58. "Nienawidzę cie."

383 21 1
                                    

HARRY

– To twoje dziecko. – powiedziała Ella, nawet nie siląc się, żeby być trochę ciszej.

– A ja jestem księdzem. – zażartowałem, choć w mojej głowie widniały najgorsze scenariusze tego, że Rosaline mogła usłyszeć słowa Peterson, tak jak wcześniej. – Proszę, bądź chociaż bardziej profesjonalna. Nie sypiamy ze sobą od kilku miesięcy. – oznajmiłem, na co dziewczyna niespodziewanie parsknęła śmiechem, wprawiając mnie w zakłopotanie.

– A impreza z okazji zakończenia matur, to już poszła w zapomnienie? – zapytała, zakładając ręce na klatce piersiowej.

– Nie. - odpowiedziałem normalnie. – Pamiętam ją doskonale dobrze. – dodałem.

– No chyba nie, aż tak bardzo dobrze. – zaśmiała się wrednie, a ja powoli zacząłem nie rozumieć tej całej sytuacji.

Gubiłem się i nie nie wiedziałem co ta dziewczyna z każdym słowem ode mnie chciała. Czy tego, żebyśmy powrócili do naszej relacji za nim pojawiła się Parker, czy tego żeby zrujnować mi jak najszybciej życie.

– Przestań grać w te swoje gierki. Nie wrócimy to naszego układu, zrozum to. A, teraz się wynoś. – rozkazałem, pokazując rękę na furtkę.

– Uprawialiśmy wtedy seks, a ty głupi zapomniałeś o gumce. Zadowolony? – bakneła, mając na twarzy straszną pewność siebie. A ja nie wiedziałem co powiedzieć, co zrobić. Totalnie mnie zamurowało. Bym od razu, gdy tylko wypowiedziała te słowa zaprzeczył bez żadnego wahania, jednak...ja nic nie pamiętam z tej nocy. Nie wiem co robiłem, gdy wybiła północ – nie pamiętam już nic. Kompletna pustka w głowie. Boże, mam jednak nadzieję, że nie uprawiałem z nią seksu, nie chciałbym zdradzić Rosaline. – Co się tak zawiesiłeś? – uśmiechneła się, a odwaga w niej wręcz pryskała z odległości. – Impreza, jednak nie poszła po twojej myśli, co?

– Przestań, pierdolić głupoty. – zarządziłem. Miałem już jej dosyć, wszystkiego dosyć. Nie wiedziałem co mam już o tym wszystkim sądzić. Szczerze powiedziane zacząłem się bać - nie jej, ale tego co zamierza ona zrobić, tylko po to, żeby mnie skrzywdzić, tak jak to ja zrobiłem rzucając nasz pieprzony układ i zrywając nasze kontakty. – I zacznij w końcu mówić prawdę, bo kłamstwem daleko nie zajdziesz. – poleciłem.

– Ale to jest najzwyklejsza prawda, Harruś. – przybliżyła się do mnie, trzymając mnie za koszulkę.

– To nie jest moje dziecko. –westchnąłem. – Pewnie bzyknęłaś się z kolejnym naiwnym i teraz chcesz mnie złapać na dziecko. Nie uda ci się to, rozumiesz? – chciałem jej dać jasno do zrozumienia, że nie dam się złapać na jej chore gierki.

– Było wtedy tyle nie pić, to by teraz nie było problemów. – stwierdziła. – A ja nosze o tutaj twoje dziecko...– pokazała na swój jeszcze płaski brzuch. –...a ty będziesz płacił alimenty, zobaczysz. – pogroziła mi palcem z wrednym uśmiechem.

– Chyba twoich snach, Ella. – warknąłem do jej ucha. – Powtarzam ci jeszcze raz: nie złapiesz mnie na nie moje dziecko, o ile w ogóle ono istnieje, a my nie uprawialiśmy od kilku miesięcy seksu, wariatko. – powtórzyłem wcześniejsze słowa, by w jej główce coś zaświtało, podkreślając mocno ostatnie słowo. – A tam jest furtka. Wynoś się i więcej się tutaj nie pokazuj. – powiedziałem zdenerwowany, trzymając ją mocno za rękę, gdy prowadziłem ją w stronę ulicy. A, gdy tam już staliśmy, dziewczyna wściekła na mnie, wyrwała się z mojego uścisku, pokazując na mnie wskazującym palcem.

– Pożałujesz tego. – warknęła, po czym odeszła, mocno tupiąc obcasami. Wyraziła przez to swoją złość, na co jedynie westchnąłem i udałem się do domu, a w drzwiach stała Rosaline.

Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz