~ ~ ~
WSZYSTKIE POSTACIE I ZARYS HISTORII OPRÓCZ
MEISSY BLACK I WYDARZEŃ Z NIĄ ZWIĄZANYCH
NALEŻĄ DO J.K. ROWLING - AUTORKI SERII O HARRYM POTTERZE
~ ~ ~
Dormitoria żeńskie w Slytherinie były utrzymane w zielono-czarno-srebrnej oprawie. Gdzieniegdzie znajdował się również herb Ślizgonów, czyli duży wąż. W takiej typowej sypialni stało również kilka łóżek z jedwabnymi zasłonami, na wypadek, gdyby któraś z dziewcząt zapragnęła prywatności. Meissa swoje dormitorium dzieliła z Dafne i jak na razie były tylko one dwie. Nieoficjalnie jednak bardzo częstym gościem w ich pokoju była również Pansy, która tłumaczyła to wszystko tym, że nie przepadała za dziewczynami ze swojego dormitorium.
„Moja mama kiedyś opowiadała mi o Hatstallu, ale nigdy nie sądziłam, że zobaczę go na żywo." Zaczęła Pansy, uważnie przyglądając się Meissie.
„Och, nawet mi o tym nie wspominaj. Myślałam, że spalę się tam ze wstydu." Odpowiedziała nonszalancko ciemnowłosa. „Ja i Hufflepuff? Tiara Przydziału musiała się chyba poważnie zakurzyć, skoro wygaduje takie farmazony."
„No ale skoro twoja mama tam była, rzeczywiście możesz mieć kilka ich cech." Ciągnęła Dafne.
„Może i tak. Nie zmienia to faktu, że moim prawdziwym przeznaczeniem był i jest Slytherin."
Po krótkiej chwili trzy dziewczynki opuściły dormitorium i pojawiły się w Wielkiej Sali na śniadaniu. Usiadły przy stole wraz z chłopakami na miejscach, które od kilkunastu dni figurowały już jako ich – Meissa obok Draco, a obok niej Dafne. Po drugiej stronie blondyna siedzieli Vincent i Gregory. Natomiast naprzeciwko nich siedziała Pansy, Theo i Blaise. Wszyscy zaczęli jeść swoje śniadanie, gdy drzwi od Wielkiej Sali otworzyły się i stado różnorodnie upierzonych sów wleciało do pomieszczenia.
„Patrzcie, ktoś dostanie wyjca!" Zaskrzeczała Milicenta Bulstrode, jedna z nielubianych przez Pansy współlokatorek.
„Może to Weasley, który za drogo wycenił sobie swój pobyt w tej szkole." Rzucił głupkowato Draco i choć nie było to wcale ani trochę śmieszne, Crabbe i Goyle wybuchnęli gromkim śmiechem, słysząc jego komentarz.
Jednakże Meissie wcale nie było do śmiechu. Od razu rozpoznała sowę swojej babci, która leciała wprost na nią. Tuż po chwili czerwona koperta wylądowała naprzeciw niej. Dziewczynka podniosła ją swoimi drżącymi dłońmi i delikatnie otworzyła, czekając na wielki krzyk.
„MEISSO ASCELLO BLACK!" Warknął głos jej babci. „Jak mogłaś dopuścić do tego, aby Tiara w ogóle pomyślała o umieszczeniu cię w innym domie, niż Slytherin! Na dodatek w Hufflepuffie, gdzie znajdują się same niedorajdy życiowe!"
Walburga jeszcze przez długą chwilę biadoliła o tym, że wnuczka niebywale zawiodła ją swoim zachowaniem. Mówiła o tym, jak wstyd było jej pokazać się wśród ludzi, którzy wiedzieli o tym wszystkim. Nie omieszkała się również nazwać swoją wnuczkę zakałą całej rodziny Blacków. A jakby tego jeszcze było mało, stwierdziła, że pewnie ojciec Meissy przekręcił się w grobie, słysząc, że jego jedyna córka mogła trafić do Hufflepuffu. Po tym całym wystąpieniu stwierdziła arogancko, że na całe szczęście jej wnuczka miała w sobie troszkę sprytu i ambicji (odziedziczonej po Walburdze rzecz jasna), i dostała się do Slytherinu. Na koniec list sam się zjadł, pozostawiając po sobie tysiące malutkich kawałeczków. Wszyscy przy stole Ślizgonów byli niebywale cicho.
CZYTASZ
NEVER ALWAYS || DRACO MALFOY
Fanfic❝historia, w której miłość rodzinna przeplata się z nienawiścią a wyrafinowanie...