"Rodziców nie ma, robimy z chłopakami próbę u mnie. Wpadnij x"
*
- Hej Spence - wita się Lauren po otwarciu drzwi i przytula mnie.
- Cześć, nie ma twojej mamy prawda? - pytam na wszelki wypadek, a dziewczyna na szczęście zaprzecza śmiejąc się ze mnie. - To nie jest śmieszne, ona mnie nienawidzi!
- Ona nie lubi każdego mojego chłopaka, a ty jesteś pierwszą dziewczyną Ashtona, którą poznała więc myślę, że nie musisz się przejmować - uspokaja mnie. - Chłopaków jeszcze nie ma, a Ash jest przy fortepianie - mówi, a mnie dopiero wtedy dobiegają dźwięki instrumentu.
"Can't Make You Love Me". Ashton gra naszą piosenkę, a mi serce pęka kiedy wchodzę do przestronnego salonu i widzę go skupionego na wygrywaniu kolejnych nut utworu, którego słowa pewnie raczej nie poprawiają mu humoru.
Staję przy fortepianie i po prostu słucham. Tym razem nie śpiewa słów, tak jakby nie miał na to siły, jakby za bardzo go bolały. W końcu podnosi głowę znad klawiszy, zauważa mnie i przerywa swój koncert, a ja nie zachęcam go do dalszego grania, bo ta melodia sprawia, że mam jeszcze większe wyrzuty sumienia. Naprawdę chciałabym umieć kochać.
- Hej - mówi i przyciąga mnie do siebie żeby pocałować mnie na powitanie.
- Jejku, jacy wy jesteście słodcy! - piszczy jego siostra w zachwycie, a on odsuwa się ode mnie i prycha.
- Masz szczęście, że jesteś moją siostrą, bo miałabyś przesrane - droczy się z nią, a ja przez chwilę znowu zaczynam tęsknić za taką relacją z Zaynem. Zastanawiam się co takiego właśnie robi skoro jest bezpieczny. - Chodźmy do mnie, bo nie będziemy mieli spokoju - szepcze Ash i bierze mnie za rękę sprowadzając mnie na dół do swojej prywatnej jaskini.
Zauważam, że łóżko jest niepościelone, po biurku wala się pełno różnych papierów, na półce koło kanapy w drugiej części pokoju leży kilka pustych puszek po napojach, a na fotelu leżą pogniecione ubrania.
- Czy ty nigdy nie sprzątasz? Nawet kiedy zapraszasz przyjaciół? - żartuję i zostawiam swoją kurtkę i torbę pod ścianą przy drzwiach nie mając pomysłu co innego z nimi zrobić.
- Nie, nie przejmuję się ich opinią i tak czują się tu jak u siebie, nie przeszkadza im to więc po co? - pyta.
- Na przykład po to, żebyś ty sam mógł tu jakoś normalnie funkcjonować? - pytam retorycznie i wdrapuję się na jego łóżko.
- Co ty robisz?
- Ścielę ci łóżko.
- O nie, nie będziemy się tak bawić - mówi rzucając się na mnie i przytwierdzając do łóżka swoim ciałem. Całuje mnie w usta, a ja odpycham go lekko od siebie, ale on chwyta moje nadgarstki i unieruchamia nad moją głową.
- Będziemy - protestuję, ale on znowu mnie całuje.
- Nie, królewny nie sprzątają - wysuwa najgłupszy argument, ale zjeżdża ustami do mojej szyi całując ją i przygryzając lekko i w ten sposób stara się mnie przekonać co przynosi już lepszy skutek.
- Uwaga wchodzimy! - słyszymy z góry ostrzegawczy krzyk Caluma.
Chcę wstać, ale Ash nie ma na to ochoty i tylko jęczy nie przestając szukać czegoś przy moim obojczyku. Śmieję się i chcę go od siebie odepchnąć zanim wejdą tu nasi znajomi, ale ciagle trzyma moje nadgarstki.
- Fuuuuuj, przecież było ostrzeżenie! - marudzi Luke wchodząc do środka.
- To go ze mnie zdejmij! Ratunku! - wołam ze śmiechem, ale Ash podnosi głowę i patrzy na mnie.
CZYTASZ
Tonight (5SOS/ROOM94 fanfiction)
FanfictionJedna noc. Względnie normalna nie różniąca się szczególnie od innych, a tak naprawdę mająca wpływ na wszystko co będzie się działo w najbliższym czasie w życiu Spencer. Jeden błąd, który niesie za sobą wiele konsekwencji. Co zrobi dziewczyna kiedy b...