18.Dobry obserwator.

10.5K 699 853
                                    

Harry nadal nie wykazywał chęci pojawienia się w klubie i to jeszcze nie do końca legalnie. Kiedy razem z Liamem i Niallem przechodzili obok ochroniarza, serce Stylesa biło niemiłosiernie szybko i niespokojnie.

Na szczęście udało im się przejść kontrolę bez żadnych komplikacji. Harry był dość wysoki, a Liam męski, co ułatwiło im przypisanie się do innego wieku. Horana po prostu ubrali w jakiś poważniejszy strój i nie było problemu. W kręconowłosego uderzył odór alkoholu i papierosów w domieszką potu. Skrzywił się nieco, mając nadzieję, że przyzwyczai się do tego.

Wypił jednego drinka na rozluźnienie (wbrew pozorom Harry nie jest taki grzeczny) i poszedł na parkiet. Naprawdę lubi tańczyć. Uniósł swe ręce do góry i rytmicznie poruszał ciałem do muzyki. Jedynym co słyszy jest jakiś remix, a dzięki tańcowi jest świadom własnego ciała. Styles ma słabą głowę, a to powoduje, że nawet po jednym drinku staje się odważniejszy i nieco weselszy. Jego biodra wykonują bardzo zgrabne ruchy, kusząc niektórych wokoło. W tym momencie miał gdzieś wszystko. Nawet to, że bije od niego homoseksualizmem na kilometr.

Nie był świadom, że z jednej z lóż przygląda mu się pewien mężczyzna. Popijał jakiś kolorowy napój, patrząc na bruneta. Lustrował jego ciało, oceniał zielonookiego. Lekko prześwitująca, jasnoróżowa koszula w kwiaty opinała jego tors, dodając mu niezwykłego wyglądu luzu i seksapilu w jednym. Kilka rozpiętych guzików wskazywało na poczucie własnego ciała i świadomości jego działania. Ewentualnie nieco zamroczonego umysłu. Czarne rurki idealnie podkreślające jego długie i chude nogi. Rozwine loki wskazywały na dobrą zabawę, a idealne wyczucie rytmu pokazywało, że na parkiecie jest od niedawna i chce dobrze spędzić czas, uwolnić się.

Owy mężczyzna obserwował młodego chłopaka na parkiecie, będąc pewnym, że jest tutaj nielegalnie. Ochroniarzy mógł oszukać, ale temu osobnikowi nic nie umknie uwadze. Jego ruchy były kuszące, ale ich wykonawca nie zdawał sobie z tego sprawy. Chciał tańczyć. Nie szukał przygody. Wydawał się całkowicie w tym zatracony. Obserwator zauważył, że zielonooki musiał coś wcześniej wypić, gdyż nie było w nim nic skrępowanego, ani ograniczonego. Tutaj ponownie musiał stwierdzić; zrobił to nielegalnie. Dłoń tajemniczego mężczyzny zacisnęła się nieznacznie na kieliszku z drinkiem.

Postać nie spuszczała wzroku z małolata tańczącego niestety zbyt prowokująco, nie wiedząc nawet o tym. Widział w tłumie ludzi, którzy patrzyli głodnym wzrokiem na to nieskazitelne ciało. Co jakiś czas koszula Harry'ego lekko podwijała się, ukazując mleczną skórę nastolatka. Cóż, dobry obserwator mógł to zobaczyć w tak słabym świetle.

Po chwili obserwowania i analizy, mężczyzna zobaczył pewnego osobnika, który podszedł do Stylesa. Zaczął tańczyć razem z nim, stając za jego plecami. Poruszali się synchronicznie. Twarz obserwatora zastygła ze ściągniętymi brwiami. Nieco go to martwiło i koliło w serce. Niestety na tym partner zielonookiego nie zaprzestał. Zaczął obcałowywać szyję Harry'ego, który cały czas był w swoim małym, tańczącym świecie. To było za wiele dla mężczyzny.

Dopił jednym chaustem drinka i ze stukiem odstawił na blat, o mało nie roztrzaskując kieliszka. Ruszył w stronę kręconowłosego i jego partnera, z coraz bardziej buzującą krwią w jego żyłach. Bez słowa odepchnął nieznajomego od nastolatka, a sam stanął na jego miejscu. Jego duże dłonie chwyciły zwinnie poruszające się biodra Harry'ego, a oddechem owiewał jego szyję. Zaczął składać mu agresywne i zazdrosne pocałunki na szyi, pokazując tym, jak tęsknił, czy jak bardzo nie podobało mu się to, że tamten osobnik się doczepił do Stylesa.

Harry'ego z transu, w którym się zatracił, wyrwała woń znanych mu perfum. Mimo, że dookoła śmierdziało alkoholem i różnego typu używkami, to ten zapach rozpoznałby wszędzie. Przecież to nie tak, że co tydzień siedzi po dwie lub trzy godziny otoczony tą wonią.

Tak bardzo chciał go odepchnąć, ale jego serce mu nie pozwalało i nakazywało nacieszyć się tą chwilą, którą miał.

Tak też zrobił.

Odchylił głowę w bok, dając większy dostęp Tomlinsonowi do swojej szyi i rozkoszował się uczuciem jego ust na swojej skórze.

___

Liam i Niall tańczyli razem na parkiecie. Payne ani razu nie spuścił blondyna z oczu, nie chcąc, aby jego kumpel się zgubił. Teraz jednak musiał skorzystać z toalety.

Poszli razem przez korytarz w stronę łazienek. Ciemnooki powiedział Horanowi, żeby poczekał na niego w owym korytarzu. Irlandczyk przystał na to i teraz stał oparty o czarną ścianę. Rozglądał się i patrzył na ludzi, którzy tamtędy przechodzili. Wszyscy wydawali się tacy anonimowi i szarzy. Oprócz jednej osoby; stojącego na drugim końcu korytarza, mulata. Niall go od razu rozpoznał; Zayn. Przyjaciel pana Tomlinsona. Być może za bardzo wpatrywał się w czarnowłosego, gdyż tamten obrócił głowę w jego stronę, a zanim blondyn zdążył się odwrócić, na twarzy ciemnookiego pojawił się chytry uśmieszek.

Odbił się nonszalancko od ściany i z wzrokiem utkwionym w Niallu, podążył w jego kierunku. Nigdzie się nie śpieszył. Sprawiał wrażenie, jakby on rządził sobie czasem jak chce.

- Hej, mały. - wychrypiał, kiedy znalazł się dostatecznie blisko, żeby Irlandczyk go usłyszał. - Co tutaj robisz... sam? - zapytał kokieteryjnie, patrząc z satysfakcją na rumieńce niebieskookiego.

- N-nie jestem s-sam. - odowiedział Horan i on naprawdę nie panował nad swoim głosem.

- Ach tak? - oparł się jedną ręką obok głowy blondyna, przyszpilając go do czarnej powierzchni. - Jakoś nikogo obok ciebie nie widzę. - powiedział i demonstracyjnie rozejrzał się w jedną i w drugą stronę. - A może jesteś z tym twoim kolegą, tym brunetem? - uniósł brew.

- N-nawet jeśli, to c-co ci do tego? - Niall wysilił się na odzywkę. - Poza tym to jest Liam, a nie jakiś tam kolega. - dopowiedział, bo nie chciał, aby wspomniany został anonimowy w oczach mulata.

- Heh, nie ładnie jest tak się odzywać do starszych, dziecinko. - powiedział i naprawdę podobały mu się wypieki na twarzy chłopaka.

- I-idź sobie. - powiedział ostatkami silnej woli. Jednak w jego głosie nie było ani grama pewności.

- Jesteś tego pewien? Bo jakoś nie wydaje mi się. - spostrzegł mężczyzna. - Tak w ogóle, jestem Zayn. - przedstawił się. - Zayn Malik. A ty, złotko? - zaszczebiotał słodko.

- N-nie powiem. - prychnął Horan.

- Jesteś pewien, że nie chcesz wykonać mojego polecenia? - uniósł jedną brew.

- W stu procentach. - odpowiedział stanowczo.

- No... to... źle... - z każdym kolejnym słowem był coraz bliżej twarzy chłopaka. - Jak bardzo Liam będzie zły, kiedy zobaczy, jak cię całuję?

69696969
Hej!

To nie koniec piątkowej imprezy 😉

Your sincerely,
LARloveRY

White changes black || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz