~ ~ ~
WSZYSTKIE POSTACIE I ZARYS HISTORII OPRÓCZ
MEISSY BLACK I WYDARZEŃ Z NIĄ ZWIĄZANYCH
NALEŻĄ DO J.K. ROWLING - AUTORKI SERII O HARRYM POTTERZE~ ~ ~
Wszyscy w szkole mówili tylko o jednym – Turnieju Trójmagicznym. Od kilku tygodni rozgrywki były na językach każdego, nawet zdystansowanych i obojętnych na wszystko Ślizgonów. Najwięcej do powiedzenia miała Pansy, która w każdej chwili komplementowała Draco. Podobało mu się, że jego ukochana widziała go w samych superlatywach, lecz sam czasami dochodził do konkluzji z samym sobą – czy naprawdę był tak idealny, jakim tworzyła go Pansy? Dlatego zdecydowanie wolał rozmawiać o Turnieju z Meissą. Traktowała go normalnie i nie dogadzała mu na okrągło.
Dziś również rozmawiali na ten temat, kontemplując o tym, który ze ślizgońskich siódmoklasistów miał szansę na wystartowanie w Turnieju. Podczas gdy Meissa stawiała na Letę Fawley, Draco był przekonany, że reprezentantem Hogwartu zostanie Thaddeus Selwyn.
„Oby Pansy szybko wyzdrowiała." Westchnęła Meissa.
„W sumie nie musi; przynajmniej nikt nie świergocze mi nad uchem przez cały czas." Wywrócił oczami na samo wspomnienie wiecznie otwartej buzi swojej dziewczyny.
„Przestań, Draco!" Trąciła go w ramię, śmiejąc się z niego.
Para Ślizgonów przez chwilę przepychała się, aż Draco przez przypadek uderzył o ramię Rona. Zauważając go, blondyn uśmiechnął się jadowicie i za pomocą prostego Accio! Przywołał do siebie gazetę. Zaczął czytać artykuł o ojcu rudowłosego, którego imię przekręcono na Arnold Weasley. Z reportażu wynikało, że pan Weasley wdał się w bijatykę z kilkoma mugolskimi stróżami prawa, a potem zmodyfikował ich pamięć.
„Dali nawet zdjęcie!" Draco wciąż kpił z Rona. „Jest na nim twój beznadziejny ojciec, gruba matka i wasza rudera. Co, jak co, Weasley, ale wybranie Nory jako nazwę waszego 'domu' było najlepszą rzeczą, jaką zrobiliście."
Ron cały poczerwieniał na twarzy, a jego ręce zacisnęły się w pięści. Harry, który stał za nim, trzymał go od tyłu za ramiona, a Hermiona nerwowo zerkała między swojego przyjaciela i wroga. Meissa również na razie postanowiła pozostać neutralna.
„Wypchaj się, Malfoy." Rzekł do niego zirytowany Harry.
„Och, Potter, zapomniałem o tobie! Przecież mieszkałeś z tymi biedakami w lato" udawał zasmuconego. „Dawali ci choć trochę jeść czy matka Weasley'a zjadała wszystko po drodze?"
„A z twoją matką wszystko dobrze, Malfoy?" Harry wyszedł przed Rona, powodując, że Meissa również wyszła z cienia blondyna. „Ma minę, jakby ktoś podsunął jej gnój pod nos. Powiedz, zawsze tak wygląda?"
„Odczep się od niej, Potter." Ciemnowłosa sięgnęła po swoją różdżkę.
„A z tobą co, Black? Nie masz swojej matki, więc postanowiłaś przypodobać się czyjejś?" Zarechotał Ron.
Niewiele myśląc, Meissa rzuciła w niego zaklęciem, co uczynił również Draco względem Harry'ego. Niestety oboje chybili. Z daleka usłyszeli czyjś głos, wykrzykujący „NIE, NIE!" i po chwili ciemnowłosa dziewczyna ujrzała swojego przyjaciela w postaci białej fretki. Po chwili Draco-zwierzątko kulił się na posadzce. Meissa natychmiast podbiegła do niego, chcąc odbić zaklęcie rzucone przez profesora Moody'ego, który podszedł właśnie do Harry'ego.
„Zostaw go!" Ostrzegł ją srogim tonem głosu.
„Jak pan śmie, profesorze! Proszę go odczarować, teraz!" Warknęła do Moody'ego, lecz ten ani nie drgnął. „Nie? Sama to zrobię, bez pańskiej pomocy!"
CZYTASZ
NEVER ALWAYS || DRACO MALFOY
Fanfiction❝historia, w której miłość rodzinna przeplata się z nienawiścią a wyrafinowanie...