03.Niechciana prawda.

13.7K 806 1.7K
                                    

Zielonnoki brunet, po raz pierwszy w życiu chciał, aby tydzień trwał wieki i nigdy się nie kończył. Tak, modlił się tylko, aby następna lekcja Edukacji Seksualnej opóźniła się w czasie, albo najlepiej gdyby wystąpił koniec świata, byleby tylko nie musiał robić tej pieprzonej prezentacji.

Harry robił już wszystko. Każdą czynność wykonywał powoli, przeciągając ją do maksimum, próbował przestawić zegary, a w piątek wdrożył w życie plan ostateczny: idealna symulacja choroby. W piątek udawał, że go boli głowa i gardło. W sobotę symulował dreszcze i jeszcze większy ból wyżej wymienionych części ciała. W niedzielę za to, oprócz poprzednich "dolegliwości" miał gorączkę (czytaj: czoło podmuchał gorącym strumieniem powietrza z suszarki do włosów, a termometr stadardowo wsadził do kubka z herbatą). Jednak kiedy jego matka chciała go już zabrać do lekarza po antybiotyk, nagle jego choroba ustała. Zadziwiające.

I tak oto, nadszedł znienawidzony przez większość populacji ludzkiej, poniedziałek. Pierwszy dzień katuszy w zatęchłych murach szkoły, zwanej Specjalnym Zakładem Karno-Opiekuńczym Łączącym Analfabetów. Dla siedemnastolatka o burzy loków na głowie był to podwójny dramat. Edukacja Seksualna. Jednak w tym tygodniu, poziom dramatu Stylesa, wyjebał poza skalę. Miał mówić publicznie o środowisku LGBT. Czyli o czymś, co dla niego było tematem trudnym i ogólnie tabu.

Zadzwonił dzwonek na przerwę, a co oznaczało, że właśnie teraz czas na znienawidzony przedmiot Harry'ego. Wstał z ławki i razem z Liamem kierowali się do sali biologicznej. Szli dosyć szybkim tempem, a zielonooki cały czas fukał pod nosem na Tomlinsona, Payne, ogólnie na cały świat. Sytuacja była dość komiczna, bowiem Harry szemrał niezrozumiałe słowa "bojowniczym" tonem, ale nadak wyglądał jak taki kotek, któremu zabrano zabawkę. Styles natury nie ominie.

Weszli do klasy i usiedli na swoim standardowym miejscu. Loczek naciągnął kaptur bluzy na głowę, mając nadzieję, że Tomlinson zapomni o nim. Nadzieja... śmieszne słowo.

Kiedy dzwonek oznajmił początek lekcji, nauczyciel powiedział kilka słów wstępu i dając jasno do zrozumienia Harry'emu, że doskonale go widzi, zawołał na środek sali. I wtedy brunet się poddał w obronie przed tą prezentacją. To było nieuniknione.

Na projektorze wyświetlił charakterystyczną, tęczową flagę, jak to ujął "dla nadania klimatu". Odpiął jeszcze jeden guzik koszuki (tak, że miał rozpięte jakieś trzy), ponieważ na sali było trochę gorąco oraz chrząknął znacząco.

- Cóż... jest to karna prezentacja, za nieodpowiadanie na lekcji, więc niech to będzie dla was przestroga. - rzucił pozornie na luzie, a kilka osób cicho się zaśmiała. Nawet Tomlinson uniósł kąciki ust. - Jak widzicie po tle, moja prezentacja jest o środowisku LGBT czyli lesbijki, geje, bi i trans. Chodzi ogólnie o postrzeganie i akceptację ich przez społeczeństwo. - z tylnej części sali ktoś krzyknął "pedały!" Cóż, Harry'emu żołądek zdążył przefikołkować kilka razy ze stresu. Nie dawał jednak tego po sobie poznać. - Jak wiemy, są różne poziomy tolerancji związków homoseksualnych na świecie. Od krajów, gdzie za bycie jedną z osób LGBT można dostać karę śmierci, przez kraje gdzie są one pozornie tolerowane, aż po te, gdzie związki homoseksualne mogą przechodzić w stan małżeństwa. Są to oczywiście bardzo ogólne statystyki, ponieważ nawet w najbardziej nietolerancyjnym miejscu znajdą się osoby, które tolerują środowisko LGBT, lub na odwrót. - Tutaj Harry zmroził wzrokiem chłopaka, który wsześniej wykrzyczał "pedały". - To zależy od naszych poglądów i nie zawsze musi się zgadzać z tym, co myślą inni, ponieważ brak własnego zdania może komplikować życie. - Styles posmutniał w duchu, mówiąc o swoim przypadku. Przez to, że szedł za tłumem, brakuje mu teraz akceptacji samego siebie. - Ja osobiście toleruję i popieram środowisko LGBT, ponieważ każdy jest inny i ma inne preferencje. Nie bardzo rozumiem homofobów. Oczywiście, każdemu może nie pasować to, że lubię chłopców, ale skoro komuś to przeszkadza, to nie musi nawet na mnie patrzeć. - zrobił przerwę, żeby spojrzeć w notatki.

