Otwieram oczy i przeciągam się. Zaprzestaję tej czynności kiedy orientuję się, że nie jestem w łóżku sama i że ktoś obejmuje mnie w talii. Wtedy docierają do mnie wszystkie wydarzenia dnia wczorajszego. A może raczej wczorajszej nocy... Przypominam sobie, że to Ashton leży koło mnie i uśmiecham się na tą myśl, sama nie wiem czemu.
Myślę nad tym co ostatnio dzieje się w moim życiu i orientuję się, że dokładnie tydzień temu również obudziłam się rano koło jakiegoś chłopaka i też w pierwszym momencie nie wiedziałam co się dzieje.
Cóż za ironia.
Na szczęście teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej i cieszy mnie to. Pomimo tego, że wczorajsza noc stanowczo mnie zaskoczyła i działo się naprawdę dużo uważam, że była całkiem udana. Spoglądam na śpiącego Asha i przyglądam się jego twarzy. Jego rany wyglądają dużo lepiej niż zaraz po bójce, ale ciągle nie jest zbyt dobrze. Jestem zaskoczona tym jak spokojnie wygląda podczas snu, jakby zupełnie nic nie zaprzątało jego myśli i pewnie tak jest. Szkoda, że tak nie może być również w czasie kiedy to Słońce zastępuje Księżyc na niebie.
W końcu postanawiam wstać i przygotować się do kolejnego dnia. Nie chcę budzić Ashtona, na pewno jest bardzo zmęczony po tak intensywnej nocy. Poza tym przypominam sobie, że jakby nie było mam gości, o których szczerze mówiąc nie zbyt dobrze zadbałam w ten weekend. Mieli wrócić z imprezy z resztą grupy. Michael, który wczoraj specjalnie nie pił miał robić za taksówkę i podrzucić każego z osobna do domu. Nie wiem o której Harry i Stella wrócili z Psychotic, nie wiem czy w ogóle wrócili, ale mam nadzieję, że tak właśnie się stało. Wychodzę na taras zalany ciepłymi promieniami słońca. Przy stoliku zastawionym różnymi śniadaniowymi potrawami siedzą moi przyjaciele śmiejąc się z czegoś radośnie. Uśmiecham się na ten widok. To cudowne, że oni mogą być tu ze mną i świetnie się tu czują. Chciałabym mieć ich tu przy sobie na stałe, ale wiem, że to niemożliwe.
- Dzień dobry - mówię z uśmiechem podchodząc do nich ciągle w piżamie.
- O wstał nasz ranny ptaszek, nareszcie - żartuje Harry, a ja przysiadam się do nich.
- Która godzina? - pytam, bo faktycznie dziwne wydaje mi się to, że oni wyglądają jakby już od dawna byli na nogach.
- Po pierwszej - odpowiada mi Stella śmiejąc się równocześnie. Patrzę na nią z zaskoczeniem i zastanawiam się jak bardzo musiała mnie wykończyć poprzednia noc. A Ashton jeszcze śpi...
- O której wróciliście? - pytam.
- Koło czwartej, a wy ? - pyta mnie o to samo Stella, a Harry szczerzy się do mnie co najmniej jakby coś przed chwilą brał.
- Nie wiem, wydaje mi się, że trochę później - w sumie to możliwe, że oni nawet byli już w domu kiedy przyjechaliśmy. Pewnie spali już jak zabici po tak dobrej imprezie.
- Ale przecież wyszliście w klubu dobrą chwilę przed nami - mówi zaskoczona blondynka.
- Mieliśmy mały przystanek po drodze... To skomplikowane - mówię.
- Myślę, że to nie zbyt skomplikowane. Chyba łatwo można się domyślić na czym polegał taki przystanek... - mówi ze śmiechem Harry.
- To nie takie oczywiste Hazz. Nie spałam z nim - mówię stanowczo.
- Jasne i tutaj też wylądował przypadkiem nie?
- Po prostu się przyznaj, popatrz jak słodko razem wyglądacie - mówią moja przyjaciółka, a Harry pokazuje mi zdjęcie na swoim Iphone'ie.
Zdjęcie przedstawia mnie i Ashton'a spokojnie śpiących, wtulonych w siebie w moim wielkim łóżku. Być może ktoś powiedziałby, że to urocze, ale nie ja. Chociaż może to było urocze, rzeczywiście to było tak urocze, że aż Fuj. Nie wiedziałam co o tym sądzić. Dlaczego w ogóle doszło do takiej sytuacji między mną i Ashem i to z mojej inicjatywy? To dziwne.
CZYTASZ
Tonight (5SOS/ROOM94 fanfiction)
FanficJedna noc. Względnie normalna nie różniąca się szczególnie od innych, a tak naprawdę mająca wpływ na wszystko co będzie się działo w najbliższym czasie w życiu Spencer. Jeden błąd, który niesie za sobą wiele konsekwencji. Co zrobi dziewczyna kiedy b...