Rozdział 3

4.3K 175 4
                                    

- Część tato - mówię widząc swojego ojca na lotnisku.

- Cześć skarbie - odpowiada, a ja krzywię się słysząc jak mnie nazwał.

- Nie nazywaj mnie tak dobrze? - pytam przesadnie miło. - Chyba nie sądzisz, że teraz wszystko się zmieni i teraz będę twoją kochaną córeczką? - zadaję kolejne pytanie nakreślając ojcu mniej więcej sytuację między nami.

- Nie, oczywiście, że nie - odpowiada niepewnie. Widzę w jego oczach, że jednak miał nadzieję, że coś się zmieni. Chyba się jeszcze nie obudził... Ja już nigdy nie będę miała normalnych, zdrowych relacji z rodzicami.

- Świetnie. Dasz mi jakąś kasę na wieczór? Wychodzę - informuję go o moich planach. Nie mam zamiaru pytać go o pozwolenie.

- Oczywiście, że ci dam - wzdycha ze zrezygnowaniem. Ale chcę wiedzieć gdzie wychodzisz - mówi patrząc na mnie ze strachem Boi się, że zepsuje nasze relacje całkowicie już na samym początku. Matka nigdy nie pytała mnie o takie rzeczy, ale nie uważam za złe tego, że on to robi.  Wręcz przeciwnie, to miłe, że wreszcie kogoś obchodzi co będę robić.

- Jeszcze nie wiem. Może pójdę do jakiegoś klubu - mówię szczerze. Nie mam po co go oszukiwać i tak nie może mi nic zrobić i dobrze o tym wie.

- W porządku - mówi tylko i wsiadamy do podstawionej limuzyny. Pieprzony nadziany sędzia.

*

Podgłośniam muzykę z uśmiechem kiedy z głośników leci "billionaire" Bruno Mars'a. Podchodzę ostatni raz do ogromnego lustra w moim pokoju i przyglądam się swojemu odbiciu z zadowoleniem. Mam na sobie krótką skórzaną spódniczkę, w której dobrze wyglądają moje długie nogi i zwykłą dopasowaną białą bluzkę, na której ładnie będą wyglądać kolorowe klubowe światła. Na nogach mam piętnasto-centymetrowe czarne szpilki na platformie, włosy zalokowane w delikatne ciemno-brązowe fale, a na powiekach narysowane czarne kreski eyelinerem. Wiem, że wyglądam dobrze, więc zabieram ze swojego łóżka torebkę i kieruję się do wyjścia.

- Ładnie wyglądasz - mówi jeszcze mój ojciec z lekkim uśmiechem, ale pewnie nie do końca pasuje mu długość mojej spódnicy. - Zadzwoń do mnie jak tylko będziesz czegoś potrzebować - mówi.

- Ok, czy możesz załatwić mi podwózkę do klubu? - pytam, a on oczywiście się zgadza.

Już po chwili wychodzę z domu prosto do podstawionego range rovera z szoferem. Droga wieczorem przez oświetlony Londyn jest niesamowita. Nowy Jork pod względem oświetlenia nie jest gorszy ale to tutaj odnajduję ten specyficzny urok. Przejeżdżając przez kolejne ulicę Londynu widzę wszędzie bawiących się ludzi i tą atmosferę. Jeszcze nie wiem co to miasto ma w sobie, ale już je kocham.

Podjeżdżamy pod klub zwany "Psychotic". Jest już późno, więc kolejka wije się niemiłosiernie.

- Hej, mała! Chce ci się tam stawać - zagaduje mnie chłopak z samego początku kolejki wskazując na jej koniec.

- Nie koniecznie - odpowiadam z szerokim uśmiechem i podchodzę do niego. Mówiłam już, że Spencer Shepard nigdy nie czeka na nic?

- Jason - przedstawia się przystojny brunet.

- Spencer - odpowiadam, a chłopak wpuszcza mnie przed siebie. Rozmawiamy chwilę  na temat klubu, po czym bez żadnego problemu wchodzimy do środka.

Od razu dobiegają mnie upragnione dźwięki tanecznej muzyki. Panie i panowie, pora przywitać Londyn porządną imprezą!

Na dobry początek podchodzimy z Jason'em do baru i chłopak zamawia dla mnie drinka. Popijając go gawędzę z chłopakiem i dochodzę do wniosku, że jest on całkiem sympatyczny. Po chwili idziemy zatańczyć i zaczynam bawić się na całego. Chłopak odchodzi po coś do picia, a ja nadal tańczę w tłumie poruszających się ciał.

Podchodzi do mnie wysoki dobrze zbudowany brunet z trochę dłuższymi włosami i grzywką na bok. Jest naprawdę seksowny, nawet bardzo. Przyłącza się do mnie w tańcu i już po chwili tańczymy tak blisko siebie jak tylko się da ocierając się o siebie ciałami. Wiem, że alkohol już zaczyna uderzać mi do głowy. Czuję jego usta przy swojej szyji i kładę dłoń na jego karku przyciągając go bliżej i lekko ciągnąc za jego włosy. Boże, on jest tak cholernie seksowny.

Nagle muzyka w klubie przestaje grać, a my odsuwamy się od siebie jakby wybudzeni z transu. Na małą scenę wychodzi jakiś facet.

- Dobra, teraz sobie trochę pogramy! Dziś w naszym repertuarze Room 94! - krzyczy przez mikrofon, widać, że jest już pijany. Nie wiem o co chodzi z tym zespołem, w NYC nigdy nie spotkałam się z czymś takim.

- Kieran! Chodź tutaj! - woła blondyn z gitarą ze sceny, a chłopak koło mnie zjeżdża dłonią po twarzy.

- Widzimy cię kretynie! - mówi drugi chłopak, a mój dotychczasowy towarzysz rusza w stronę sceny. Ludzie zaczynają krzyczeć i klaskać dla niego i od razu wiem, że wszyscy go tu znają.

- Kieran Lemon! - woła blondyn przez mikrofon kiedy seksowny brunet wkracza na scenę. A więc tak się nazywa. Chłopak podchodzi do mikrofonu. W między czasie okazuje się, że dzisiaj nie mają perkusisty.

- Chyba mam propozycje - mówi w końcu pijany prowadzący z samego początku wskazując na chłopaka przy barze.

- Nigdy z nim kurwa nie zagram! - mówi Kieran zachrypniętym głosem.

- Ach, te soboty z muzyką na żywo - wzdycha Jason podchodząc do mnie z drinkiem.

W końcu znajduje się inny perkusista i zaczyna się koncert.

- I just want you, for one night.

I don't want you, for a rest of my life.

Don't wanna be with you.

Don't wanna merry you.

I just want you, for a one night.*

Słyszę słowa rockowej piosenki i  naprawdę mi się podoba. Wszystko ze sobą współgra i jest to typ muzyki,  który uwielbiam.

*

Popijam kolejnego drinka z Jasonem przy barze, pomimo, że wiem, że jestem już całkiem pijana.

Nagle czuję, że  ktoś oplata mnie rękami w talii od tyłu. Przekręcam trochę głowę i widzę Kierana. On też jest już pijany, choć nie wiem jak to się stało skoro dopiero przed chwilą zszedł ze sceny.

- Wróciłem maleńka. Nie masz ochoty jeszcze potańczyć? - mruczy do mojego ucha, a ja od razu się zgadzam.

Kręci mi się w głowie kiedy zsuwam się z wysokiego krzesła i kieruję na parkiet. Kiedy już znajdujemy się w plątaninie ludzkich ciał chłopak gwałtownie przyciąga mnie do siebie i mocno łączy nasze usta. Mieliśmy tańczyć, ale nie narzekam bo tak naprawdę czekałam na ten moment. Do akcji szybko wkraczają nasze języki i to one łączą się w szalonym tańcu zamiast nas. Powinnam przestać, bo tutaj w Londynie miałam zacząć od początku, ale nie wiem czy potrafię ani czy chcę...

________________________

* - piosenka to "One night" z repertuaru ROOM 94

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ :)

Tonight (5SOS/ROOM94 fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz