Rozdział 29

2.5K 161 17
                                    

Czekamy w garderobie chłopaków po koncercie aż w końcu zbiorą swoje rzeczy i będziemy mogli iść uczcić ich dobry występ. Siedzimy z dziewczynami na kanapach na środku pomieszczenia, a oni zbierają swoje gitary i inne rzeczy. W tle leci radio i spoglądam w stronę Asha kiedy redaktor programu puszcza "Can't Make You Love Me" Bon Iver'a. Chłopak również odwraca się w moją stronę i uśmiecha się lekko, widzę jednak, że to smutny uśmiech. Jakby uśmiechał się na wspomnienie naszych wspólnych chwil przy tej piosence, ale równocześnie myślał o tym jak bardzo prawdziwa jest ona w naszym przypadku. Wiem, że krzywdzę go tym, że nie odwzajemniam jego uczuć pomimo tego, że bardzo bym chciała. Może nie bardzo, bo ciągle się boję, ale nie chcę żeby przeze mnie cierpiał.

Nagle koło mnie siada Michael i uśmiecha się lekko. Odwzajemniam uśmiech i czekam na to co powie. Nie często rozmawiam sam na sam z Mikey'im. Spędzamy ze soba dużo czasu jako paczka i naprawdę bardzo go lubię, ale rzadko zdarza się coś takiego.

- Jak tam z Irwinem? - pyta, co trochę mnie zaskakuje.

- Już w porządku - odpowiadam domyślając się, że chodzi mu o nasz związek.

- Myślisz, że to tak na poważnie? - pyta odwracając się na chwilę w stronę swojego przyjaciela.

- Mam taką nadzieję - odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? - pyta, a ja tylko patrzę na niego ze zdziwieniem, bo nie rozumiem o co może mu chodzić. - No wiesz... Pewnie jak już dzisiaj zauważyłaś fanów jest coraz więcej. Koncerty pewnie będą coraz częstsze. Mamy nadzieję na trasę za jakiś czas. Chodzi mi o to, że chyba trudno jest utrzymać związek na odległość - tłumaczy, a mi dopiero teraz przychodzi to do głowy.

- Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że damy radę pomimo tego - mówię.

- Jak chcesz. Tylko czy ty w ogóle jesteś gotowa na związek i to jeszcze taki?

- O co ci chodzi? - nie rozumiem.

- Po prostu nie wyglądałaś na dziewczynę, która wiąże się na dłużej. Chcesz tego z Ashtonem czy po prostu tak wyszło?  - pyta, a ja milczę, bo to co mówi wydaje mi się niedorzeczne. - Chodzi mi tylko o to, że Ash naprawdę cię kocha. Nigdy wcześniej na nikim tak mu nie zależało i nie chciałbym żebyś go skrzywdziła, rozumiesz? - pyta, a kiedy przytakuję pochodzi do nas Calum.

Czochra Mike'a po jego zielonych włosach i wskakuje pomiędzy nas na kanapę przeskakując przez oparcie przez co uderza głowa o stojący w pobliżu stolik z czego wszyscy się śmieją. Wszyscy oprócz mnie. Wiem o co chodziło Cliffordowi i wiem, że ma rację. Nie powinnam tak zwodzić Ashtona. Ale co mogę poradzić, że naprawdę cholernie mocno mi na nim zależy pomimo tego, że tak się tego wystrzegałam w stosunku do kogolwiek. Nie wiem tylko czy to miłość, bo trudno mi uwierzyć, że jestem do niej zdolna. Chyba musiałabym się tego nauczyć od samego początku. Ale może Ash właśnie tego powoli mnie uczy? Przy nikim nigdy nie czułam się tak jak przy nim i chyba nie byłabym w stanie teraz go tak po prostu zostawić. 

- Idziemy? - pyta Ash podchodząc do mnie i podając mi rękę.

Horana nie ma na koncercie i nie będzie go przez cały weekend, bo stwierdził, że musi jechać do Nowego Jorku więc mój chłopak odnosi się w stosunku do mnie bardzo swobodnie przy wszystkich. Podaję mu rękę i wychodzimy na zewnątrz gdzie pomimo późnej godziny ciągle kłebią się czekające na nich fanki. W drodze do naszych samochodów chłopcy robią sobie jeszcze kilka zdjęć z pojedynczymi dziewczynami i w końcu w towarzystwie co poniektórych, nachalniejszych fanek docieramy na parking.

- To co, jedziemy do Psycho? - pyta Cal.

- Jutro tam gramy, znudzi nam się w końcu - mówi Ash jedną ręką obejmując mnie w tali, a drugą chowając do bagażnika jeepa Michaela którąś z części swojej perkusji.

Tonight (5SOS/ROOM94 fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz