Rozdział 16

3.1K 163 5
                                    

- Spencer, będziesz dzisiaj na kolacji? - pyta mnie nasza gosposia Paula krojąc pomidory w zaskakująco szybkim tempie.

- Może później, jestem umówiona na 19 - odpowiadam siadając na przeciwko niej na wysokim taborecie przy ladzie w kuchni.

- Yhm... Lubisz go? - zadaje kolejne dosyć wścibskie pytanie, ale nie mam jej tego za złe. Naprawdę ją polubiłam i wiem, że mogę jej powiedzieć cokolwiek, a ona zachowa to dla siebie.

- Nienawidzę go - mówię szczerze, a ona patrzy na mnie marszcząc brwi.

- Więc dlaczego się z nim umówiłaś? - pyta parskając śmiechem.

- Twierdzi, że ma mi coś ważnego do powiedzenia.

- Domyślasz się o co może chodzić? - pyta wrzucając warzywa na patelnie.

- Nie, ale z pewnością przy okazji opowie mi jakieś głupoty na temat Ashtona.

- A ty lubisz Ashtona tak? - pyta uśmiechając się do mnie.

- Nie wiem - wzdycham.

- Jak to nie wiesz?

- Po prostu nie wiem. Nie znam tego uczucia i nie rozumiem tego co się ze mną przy nim dzieje...

*

Wchodzę po schodach, na których zazwyczaj spędzam przerwy ze swoimi przyjaciółmi i staję przed drzwiami starej biblioteki, gdzie mam się spotkać z Kieranem. Nie mam wątpliwości co do nadawcy wiadomości dlatego tym bardziej nie chcę tam wchodzić, ale Lemon zachowywał się dzisiaj naprawdę dziwnie i wydaje mi się, że to co chce mi przekazać jest ważne.

Naciskam na stalową, zdobioną klamkę i mocno napieram na ciężkie drzwi, aby je otworzyć. Głośne skrzypienie towarzyszące ich przesuwaniu się roznosi się złowrogim echem po całym budynku. Zatrzaskuję je za sobą i staję w ogromnym, ciemnym pomieszczeniu. Jest to wielka hala z wieloma pnącymi się aż po wysoki sufit pustymi, bardzo zniszczonymi regałami. Dopiero po chwili zauważam, że wszystko w tym miejscu jest ewidentnie zniszczone przez ogień. Ściany, półki, stare fotele, różne walające się po ziemi papiery... Wszystko jest spalone i spopielone. Odnoszę wrażenie, że jeszcze niedawno wszystko tutaj śmierdziało spalenizną. Jestem w szoku, że to wszystko jeszcze w ogóle stoi, tak bardzo jest zmasakrowane. Zastanawiam się jak wielki pożar musiał mieć tutaj miejsce, ale nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Pomimo tego strasznego wypadku jaki musiał się tutaj wydarzyć historię tej biblioteki czuć w powietrzu.

- Kieran? - mówię podniesionym tonem, a echo roznosi mój głos po hali.

- Tutaj - słyszę jego głos, ale go nie widzę. - Na końcu po prawej - mówi, więc kieruję się w róg ogromnego pomieszczenia.

Zauważam go siedzącego na ziemi zaczytanego w książce, która raczej nie należała do zbiorów tej biblioteki. Kończy stronę i unosi na mnie wzrok uśmiechając się lekko.

- Jednak jesteś - mówi i odkłada książkę na bok.

- Po co chciałeś się spotkać?

- Chcę porozmawiać, o ile się zgodzisz - mówi już poważniej.

- Jeśli obiecasz, że mnie nie dotkniesz. Będziemy tylko rozmawiać - wolę się zabezpieczyć, choć nie wiem czy mogę wierzyć jego słowom.

- Obiecuję - odpowiada parskając śmiechem, więc siadam koło niego na ziemi i czekam, aż ponownie się odezwie. - Wiesz co stało się z tym miejscem?

- Podejrzewam, że był tu jakiś pożar.

- Jesteś bardzo spostrzegawcza Spencer - nabija się ze mnie. - Ten pożar nie wybuchł przypadkiem - zaczyna opowiadać po dłuższej chwili z przejęciem rozglądając się po hali. - Dokładnie trzy i pół roku temu w środku nocy wpadło tu trzech mężczyzn. Szukali jakiejś konkretnej,  bardzo ważnej dla nich starej książki. Sądzili, że w środku nocy, w środku tygodnia nikogo tu nie zastaną, ale była tu jedna kobieta. Ta biblioteka to było całe jej życie, kochała to. Tej nocy została tutaj, bo syn poprosił ją o jedną książkę, więc postanowiła jej poszukać. Wiedziała, że bardzo mu zależy, więc spędziła tutaj mnóstwo czasu na poszukiwaniu. Została tutaj na noc, bo nie chciała wracać do domu po kłótni z mężem - mówi swoim głębokim wypranym z emocji głosem. - Kiedy ci mężczyźni znaleźli tę kobietę, kazali jej znaleźć odpowiednią pozycję, ale nie potrafiła im pomóc, bo tej książki tutaj nie było. To była najwspanialsza biblioteka w Londynie wiesz? Znajdowały tu najstarsze i najdrogocenniejsze lektury, jakie można było wypożyczyć. Jednak książka, której szukali ci ludzie nie była już dostępna dla czytelników. Była już na tyle zniszczona i ważna, że znajdowała się w archiwum. Kiedy kobieta odmówiła pomocy im, po prostu spalili całą bibliotekę na jej oczach rozpoczynając od najcenniej książek, a kiedy było już zbyt niebezpiecznie zwiali zamykając niewinną kobietę w płonącym budynku. W końcu dotarła tutaj straż, pogotowie, policja... Ale było już za późno i kobieta zmarła tej samej nocy zaraz po tym jak kazała przekazać swojemu synowi na pogiętej przypalonej kartce krótkiej wiadomości i  paru słów pożegnania - mówi, a jego głos łamie się niesamowicie przy paru ostatnich zdaniach. Trudno jest mi uwierzyć, że to ten sam bezczelny Kieran, który dobierał się do mnie tydzień temu.

Tonight (5SOS/ROOM94 fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz