~ ~ ~
WSZYSTKIE POSTACIE I ZARYS HISTORII OPRÓCZ
MEISSY BLACK I WYDARZEŃ Z NIĄ ZWIĄZANYCH
NALEŻĄ DO J.K. ROWLING - AUTORKI SERII O HARRYM POTTERZE~ ~ ~
Nie wiedzieć czemu, pierwsze co Meissa ujrzała po przebudzeniu to białe ściany i równie jasna pościel. Jej bladą dłoń ściskała druga. W chwili gdy wzrok dziewczyny wyostrzył się, wszyscy wokół niej wstrzymali oddech.
„Obudziła się!"
„Wszystko w porządku?"
„Mei, jak się masz? Boli cię coś?"
Dopiero wtedy ciemnowłosa przypomniała sobie wszystko. Odbył się mecz Gryffindor kontra Slytherin, tyle że zaszły w nim pewne zmiany. Jako że Draco wciąż był bardzo obolały po ataku hipogryfa, nie mógł wykonywać swojej funkcji szukającego. Przez to doszło prawie do odwołania całych rozgrywek, lecz Marcus Flint, kapitan, wykazał się całkiem poprawnie działającym mózgiem i przypomniał sobie o fakcie, jak dobrym szukającym była Meissa Black. W ten oto sposób przez jeden mecz kręconowłosa dziewczyna mogła poczuć się, jak jej ojciec.
Będąc w powietrzu ogromnie żałowała, że jednak nie udało się jej zostać szukającym. Przede wszystkim nie musiała się tyle namęczyć, co ścigający, choć musiała się nieźle nagimnastykować, żeby dogonić Harry'ego Pottera. Był naprawdę szybki, lecz Meissa godnie dotrzymywała mu kroku. Pomimo burzy polecieli oboje do góry, w chmury, gdzie napotkali dementorów. Czarne mary zaatakowały ich, przywołując najciemniejsze momenty ich egzystencji. Jedyne, czego Meissa nie wiedziała, to fakt, że najgorszym wspomnieniem Harry'ego Pottera również była śmierć jego rodziców.
„Nie, nic mnie nie boli. Wszystko dobrze, tak przypuszczam." Odpowiedziała, podnosząc się na łokciach.
Theodore od razu ruszył, by jej pomóc.
„Jaki wynik meczu?" Pytanie Meissy i leżącego obok niej Harry'ego zbiegło się w czasie.
„Black cudem złapała znicza, zanim dopadł ją dementor." Odpowiedział poważnie Oliver Wood, kapitan drużyny Gryfonów. „Ślizgoni wygrali."
Pansy, Draco, Theo i Meissa przybili sobie piątki. Wszyscy pogratulowali ciemnowłosej, choć ta wciąż była lekko oszołomiona całym wydarzeniem. Mogła przysiąść, że w tej wizji padły również jakieś imiona. Jedyne, co zapamiętała, to to, że przynajmniej jedno z nich zaczynało się na „s", nie udało się jej jednak zapamiętać jakie.
Meissa została w Skrzydle Szpitalnym cały weekend razem z Harrym. Wówczas trochę sobie porozmawiali. W sumie okazało się, że Harry był całkiem miłym chłopakiem, czasem nieco dziwnym, ale miłym. Przez te kilka godzin spędzonych razem, Meissa zdążyła opowiedzieć mu, jak wyglądało życie w czystokrwistej rodzinie. Nie oszczędziła mu żadnego wyrzeczenia, które ją obowiązywało. Powiedziała mu również o Stworku, edukując go tym samym o roli skrzatów domowych w magicznym świecie. Był tym troszkę zniesmaczony, lecz cieszył się, że Stworek był dobrze traktowany przez Meissę. W zamian za te informacje, Harry wyjawił jej, jak wyglądało życie w mugolskim świecie. Ciemnowłosa Ślizgonka była najbardziej zainteresowana działaniem samochodów i gumki do ścierania („Ale jak to? Napiszę coś, a potem tego nie ma?"). Rozmawiało im się całkiem dobrze, dopóki do Skrzydła Szpitalnego nie wkroczył Snape ze swoją ponurą miną i równie ciemną aurą.
„Panno Black. Jesteś już zwolniona ze Skrzydła Szpitalnego." Powiedział bezemocjonalnie, wskazując na drzwi.
Meissa pozbierała swoje rzeczy, pożegnała się cicho z Potterem i wyszła posłusznie za swoim opiekunem. W momencie, w którym zamknęły się drzwi Snape od razu się rozpromienił i zaczął ją delikatnie podpytywać, jak się czuła oraz czy Potter aby na pewno zachowywał się przyzwoicie.
CZYTASZ
NEVER ALWAYS || DRACO MALFOY
Fanfic❝historia, w której miłość rodzinna przeplata się z nienawiścią a wyrafinowanie...