Otwieram oczy i spoglądam na biały sufit nade mną. Przecieram je i uświadamiam sobie, że to nie mój sufit. Nie ruszam się, ani nie rozglądam, bo się boję. Boję się, że mogłam znowu zrobić coś głupiego. Głowa mnie boli, tak jak większość mięśni mojego ciała, a to wszystko przez stanowczo za dużą ilość spożytego wczoraj alkoholu. Przecieram znowu oczy i orientuję się, że jestem naga. To się nie zapowiada dobrze. Zbieram się w sobie i decyduję się rozejrzeć. Boję się. Przekręcam głowę i widzę to czego się najbardziej obawiałam.
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
Siadam sztywno na łóżku i jeszcze raz przyglądam się chłopakowi śpiącemu spokojnie u mojego boku. Co jest ze mną nie tak?! Miałam zacząć tutaj życie od nowa. W Londynie miałam sobie wszystko od początku ułożyć, a zamiast tego znowu ląduję w czyimś łóżku w niedzielę rano. Znowu czuję się jak ostatnia dziwka. Nigdy więcej nie piję.
Ha ha ha. Nie oszukujmy się, obiecuję to sobie co tydzień i dosyć marne są tego skutki.
Przeczesuję włosy palcami i rozglądam się po dużym pokoju. Namierzam wzrokiem położenie moich ubrań na ziemii i szybko wychodzę spod kołdry. Uderza mnie niska temperatura w pomieszczeniu, a poza tym kręci mi się w głowie od krążącego jeszcze w mojej krwi alkoholu. Schylam się po moje ciuchy i szybko otwieram pierwsze drzwi jakie widzę w tym pokoju. Okazują się one garderobą, ale mam to gdzieś. Po prostu wchodzę do środka i szybko narzucam na siebie swoje wczorajsze ubrania.
Szybko wchodzę z powrotem do pokoju chłopaka, z którym tu przyszłam. W tej chwili nawet nie potrafię przypomnieć sobie jego imienia. Czuję się okropnie. Nawet nie pamietam żebym z nim spała, ale niestety wszystko na to wskazuje. Nie myślę o tym i mam tylko nadzieję, że nie obudzi się przed moim wyjściem.
Tylko jak stąd wyjść?
Otwieram następne drzwi jakie napotyka mój wzrok i na szczęście okazują się być tymi właściwymi. Cicho zatrzaskuję je za sobą i rozglądam się po korytarzu. Kieruję się w prawo i docieram do schodów. Schodzę na dół i na szczęście już widzę drzwi wyjściowe. Już mam szybko do nich przemknąć kiedy słyszę dobiegające z sąsiedniego pokoju męskie głosy.
- Stary, proszę cię. Pośpi jeszcze kilka godzin, chyba, że obudzi go dziewczyna jak będzie od niego wychodzić - śmieje się jeden z nich, a inni mu wtórują.
- No właśnie. Znowu jakaś inna laska. Nawet nie zauważyłem kiedy się zmył po koncercie - mówi jeszcze inny i wydaję mi się, że to ten, który wczoraj wołał chłopaka, od którego właśnie wychodzę, na scenę. Tylko jak go wołał, jak ten przeklęty brunet się nazywa? Od tego momentu już prawie nic nie pamiętam.
- Szybko, bo wkurwił się na Ashton'a. Nie wiem jak ten koleś w klubie mógł to w ogóle zaproponować. Chyba nie wiedział o czym mówi. Nigdy w życiu nie zagramy z żadnym z tych idiotów.
- Myślicie, że ta cała rywalizacja się kiedykolwiek skończy? To jest dosyć męczące... - mówi trzeci głos, którego nie znam.
- Nie łudź się Kit - ktoś odpowiada mu zmęczonym głosem, a ja szybko ruszam w stronę drzwi, bo słyszę, że właściciele głosów wychodzą z zajmowanego przez nich wcześniej pomieszczenia.
Naciskam na klamkę i szybko wychodzę z tego przeklętego domu. Zamykam za sobą drzwi i od razu kieruję się w stronę ulicy. Ignoruję tępy pulsujący ból głowy i zaschnięte gardło. Po co ja w ogóle piję? Nigdy nie wynika z tego zupełnie nic dobrego. Rozglądam się, żeby zorientować się gdzie w ogóle jestem. Panikuję kiedy w ogóle nie rozpoznaję okolicy, no ale co się dziwić. Przecież kretynko mieszkasz tutaj nie całą dobę. No właśnie, jesteś w Londynie jedną dobę i już zdążyłaś się puścić... Co prawda z tego co pamiętam, ten chłopak był serio mega seksowny, no i nieźle śpiewał, ale to nic nie tłumaczy! Jestem dziwką i tyle. Jakoś wcale nie czuję się z tym dobrze.
CZYTASZ
Tonight (5SOS/ROOM94 fanfiction)
FanfictionJedna noc. Względnie normalna nie różniąca się szczególnie od innych, a tak naprawdę mająca wpływ na wszystko co będzie się działo w najbliższym czasie w życiu Spencer. Jeden błąd, który niesie za sobą wiele konsekwencji. Co zrobi dziewczyna kiedy b...