- A co jeśli to za szybko? Jeśli popadniemy w długi? Czy to nie za duża różnica wieku? - Harry chodził w tę i z powrotem gorączkowo wyrzucając z siebie słowa. Ubrany był w (o dziwo) czarny garnitur, tylko z lekko wyszytymi różami na nogawkach. Jego włosy sięgające za ucho były w lekkim nieładzie.
Liam spojrzał na niego nieco znudzony tym zachowaniem, po czym zatrzymał go w miejscu, kładąc dłonie na jego ramionach.
- Kochasz go? - zadał pytanie, patrząc mu głęboko w oczy. Brunet spojrzał na niego jak na idiotę.
- Oczywiście! Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć? Zaraz biorę z nim ślub! - zielonooki nieco rozjuszył się.
- I masz odpowiedź na swoje wcześniejsze pytania. - Payne uśmiechnął się lekko, po czym poklepał go po ramieniu.
Kręconowłosy popatrzył w nicość i uśmiechnął się jak głupi. Bo, cholera, on naprawdę kocha Louisa.
_____
- Harry. - zaczął Louis patrząc na swojego prawie-męża stojęcego przed nim, koło urzędnika. - Pamiętam ten dzień, kiedy zachwyciłeś mnie sobą. Może to jest banalne i mało oryginalne, ale tak właśnie było. Pierwszą myślą, którą pomyślałem o tobie było "pewnie jakiś typowy buntownik". Zabawne, nie? - szatyn kontunuował swoją historię. - Potem, kiedy kazałem zrobić ci tą prezentację, kiedy zobaczyłem te zaszklone, te piękne, zielone oczy, uświadomiłem sobie, jaki jesteś kruchy. Budowałeś wokół siebie mury, przez które można było wejść tylko za twoją zgodą. Ja taką otrzymałem i patrz. - rozejrzał się wokoło. - Stoimy razem, a zaraz będziesz moim mężem. Kocham cię nad życie i jeśli kiedykolwiek cię zranię... - zatrzymał, po czym popatrzył na Zayna, który był jego drużbą. - ...Zayn, możesz mi skopać tyłek i zwyzywać od najgorszych. Dlaczego mówię to do tego kebabozjada? - jakby rzucił pytanie do gości, ale potem zwrócił się do zielonookiego. - Bo ty, Harry, byłbyś za dobry, żeby mi to zrobić. Jestem pewien, że gdybym zachował się jak potwór, ty byś mi to wybaczył. Masz złote serduszko, jednak które w moich ramionach jest bezpieczne. - zakończył, głaszcząc go delikatnie po policzku, po którym raz za razem uciekały pojedyńcze łzy szczęścia kręconowłosego.
- Louis, huh... - odezwał się po momencie zielonooki, który ogarnął się w miarę. - Może nie wygłoszę takiej pięknej przemowy, ale wiedz, że jesteś dla mnie wszystkim. Jeżeli mówimy już o pierwszych wrażeniach przy naszym spotkaniu, to... - zatrzymał się na moment. - ... Wtedy, kiedy dałeś mi tę karną prezentację, to było za to, bo powiedziałem Liamowi, coś w stylu "mieszanka wybuchowa" na twój widok. - uśmiechnął się delikatnie; patrząc na szatyna, który był lekko rozbawiony. - A potem było już różnie. Raz miałem ochotę się na ciebie rzucić, a innym razem nie chciałem na ciebie patrzeć. Cóż, chyba to ta dobra strona zwyciężyła, bo... wow... serio tu teraz stoję, razem z tobą i właśnie składam ci przysięgę małżeńską. - powiedział nieco zdumiony Harry. - Dziękuję ci. Za wszystko. Po prostu, że jesteś i mnie kochasz. Mam nadzieję, że tak mocno, jak ja ciebie. - skończył z kącikami warg nieco ku górze, a Tomlinson patrzył na niego z miłością, jakiej wy sobie nie wyobrażacie.
- Ogłaszam was państwem Tomlinson! - odezwał się urzędnik, szeroko uśmiechając. - Możesz pocałować pana młodego. - odezwał się w stronę Louisa, któremu uśmiech nie schodził z twarzy, a na około oczu pojawiły się urocze, kurze łapki.
Szatyn zbliżył się do zielonookiego, kładąc dłoń na jego policzku, a drugą na jego biodrze. Popatrzył ostatni raz w jego oczy, po czym złączył razem ich wargi. Ten pocałunek był delikatny, ale przekazujący ich uczucia, których nie dało wyrazić się słowami. Je trzeba było pokazać.
Na około rozległy się brawa i wiwaty, a każda kobieta na sali uroniła przynajmniej kilka łez.
_____
- Tutaj jesteś. - powiedział Louis podchodząc do swojego męża, wtulając się w niego. Kręconowłosy zatopił nos w jego włosach. - Nie mogę uwierzyć. - powiedział oczarowany, lekko odsuwając się od torsu wyższego, patrząc mu w oczy, a opuszkiem palców muskając jego policzek. - Jesteś taki piękny. I tylko mój. - powiedział z uśmiechem. - Na zawsze. - szepnął w jego wargi, po czym złożył na jego ustach czuły pocałunek. Harry był uwiedziony tym, jak starszy go traktował. Jak księżniczkę. Skarb. Najpiękniejszy kwiat na świecie.
I Harry to kocha. Kiedy jest w ramionach mężczyzny swojego życia i czuje to ciepło i bezpieczeństwo. To niesamowite jak wielka jest ich miłość.
Wirowali teraz delikatnie pomiędzy innymi parami na parkiecie. Jakaś wolna piosenka pieściła ich uszy, otulając ich niesamowitym nastrojem. Mimo, że Harry był tym wyższym, to Louis jest tym prowadzącym w tańcu. Głowa kręconowłosego spoczywała na ramieniu szatyna.
- Darling, you look perfect... - zaśpiewał cicho do ucha nowego Tomlinsona. Celowo nie dokończył tego zdania, bowiem Harry nie wyglądał tylko tej nocy idealnie. Dla niebieskookiego brunet cały czas wygląda i jest perfekcyjny dla niego. Bo to jest właśnie miłość.
696969
Hej!Okej, przedostatni dodatek...
Ostatni... może jakiś smut? Noc poślubna? Co o tym sądzicie?
Jeszcze raz, szczęśliwego Nowego Roku! 🎉🎆🎊🎇
Your sincerely,
LARloveRY
CZYTASZ
White changes black || Larry
FanfictionGdzie Louis jest nowym nauczycielem edukacji seksualnej, a Harry nienawidzi tego przedmiotu. Paringi: Larry, Ziallam 19.12.2017r. - #202 w ff! 26.12.2017r. - #152 w ff! 26.12.2017r. - #135 w ff! 31.12.2017r. - #130 w ff! 10.01.2018r. - #116 w ff! __...