~ ~ ~
WSZYSTKIE POSTACIE I ZARYS HISTORII OPRÓCZ
MEISSY BLACK I WYDARZEŃ Z NIĄ ZWIĄZANYCH
NALEŻĄ DO J.K. ROWLING - AUTORKI SERII O HARRYM POTTERZE~ ~ ~
Stanął przed szeregiem budowli. Wypowiedział kilka słów pod nosem, na tyle cicho, by nie zbudzić ze snu dziecka, które spoczywało w jego ramionach. Nagle ściany budynków rozsunęły się i jego oczom ukazały się kolejne ściany, bardzo podobne do tych, które mają mieszkania obok. Jednakże z tym obiektem był szczególnie związany.
Dom.
Każdemu dom kojarzy się z troską, bezpieczeństwem i miłością rodzinną. On był jednak inny. Dla niego dom nie kwalifikował się do żadnej z tych cech. On zapamiętał to miejsce, jako to, w którym zabiegano tylko i wyłącznie o wpajanie mu zasad o czystości krwi. Jako miejsce, w którym na każdym rogu można było spodziewać się klątw, które jego matka rzucała w jego brata. Jako miejsce, w którym każdy żył na własny rachunek i nie przejmował się nikim innym, niż sobą samym. Jako miejsce, którego od dłuższego czasu nienawidził.
Jednakże on był tylko chłopcem, który urodził się w złym momencie, czasie i miejscu. Był tylko chłopcem, od którego wszyscy zbyt dużo wymagali. Rodzice, by podążał wyznaczoną przez nich ścieżką, bez jakiegokolwiek śladu sprzeciwu. Brat, by tak jak on, zbuntował się i poszedł swoją własną, wydeptaną przez siebie ścieżką. I ona, by przeszedł na dobrą stronę i żył z nią na wieki wieków; na dobre i złe. Ale z tego wszystkiego co dotychczas zrobił, to zawiódł wszystkich.
Rodziców, ponieważ choć z początku realizował ich marzenia, to właśnie zaczynał się im sprzeciwiać. Brata, ponieważ wyciągnął do niego rękę, a było już za późno. I ją, ponieważ z jego winy, wieki wieków właśnie się skończyły.
Pojawiła się szansa. Co prawda malutka i niezwykle krucha, ale tylko przy niej miał czystą kartę. Miała króciutkie, delikatnie zwichrzone czarne włoski i szare oczka, które aktualnie były zamknięte. Jego córka. I paradoksalnie, była jego w dosłownym tego słowa znaczeniu.
„Matko?" Jego zachrypnięty głos odbił się od ścian budynku, który tylko formalnie pozostawał jego domem. Już w żaden sposób się z nim nie identyfikował.
Stanął w korytarzu, nasłuchując. Po upływie może około dwóch minut usłyszał kroki. Ciężkie i pewne kroki. Od razu je poznał. Czasem słyszał ten dźwięk w wielu koszmarach, które go nawiedzały.
„Regulus? Tak szybko wróciłeś?" Z wnętrza jednego z pokoi wyłoniła się kobieta w nieco podeszłym już wieku, która mimo metryki wciąż wyglądała szykownie i elegancko. „Powiedz jak poszło na twojej misji; ile szlam i zdrajców krwi udało ci się– Co masz w rękach?"
Ton głosu jego matki był jeszcze straszniejszy od kroków, które stawiała. Był ostry i surowy. Brakowało mu ciepła i troski, lecz gdy chłopak zajrzał w głąb swojej pamięci, to tych cech nigdy w nim nie spotkał.
„Nie co, matko, lecz kogo." Uśmiechnął się serdecznie w jej kierunku, udając, że nie widział, jak jego rodzicielka zaczęła się krzywić. „To... To jest moja córka, mamo. A twoja wnuczka."
Pierwszy raz od wielu, naprawdę wielu lat dostrzegł na twarzy swojej matki coś innego, niż nienawiść czy wieczny grymas niezadowolenia. Tym razem zastąpiły to szok i coś na wyraz wzruszenia.
„Nazwaliśmy ją Meissa Ascella Black." Przytulił córkę bliżej siebie, jakby wiedząc, co miało nadejść w przeciągu kilku następnych dni. „I tak, jest czystokrwista, nie musisz się obawiać ani mnie wydziedziczać." Dodał, widząc, że kobieta już otwierała usta, by o to zapytać.
CZYTASZ
NEVER ALWAYS || DRACO MALFOY
Fanfiction❝historia, w której miłość rodzinna przeplata się z nienawiścią a wyrafinowanie...