tomlinsona. I mieli wielkie szczęście, że nie spotkali nikogo ze szkoły. Być może zapomnieli o swoich rolach w społeczności, tym samym tracąc pamięć o jakichkolwiek zasadach moralności.
Harry czuł dreszcze podniecenia na całym ciele, kiedy duża i ciepła dłoń starszego sunęła po jego udzie. Raz bardziej u góry, niemal zahaczając o twardego członka Stylesa, a innym razem zsuwając się w okolice kolana i wewnętrznej strony nogi. Tomlinson za to, napawał się wszystkimi reakcjami jakie otrzymywał od zielonookiego. Rumiane policzki, rozwiane włosy i lekko zamglone tęczówki. To jest obraz, który mógłby oglądać do końca życia.
Zdyszani wpadli do domu nauczyciela, a ich usta obijały się o siebie w namiętnym pocałunku. W tej chwili ich oczy zamroczone były drugą osobą. Harry nie myślał o tym, że zaraz straci prawictwo ze swoim nauczycielem. Warto dodać; nauczycielem edukacji seksualnej. Jednak był pewny, że chce tego.
- T-tatusiu... - westchnął zielonooki, kiedy leżał na materacu pod Tomlinsonem. Ten popatrzył na niego pytająco, dając mu znak, żeby kontunuował. - N-no bo j-ja... - poczuł trochę wstyd, że wygłupi się przed mężczyzną. - J-ja nigdy...
- Hej, spokojnie. - popatrzył na niego troskliwie, gładząc uspokajająco jego bok. - Powiedz to powoli, kruszynko. - uśmiechnął się lekko.
- J-ja jestem... p-prawiczkiem. - powiedział zawstydzony brunet. Szatyn zaśmiał się lekko, na tę informacje. Wiedział to i raczej to było oczywiste. Jednak ta reakcja chyba była źle odebrana, bowiem Stylesowi zrobiło się smutno i chciał wyrwać się z uścisku starszego. Louis popatrzył na niego niezrozumiale.
- Kochanie, gdzie idziesz? - zapytał niebieskooki. Młodszy unikał wzroku Tomlinsona. Nauczyciel podniósł jego podbródek, chcąc popatrzeć w jego oczy. Zobaczył, że są lekko zaszklone. - Co się stało? Dlaczego płaczesz? - spojrzał na niego z troską.
- N-no bo cię to b-bawi. To, ż-że nigdy z nikim nie spałem. - burknął zielonooki.
- Co? Dlaczego tak sądzisz? - zapytał od razu, nie bardzo rozumiejąc Harry'ego. Po chwili przypomniał sobie, że rzeczywiście po tej informacji zaśmiał się. Jednak to nie było złośliwe, tylko rozczulone. - Och, kruszynko. Nie chciałem, żebyś to tak odebrał. Może nie powinienem tak reagować, ale jesteś totalnie uroczy i rozczulający. - pogłaskał go po policzku. - Naprawdę to nie z tego się śmiałem. A to, że jestem twoim pierwszym, tylko daje mi znak, że mi ufasz, a to ważne. - powiedział miękko.
- J-ja przepra-- - zaczął tłumaczyć się, bo zrobiło mu sę głupio, że tak gwałtownie zareagował. Jednak usta Tomlinsona nie pozwoliły dokończyć mu wypowiedzi.
Niebieskooki tej nocy był bardzo delikatny, bojąc się, że jakikolwiek gwałtowniejszy ruch może zranić Harry'ego. Czerpali z tego niewyobrażalną przyjemność.
Nikt się nie przejmował zasadami i brakiem moralności. Bo czy uczucia nie powinny być ponad te wszystkie reguły?
69696969
Hej!Jestem naprawdę zdziwiona, że znalazłam chwilkę na opublikowanie rozdziału!
Heh, teraz takie pytanie :')
Harry już kiedyś prawie wygadał się o swoim fetyszu przy Louisie. Wiecie, który to był rozdział/okoliczności?
Your sincerely,
LARloveRY
CZYTASZ
White changes black || Larry
FanfictionGdzie Louis jest nowym nauczycielem edukacji seksualnej, a Harry nienawidzi tego przedmiotu. Paringi: Larry, Ziallam 19.12.2017r. - #202 w ff! 26.12.2017r. - #152 w ff! 26.12.2017r. - #135 w ff! 31.12.2017r. - #130 w ff! 10.01.2018r. - #116 w ff! __...