~ ~ ~
WSZYSTKIE POSTACIE I ZARYS HISTORII OPRÓCZ
MEISSY BLACK I WYDARZEŃ Z NIĄ ZWIĄZANYCH
NALEŻĄ DO J.K. ROWLING - AUTORKI SERII O HARRYM POTTERZE~ ~ ~
Oczy Draco były zamknięte, toteż nie widział, co miało przed nim miejsce. Chłopak sam dobrze nie rozumiał swojego ruchu, a co dopiero pojąć manewry dziewczyny przed nim.
„Theo!" Krzyknęła Meissa, wymijając oszołomionego jej zachowaniem Draco.
Zimny wiatr, który dotknął jego gorącej z emocji twarzy, skutecznie wybudził go ze stanu otępienia, w jaki wprowadziła go przyjaciółka. Wówczas otworzył oczy i zacisnął mocno usta. Nie był zły, ale wściekły. Miał nadzieję, że nikt nie widział go w stanie takiego upokorzenia. Choć i tak sam fakt, że Meissa, jego najlepsza przyjaciółka, tak paskudnie go potraktowała, doprowadzał go do szewskiej pasji.
Ciemnowłosa była jednak równie skołowana, co on. Jednocześnie chciała dopuścić do tego, by coś się stało, ale z drugiej strony Pansy była jej przyjaciółką. Nie wolno kraść czyichś chłopaków, a co dopiero chłopaka własnej przyjaciółki. Na siłę wmawiała sobie, że nie chciała, by coś się wydarzyło między nimi. Na siłę przekonywała się, że nie chciała, by blondyn zbliżył się do niej jeszcze bardziej.
Chciała.
Gdy dobiegł ją cichy głos z salonu, który należał do Theodora Notta, natychmiast postanowiła wykorzystać go do swojego niecnego planu. Wiedziała, że był to cios poniżej pasa. Jednakże zdradzenie przyjaciół byłoby równie niesprawiedliwe i bolesne. Wobec tego wolała wybrać mniejsze zło i uderzyć w Draco.
Wracając do salonu z Theo pod ręką, zauważyła, jak zaróżowiona była blada twarz jej przyjaciela. Czuła, jak jej organy wewnętrzne przewracają się z góry na dół i tak w kółko, widząc rozżalenie w jego szarych oczach. Jego wzrok zbyt mocno ją przygniatał, więc przestała na niego patrzeć. Nie potrafiła po tym wszystkim, co zrobiła. Wiedziała, że wina była tylko i wyłącznie po jej stronie. Nie miała nic na swoje usprawiedliwienie i to było nie do zniesienia.
„Wszyscy już są. Skrzaty za chwilę przyniosą nam jedzenie." Pansy klasnęła w ręce.
Wraz z nią do salonu weszli Blaise, Gregory, Vincent, Dafne, Astoria i Milicenta. Nowi goście wprowadzili nieco świeżości do pomieszczenia, czego zdecydowanie brakowało. Nikt na szczęście nie wyczuł napiętej atmosfery, jaka panowała pomiędzy dziedzicami dwóch najlepszych rodów światku magicznego.
Każdy z przybyłych gości w jakiś sposób zmienił się przez te wakacje. Chłopcy urośli i nieco zmężnieli. Dziewczęta natomiast wciąż pozostawały przy swoim wzroście, choć miały zaczątki kobiecych kształtów. Wszyscy zasiedli przy stole i zaczęli jeść.
Niczyjej uwadze nie umknął fakt, że przy jednym końcu stołu siedzieli Pansy i Draco, a przy drugim Meissa i Theo. Pozostali byli bardzo zmieszani zaistniałą sytuacją, lecz nikt nic nie powiedział na ten temat. Dla własnego bezpieczeństwa woleli jednak pozostawać neutralni. Z daleka widać było, że ani Draco, ani tym bardziej Meissa nie byli w dobrym humorze, po tym, co miało miejsce nie tak dawno.
„Nic nie zjadłeś, dobrze się czujesz?" Słodki głos Pansy zdecydowanie wytrącił Meissę z jej przemyśleń.
Dziewczyna zerknęła na parę przed sobą i przyłapała się na tym, że zazdrościła swojej przyjaciółce tego, że siedziała tak blisko blondyna. Niegdyś to było jej miejsce, które tak po prostu, z dnia na dzień, zostało jej odebrane. Pozwoliła mu się wyślizgnąć z jej uścisku. W tamtym momencie w jej głowie pojawiło się pytanie, bardzo ważne pytanie. Zaczęła się mocno zastanawiać, czy to dziwne kłucie w klatce piersiowej było spowodowane zazdrością o Pansy. Na początku chciała wymazać to słowo ze swojej pamięci. Po przemyśleniu tego, doszła do wniosku, że było to przecież normalne uczucie, pojawiające się w momentach, gdy coś zagrażało jakiejś ludzkiej relacji. Oznaczało ono mniej więcej tyle, że zależało nam na tej osobie.
CZYTASZ
NEVER ALWAYS || DRACO MALFOY
Fanfiction❝historia, w której miłość rodzinna przeplata się z nienawiścią a wyrafinowanie...