- A co, ty pedał jesteś? - zaśmiał się ten sam chłopak, który już wcześniej wykazał się brakiem tolerancji.

Harry przeanalizował wszystkie słowa, które powiedział.

I zorientował się, że nieświadomie powiedział całej klasie o swojej orientacji.

Oczywiście, mógł to jakoś wytłumaczyć przejęzyczeniem, ale działanie pod presją nie jest specjalnością Stylesa.

Oczy zaszły mu łzami, a sam szybko wybiegł z klasy, po drodze rzucając notatki na biurko pana Tomlinsona.

Chwilę później zamknął się w kabinie i próbował się uspokoić, co nie szło mu zbyt dobrze. Oczyma wyobraźni już widział zdegustowane miny na jego widok, słyszał obraźliwe słowa wypowiadane w jego kierunku czy wytykanie palcami. Na te myśli jego ciałem wstrząsnęły kolejne spazmy szlochu.

Nagle usłyszał, jak drzwi od łazienki otwierają się. Wstrzymał oddech. Wypuścił go dopiero wtedy, jak usłyszał dobrze znany mu głos:

- Harry? Jesteś tam? Wszystko okej? - naprawdę ucieszył się, słysząc swojego przyjaciela.

Bez słowa otworzył drzwi, pozwalając, aby ramiona jego przyjaciela otuliły go szczelnie. Styles czuł się jak gówno. Miał ochotę znaleźć się tysiące kilometry od tego miejsca, a najlepiej w innym wymiarze.

- Shh... - uspokajał go Liam, głaszcząc jedną ręką brunatne loki. - Nic już teraz nie zrobisz... musisz udawać, jakby była to najzwyklejsza rzecz na świecie. Nie pokazuj innym swojego słabego punktu. - mówił cicho, bardzo ciepłym tonem.

Zapadła pomiędzy nimi cisza, przerywana jedynie pojedyńczymi pociągnięciami nosem.

- Wiesz, że będziemy musieli kiedyś stąd wyjść? - zapytał ciemnooki, nie przestawając trzymać Harry'ego w uścisku. Jego słowa odbijały się echem po łazienkowych kafelkach.

- Wiem. - szepnął zachrypniętym od płaczu głosem. - C-co się działo po moim w-wyjściu? - zielonooki mówił nadal drżącym tonem.

Liam westchnął.

- Najpierw Jonas ze swoim gangiem się śmiali, ale Tomlinson ich dosyć skutecznie uciszył. Myślę, że nawet po tej jednej lekcji zdążyłeś zorientować się, że on naprawdę argumentami nadrabia wzrost. - zaśmiali się cicho. - Dziewczyny raczej pozytywnie. Najpierw może trochę się zawiodły, bo wyglądasz jak grecki bożek, ale potem szybko obrały za cel życiowy mieć przyjaciela geja. Nie jest źle. - Teraz Payne trzymał ręce na ramionach Harry'ego, patrząc mu w nadal lekko zaczerwienione, zielone oczy.

- Dziękuję ci. - brunet ponownie wtulił się w ciemnookiego przyjaciela. - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. - ponownie zapadła cisza.

Tym razem została ona przerwana przez dzwonek.

- M-możemy tu zostać aż się zacznie lekcja? - Harry nic nie mógł poradzić na nadal drżący głos.

- To był dzwonek na lekcję. - powiadomił go przyjaciel. - Poza tym, nie wiem po co ten dzwonek dzwoni o tej porze, jak o tej godzinie chyba żadna klasa nie ma już zajęć. - teraz stał obok zielonookiego, otaczając go ramieniem. - Chodź, stawmy czoło temu światu! - powiedział entuzjastycznie, po czym wyszli z łazienki.

Szli korytarzem, a Liam nadal otaczał Stylesa jedną ręką. Skierowali się do sali biologicznej, aby wziąć swoje rzeczy, które tam zostawili.

Otworzyli drzwi i spostrzegli, że przy biurku nadal siedzi pan Tomlinson. Mężczyzna robił coś na laptopie i nie wyglądał na zainteresowanego obecnością uczniów. Zielonooki spuścił głowę i nie unosił wzroku na nauczyciela. W ciszy spakowali swoje rzeczy do plecaków, po czym chcieli wyjść.

- Harry, zostań chwilę, proszę.

69696969
Hejoo!

Przepraszam, że nie było wczoraj rozdziału, ale po prostu już nie zdążyłam go wstawić :/

Dziękuję wam za każdą gwiazkę i komentarz! xx

Your sincerely,
LARloveRY

White changes black || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz