40. "Spierdolę, gdy się nie odważę wyznać do ciebie uczuć."

470 29 5
                                    

Jeżeli chcesz wiedzieć, kiedy opublikuje rozdział, dodaj mnie na snapie.

Snapchat: lovmeharry

ROSALINE

Wchodząc od razu na teren szkoły, wszystkie spojrzenia zostały skierowane w moją stronę, a ja nie wiedząc o co chodzi, po prostu się uśmiechnęłam, idąc coraz szybszym krokiem do środka budynku. Byłam trochę zawstydzona, tymi wszystkim spojrzeniami i jak najszybciej chciałam się przed nimi ochronić. Kiedy znalazłam się już w środku szkoły, odetchnęłam z ulgą, chcąc skierować się do szatni, gdyż mam jako pierwszy w-f, jednak oczywiście musiałam na kogoś wpaść, powodując, że moja torebka spadła na podłogę.

-Sorki, Rousie.-usłyszałam przy swoim uchu. Był to Harry, oczywiście, pff. Bo kto inny.-Widać, że nie tylko ja mam dzisiaj taki zaspany i pośpieszny dzień.-zaśmiał się, na co skinęłam głową, podnosząc moją torebkę.

-Jednak, jak widać nie którzy nie mają takiego dnia. Na przykład ludzie z parkingu, patrzyli się na mnie, jak na nowe, ładne trofeum w muzeum.-uśmiechnęłam się, poprawiając moje długie, proste włosy.

-Bo może nim jesteś?-mrugnął do mnie.

-Boże, Harry. Jakie to było słabe!-mruknęła załamana.-Lepiej pod pracuj nad podrywaniem, bo w innym przypadku zostaniesz z sześćdziesięcioma dziewięcioma kotami, a tego ostatniego nazwiesz Rousie.

-Dlaczego akurat Rousie?-uniósł czoło, idąc razem ze mną w stronę sali gimnastycznej.

-Bo mnie tak przezywasz i to chyba wiadome, że mnie uwielbiasz, prawda?-zaśmiałam się, łapiąc go za ramię, na co delikatnie się wzdrygnął, co mnie trochę zdziwiło, jednak nie zwracałam więcej uwagi na to.

HARRY

-Bo mnie tak przezywasz i to chyba wiadome, że mnie uwielbiasz, prawda?-zaśmiała się, łapiąc moje ramię.

A nawet chyba cię kocham, wiesz Rousie?

Delikatnie się wzdrygnąłem, gdyż nie spodziewałem się tego, a jednocześnie zdziwiły i przeraziły mnie jej słowa.

Nie wiem kiedy to się stało, ale chyba to przez ten nasz samotny we dwójkę wyjazd, przez który dziewczyna ma teraz szlaban. Nie chciałem tego przyznać nawet sam przed sobą, jednak stało się.

Być może Rousie jest dla mnie kimś więcej niż osoba do przelecenia.

-No powiedzmy.-uśmiechnąłem się do niej niemrawo. Jednak te słowa miały podwójne znaczenie z czego bardzo się cieszyłem. Nie chciałem, jej na razie wyjawiać, że poczułem do niej coś bardziej głębszego, niż głupie zauroczenie. To kompletnie nie w moim stylu.

-Ej! Miało być 'oczywiście królewno'!-oburzyła się, uderzając mnie w rękę, na co się zaśmiałem.-Spierdoliłeś!

Spierdolę, gdy się nie odważę wyznać do ciebie uczuć.

-Jak ty się wyrażasz, młoda damo?-zapytałem próbując być stanowczym i się nie roześmiać.

-Tak, jak powinnam, młodzieńcu.-powiedziała, zarzucając włosy, przez co kilka wleciało mi do usta, na co się skrzywiłem, żartując, że już jadłem śniadanie. Dziewczyna tylko śmiejąc się i kręcąc głową z niedowierzaniem, pociągnęła mnie do sali gimnastycznej.

A ja chcąc czy nie chcąc, miałem idealny wzrok ma jej pupę, która wyglądała zajebiście w tych ciasnych rurkach.

Oh, boże.

Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz