ROSALINE
– Musimy porozmawiać. – wydusiłam z siebie.
– Stało się coś? – zapytał, a jego głos lekko drżał. Nie dziwie mu się z resztą, zaczęłam od najgorszych słów, czego chyba żaden facet nie lubi i gdy może ucieka przed poważną rozmową.
– Nie...tak. – powiedziałam szybko, sprawiając, że chłopak zmarszczył czoło, powoli się gubiąc w moich słowach. Z resztą ja też. Jestem tak zdenerwowana, że nawet nie mogę odpowiednio dobrać do siebie najprostszych słów. – Znaczy...nie wiem. – westchnęłam na końcu.
– Rousie na spokojnie powiedz o co chodzi. – Harry przybliżył się do mnie, patrząc mi głęboko w oczy, które były pełne dezorientacji.
– Chodzi o studia. – powiedziałam wreszcie, bawiąc się palcami.
– No i co związki z tym? – nawet się gnojek nie domyślił!
– Ty na prawdę nie wiesz o co mi chodzi? – warknęłam, podnosząc się z ławki. Może wszystko wyolbrzymiałam, jednak bolał mnie fakt, że będziemy żyć na dwóch różnych kontynentach, a Harry nawet nic nie powiedział związku z tym. Gdybym była tego samego rocznika co on, może coś by się wymyśliła, choć już sama nie wiem...
– No...nie za bardzo. – powiedział zmieszany, nadal siedząc na ławce.
– To ci powiem! Będziemy żyć po dwóch różnych kontynentach, a ciebie nawet to nie obchodzi! –wykrzyczałam zdenerwowana.
Styles wyglądał, jakby właśnie dostał młotkiem w głowę. Siedział na ławce, całkiem zamurowany, w ogóle się nie ruszając. Przeczuwałam, że brunet tak zareaguje, jednak tak by się nie odezwać?
– Powiesz coś? – odezwałam się cicho.
– Co mam powiedzieć, jak nie wiem co? –powiedział zdenerwowany, wstając.
– Harry...okaż troszkę wsparcia. – szepnęłam. – Będziemy się uczyć...
– Gdzie zamierzasz studiować? I na co? – przerwał mi, mówiąc twardo.
– W Bristolu dziennikarstwo. Ale to tylko takie...przypuszczenia. Na razie muszę skończyć szkołę. – odpowiedziałam cicho, pocierając ręce z zdenerwowania.
– To i tak nie ma różnicy, kiedy skończysz szkole. Jednak tam gdzie ja będę się uczyć, jest wydział na dziennikarstwo. Mogłabyś...
– Nie, nie mogłabym. – przerwałam mu twardo, wiedząc co zamierza powiedzieć.
– Nawet nie dałaś mi skończyć.
– Bo wiem do czego zmierzasz!
– Chce, żebyś była po prostu blisko mnie.
– A ja mam dziecko, Harry. Nie mogę sobie od tak pojechać do Stanów Zjednoczonych. – odparłam, zakładając ręce na klatce piersiowej.
– Nie chodzi tylko o to prawda?-zapytał, przeglądając mnie. Od tego czasu, gdy zostaliśmy parą, chłopak za dobrze mnie już znał; wiedział że jak coś mnie gryzie, albo coś przez nim ukrywam, próbowałam ukrywać to na wszelkie sposoby lub tłumaczyć, co czasem nie wychodziło, gdyż to co robiłam było głupie i kompletnie bez sensu. – Powiesz mi co cię tak na prawdę gryzie? – zapytał, podchodząc do mnie. Założył swoje ręce na moją talie i oparł swoje czoło o moje.
Westchnęłam, spuszczając głowę w dół. Prawda była taka, że gdybym mogła chętnie bym poleciała z Harry'm na studia do Los Angeles, ale nie mogę. Albo po prostu nie chce, bo się boje. I tu już nie chodzi o to, że Olivia jest za mała na takie podróże, bo akurat to nie jest moim największym problemem: mała wyjątkowo lubi takie podróże samolotem, choć leciała tylko dwa razy,polubiła to. Jednak mi chodzi teraz o Masona i moją przykrą, nie zbyt fajną przeszłość. To tam zaczął się mój koszmar, to tam wykorzystał mnie mój obecnie teraz były chłopak,w którym zakochałam się od razu. Jedynie za co lubię te miejsce, to że moja córeczka tam się urodziła. Nic więcej. Ale nie chce tam wracać, boję się spotkań moich byłych koleżanek i kolegów ze szkoły, z resztą chyba bardziej, jak teraz tak nad tym pomyśleć irytowali mnie i wkurzali swoim zachowaniem. Całe szczęście, że mam jeszcze szkołę.
– Nawet, gdy ukończę szkole a nasz związek przetrwa, nie mogę polecieć do ciebie do Los Angeles. – powiedziałam, odsuwając się od chłopaka. – To tam przeżyłam swoje najgorsze czasy...
– Ale i też najlepsze, kotku. – przerwał, nawiązując do Olivki.
– Nie chce tam wracać, proszę zrozum to, dobrze? – spojrzałam w jego oczy, w których pojawiło się coś w rodzaju zrozumienia, ale i też jakiegoś bólu.
– Dobrze, kochanie. – westchnął, mocno przytulając mnie do siebie. – Ale jeszcze porozmawiamy. – ostrzegł, na co zachichotałam, połączając nasze usta w pocałunku.
***
Godzinę później.
– Harry, nie, przestań.
– Ale mi tak jest dobrze.
– A mi nie wygodnie.
– Ah, masz taką idealną pupę w tym stroju kąpielowym. – mruknął, całując moją szyję i niezauważalnie, albo chociaż próbując, żeby tak było dał mi klapsa w tyłek. Oczywiście nie obyło się bez spojrzeń osób, którzy leżeli najbliżej nas.
– Ty bo jak ja cię zaraz chlasnę w penisa. – zagroziłam, zmieniając pozycję; położyłam się na plecach, bo do tego gnojka nic nie dociera, by przestał macać mój tyłek.
– Ale kochanie, zrozum jestem już na kilku miesięcznym celibacie. Zrozum moje potrzeby. – powiedział błagalnie, siadając po turecku. Wyraźnie widziałam wybrzuszenie w tych jego krótkich spodenkach. Wiele razy myślałam o seksie z Harry'm, ale za każdym razem gdy tego chciałam – wycofywałam się. Powód był oczywisty – ja się najzwyklej w świecie bałam. Bałam się tego bólu, bo pomimo, że nie byłam już dziewicą, to jednak nie robiłam tego z dwa lata. A z resztą bałam się tego, że gdy to zrobimy, Harry mnie zostawi. Wiem jak myślał o mnie na początku znajomości: ładna, zgrabna, łatwa do zaliczenia i łatwo wierna. I na pewno inaczej nie było, przechodziłam już przez to. Jednak widząc jak Harry się starał – postanowiłam dać mu drugą szansę. Jego kumple mówili, że Styles był strasznie załamany tym co usłyszałam w jego rozmowie z Ella, dlatego widząc jego cierpienie, nie mogłam inaczej postąpić. Może bym tego później żałowała, ale jak na razie niczego takiego nie ma.
– Wiesz co? – usiadłam również w takiej samej pozycji co brunet, spoglądając na niego. – To całkiem niezły pomysł. – rzuciłam, szeroko się uśmiechając. Oczywiście to nie była taka najprawdziwsza prawda, jednak pożartować sobie mogę z napalonego chłopaka. Może wieczorem coś mu urządze, ale będzie musiał być grzeczny.
Harry spojrzał na mnie najpierw zdziwionym wzrokiem, ale potem jego spojrzenie zamieniło się w pożądanie.
– Ty tak na serio? – spytał nie ukrywając wielkiego zdziwienia, ale chęć żądzy błyszczała w jego oczach.
– No a czemu nie? – zapytałam, zbliżając się do bruneta. – Sam narzekasz, że musisz sobie ręką pomagać. – wzruszyłam ramionami, patrząc w dal morza.
– Rousie, ty coś brałaś? – odsunął się ode mnie, patrząc mi głęboko w oczy.
– A muszę coś brać, żeby się z tobą kochać? – uśmiechnełam się.
– No nie... – zaciął się przez chwilę. – Ale wiesz, że nie musisz tego robić, tylko dlatego, że ja mam chcice? – gdybym go nie wrabiała, zwróciłam bym mu uwagę na ostatnie słowa, jednak dobrze wiem, że on właśnie tak mnie sprawdza.
– No wiem i ja też mam chcice. – przygryzłam wargę, starając się być uwodzicielska. Sama nie wierze, co przed chwilą powiedziałam i wnioskując po minie Harry'ego - on tym bardziej.
Przez chwilę Styles tylko siedział nieruchomo, wgapiając się we mnie, ale po chwili tak się zerwał, że aż podskoczyłam na kocu.
– Jedziemy do mnie. Mam wolną chatę. – wręcz dyszał mówiąc te słowa, a zachichotałam. Nabrał się, gnojek.
Ah, faceci to jednak łatwa sprawa. Wystarczy ich tylko owinąć sobie wokół palca i jest wasz.
***
Uwielbiam was, dlatego dodaje dzisiaj jeszcze drugi ;D
Myślę, że w tym tygodniu skończę to opowiadanie ;)
All of love xx
CZYTASZ
Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔
FanfictionSiedemnastoletnia Rosaline Parker od września zaczyna naukę w nowej szkole, strasznie się tego boi. Jednak nie samej szkoły, nauki czy tego, że nie znajdzie sobie przyjaciół, ale tego, że na świat wyjdzie pewna jej tajemnica, która jest dla niej naj...