Louis, kiedy usłyszał trzask drzwi, a zaraz potem ogarniającą go ciszę, opadł na krzesło przy biurku. Przetarł twarz dłońmi, próbując się opanować. Serce dalej biło mu jak oszalałe, ręce lekko drżały, a nogi były jak z waty. Niemożliwe jak ten dzieciak na niego działał.
Louis kłamał. Albo przynajmniej zataił pewną ważną sprawę. On wcale nie pocałował bruneta tylko po to, żeby mu pomóc. On go pocałował bo chciał, a chciał to zrobić od dawna. Harry oczarował szatyna sobą. Niby nie robił nic specjalnego, ale po prostu był i umilał Tomlinsonowi czas.
Dotknął palcami swoich warg i mimo wszystko uśmiechnął się na wspomnienie pocałunku. Usta Harry'ego mógł całować w nieskończoność.
Harry za to, kiedy opuścił salę, pobiegł do domu. Kilka razy o mało się nie wywrócił, ponieważ miał zamazany obraz przez łzy. Ludzie się za nim oglądali na ulicy.
Po przybyciu do swojego domu, zamknął się w swoim pokoju. Nie potrafił się ogarnąć. Dławił się łzami. Nie tylko dlatego, że Louis powiedział mu coś raniącego, mimo, że nie było to bezpośrednie. On sobie uświadomił, że chciałby tak codziennie. Patrzeć w jego tęczówki, całować jego wargi i podziwiać jego uśmiech. Styles położył się na łóżku, zawijając w kłębek.
Dotknął palcami swoich warg i mimo wszystko uśmiechnął się na wspomnienie pocałunku. Usta Louisa mógł całować w nieskończoność.
Harry we wtorek nie poszedł do szkoły. Był wycieńczony wydarzeniami dnia poprzedniego. Miał ochotę nigdy nie wychodzić ze swojego łóżka.
W środę jednak, zebrał się i udał do placówki edukacyjnej. Nie powiedział Liamowi, dlaczego go nie było dnia poprzedniego. Ani dlaczego jak ognia unika znalezienia się obok pokoju nauczycielskiego czy sali biologicznej. Brunet chodził cały czas ze spuszczoną głową, co chwilę rozglądając się na boki, aby przypadkiem nie wpaść na Tomlinsona. Naprawdę nie chciał go widzieć (a przynajmniej tak mu się zdawało).
A Louis? Louis przechadzał się korytarzami szkolnymi, obserwując zielonookiego ucznia. To nie tak, że on jest jakimś stalkerem. On po prostu chciał go widzieć. Może nie z przekrwionymi oczyma i dołami pod nimi, ale był świadom tego, że to jego wina. Właściwie, to dlaczego Harry tak się tym przejął? Krążyło mu po głowie.
Tomlinson jednak wiedział jedno; nigdy więcej nie chce być powodem bruneta do płaczu.
Tak dni mijały do końca tygodnia. Na cichej obronie i obserwacji Louisa. Na ukrywaniu się i unikaniu ze strony Harry'ego. Nie wiedzieli, jak bardzo w tym momencie siebie potrzebują wzajemnie. Wystarczyłaby rozmowa. Jednak oni wiedzą, że gdyby stanęli bliżej siebie niż dwa metry, na rozmowie by się nie skończyło.
Ciche dni, niby spokojne. Jednak wzburzone morze było rozszalane w ich umysłach i sercach.
Co w tym wszystkim robił Liam?
Liam przekazywał to, czego Louis nie mógł zrobić. Przytulał go, pocieszał. Doskonale wiedział, że to nie on powinien to robić. Mimo wszystko, domyślał się pewnych spraw.
Oprócz tego, Payne rozwijał swoją znajomość z Niallem. Często się tulili, dawali całusy w policzek. Ich relacja zmierzała w dobrym kierunku. Jednak mimowolnie czasami wracali myślami do tajemniczego człowieka, o imieniu Zayn.
W piątek popołudniu, Harry wrócił ze szkoły. Tradycyjnie zawinął się w kołdrę i próbował nie ubolewać nad własnym losem. Nie dane jednak mu było poleżeć w ciszy, gdyż zadzwonił telefon kręconowłosego. Nieśpiesznie podniósł rękę, sięgając po urządzenie.
- Cześć, Liam. - powiedział do słuchawki.
- Hej, Harry. Ubieraj się. Nie będziesz tak tkwił w piątkowy wieczór. - odpowiedział Payne tonem nie znoszącym sprzeciwu. Styles jęknął sfrustrowany.
- Nie, Li. Nigdzie nie idę. - powiedział stanowczo zielonooki.
- Idziesz. Nie ma mowy, żebyś leżał i użalał się nad sobą. - ciemnooki namawiał Harry'ego.
- Nie. Nie ruszam się z mojego domu, a nawet łóżka. - rzekł i zakończył połączenie. Spodziewał się natarczywych telefonów od przyjaciela, jednak nic takiego nie nastąpiło. Stylesa to trochę zdziwiło.
I cóż, tak samo go zdziwiło, kiedy Liam wpadł do jego pokoju jak burza. Zrobił rewolucję; podciągnął rolety, pozbierał brudne ubrania z podłogi i siłą ściągnął kołdrę z Harry'ego.
Payne podszedł do jego szafy i zaczął ją przeglądać. Po chwili wyciągnął z niej czarne rurki i jakąś kolorową koszulę, która nieco prześwitywała. Ciemnooki rzucił tymi rzeczami w Stylesa.
- Po co mi to? Nie będę się stroił jak szczur na otwarcie kanału. - wyraził sprzeciw.
- Idziemy na imprezę. - oznajmił Liam. - A w tym, co ci dałem będziesz wyglądał olśniewająco. - cmoknął w stronę zielonookiego.
- Na imprezę? Nigdzie nie idę! - oburzył się kręconowłosy.
- Idziesz, idziesz. Nie marudź. - polecił ciemnooki. - Poza tym, idziemy do klubu, musisz się rozerwać. - dodał.
- Przecież tam nawet nas nie wpuszczą. - zauważył Harry.
- A od czego są fałszywe dowody? - zapytał i wyciągnął z kieszeni trzy karteczki. - Ni też idzie. - dopowiedział, kiedy zobaczył, pytający wzrok Stylesa na widok ilości podrobionych dokumentów.
Harry w tym momencie przegrał tę bitwę na argumenty.
696969
Hej!Hehe, w następnych rozdziałach będzie się działo 😈
Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to dodałam nowego shota! Zapraszam!
Your sincerely,
LARloveRY
CZYTASZ
White changes black || Larry
FanfictionGdzie Louis jest nowym nauczycielem edukacji seksualnej, a Harry nienawidzi tego przedmiotu. Paringi: Larry, Ziallam 19.12.2017r. - #202 w ff! 26.12.2017r. - #152 w ff! 26.12.2017r. - #135 w ff! 31.12.2017r. - #130 w ff! 10.01.2018r. - #116 w ff! __...