~ ~ ~
WSZYSTKIE POSTACIE I ZARYS HISTORII OPRÓCZ
MEISSY BLACK I WYDARZEŃ Z NIĄ ZWIĄZANYCH
NALEŻĄ DO J.K. ROWLING - AUTORKI SERII O HARRYM POTTERZE~ ~ ~
„Podróżowałaś kiedyś proszkiem Fiuu?" Zapytała ciepło profesor Trelawney, podchodząc do kominka.
Meissa przestępowała niezgrabnie z nogi na nogę, czując się bardzo niekomfortowo. Pierwszy raz była tak długo z obcą osobą sam na sam. A miała zostać z Sybillą i jej rodzicami przez całe święta. Zastanawiała się, co tak właściwie kierowało nią, gdy zaproponowała takie rozwiązanie. Zabawne, Tiara od razu odrzuciła Gryffindor, a czyż ten akt nie był odważnym przejawem męstwa?
„Kilka razy z babcią Walburgą." Odpowiedziała grzecznie. „Dokąd?"
„Dack Road 13, Grangemouth, Falkirk, Szkocja." Rzekła powoli Sybilla, okręcając się szczelnie grubym, błękitnym szalem.
„Mama mówiła, że nie pochodzimy z Wielkiej Brytanii." Meissa spojrzała na swoją ciocię ze zdziwieniem.
„Choć w nazwie jesteśmy Zjednoczonym Królestwem, Szkocja od zawsze była osobnym państwem." Zielonooka kobieta uśmiechnęła się do niej delikatnie. „Zaraz, kiedy rozmawiałaś z Roisin?"
„Kiedyś w szkole było takie lustro, które pokazywało nasze największe pragnienia. Moim byli rodzice." Odparła z dozą smutku, podchodząc bliżej profesor Trelawney.
Nazywanie jej ciocią wciąż było jej obce i pozostawiało kwaśny smak na jej języku, choć w umyśle potrafiła już tak ją tytułować. Meissa pierwsza weszła do kominka i rzucając zielonym proszkiem, wypowiedziała adres mieszkania swojej zmarłej matki.
Pierwsze co zobaczyła wychodząc z kominka, była duża, ładnie przystrojona choinka. Ozdoby były skromne,. Przeważały żółte oraz błękitne elementy, takie jak łańcuchy świąteczne lub bombki. Drzewko stało obok okna, przy którym stała ubrana w brązowy sweter staruszka. Meissa tak długo przyglądała się siwowłosej, że nawet nie zauważyła, jak Sybilla podeszła do kobiety i przytuliła ją mocno na powitanie.
„Mam dla ciebie niespodziankę, mamo." Rzekła, a jej głos piszczał z podekscytowania. „Obróć się" poleciła, trzymając matkę za ramiona.
Kobieta w brązowym swetrze zaiste obróciła się, by po chwili zakryć swoją pomarszczoną twarz dłońmi. Zdecydowanie daleko było jej do wiecznie dobrze wyglądającej Walburgii, ale może to i lepiej. Jej włosy tworzyły wielkie siwe gniazdo i prawdopodobnie to po niej córki odziedziczyły bujne loki; miała również bladozielone oczy co Sybilla. Znaczyłoby to, że matka Meissy miała kolor oczu swojego ojca, którego niestety nigdzie nie było. Być może zmarł?
„Na brodę Merlina, minęło tyle lat!" Kobieta pomimo sędziwego wieku, dość szybko znalazła się obok Meissy i przytuliła ją do siebie. „Jestem twoją babcią, mam na imię Predika."
Jej głos był nieco odległy, ale życzliwy. Zupełne przeciwieństwo Walburgii. Bez zbędnych słów chwyciła Meissę za rękę i zaczęła prowadzić do jakiegoś pokoju, zostawiając Sybillę w salonie. Szły w ciszy, podczas której dziewczyna wyłapała kilka fotografii swojej mamy z czasów młodości.
„To pokój twojej mamy. Możesz się tu trochę rozejrzeć, jeśli masz ochotę. Sybilla zawoła cię później na kolację." Powiedziała miło Predika, powolnie wycofując się z pomieszczenia, które niegdyś zajmowała jej zmarła córka.
Meissa poczuła wielki przypływ wzruszenia, gdy usłyszała zamykane drzwi. Pokój jej matki był wszystkim, czego dziewczyna nie miała na Grimmauld Place 12. Jego ściany były pomalowane na radosny odcień żółtego, podobnego do promieni słonecznych. Tuż obok okna stało drewniane biurko, na którym leżał otwarty album ze zdjęciami. Zdjąwszy z siebie ciemnozielony płaszcz, usiadła na krześle i zaczęła przeglądać klaser.
CZYTASZ
NEVER ALWAYS || DRACO MALFOY
Fanfiction❝historia, w której miłość rodzinna przeplata się z nienawiścią a wyrafinowanie...