22. "Bałam się."

486 29 4
                                    

Maraton 6/6

ROSALINE

-O czym ty mówisz Rose?

-Dobrze wiecie o czym! No dalej, gdzie słowa pod tytułem "puszczalska dziwka", "ladacznica spod latarni". No nie krępujcie się.-nie wiem skąd we mnie tyle odwagi, by zacząć tak krzyczeć. Nawet Olivia z Tommy'm zaczęli płakać, za głośnie podniesienie głosu z mojej strony, ale ja jakbym była w transie i nie obchodziło mnie to.

-Rosaline, uspokój się już.-przy moim boku pojawiła się Amber, za co w myślach jej podziękowałam, nie stać nawet mnie na delikatny uśmiech.-Dzieci się boją.-dziewczyna próbowała mnie jakoś uspokoić, ale nie dawała sobie ze mną siły, bo ja jakbym była w świecie tych osób, które gdy byłam w ciąży wyzywały mnie.

-Na początku jest wszystko dobrze, normalnie cud malina, a potem będziecie się zachować,jakbyście mnie nie znali! Bo przecież dziecko to najgorsza rzecz w wieku siedemnastu lat!

-Rose, uspokój się!-nagle dziewczyna Logana wydarła się, wyrzucając nie chcący różę.-Nie mamy zamiar cię wyzywać.

-Właśnie,j esteśmy po prostu...zdziwieni, że taka młoda i piękna dziewczyna ma już dziecko.-powiedział Logan, uśmiechając się,po czym dostał lekkiego kuksańca od Emmy.

-Przepraszam, za bardzo mnie...poniosło.-uśmiechnełam się wstydliwie, kładąc ręce na wózki ,wzdychając.

-To może pójdziecie do nas, wy sobie pogadacie, a ja zajmie się dziećmi?-zaproponowała Amber, na co po raz kolejny uśmiechnełam się wdzięcznie do dziewczyny.

Para przed nami skinęła głową, po czym Emma wzięła rzucaną wcześniej róże i wszyscy ruszyliśmy do domu.

***

-To wszystko zaczęło się dwa lata temu...-zaczęłam, wzdychając, gdyż nie wiedziałam, że będzie to dla mnie takie trudne i bolesne. Zwłaszcza ta druga rzecz, moje serce wręcz cierpiało, jakby ktoś specjalnie wbijał w nie nóż.-Mason...to znaczy mój b-były chłopak...

-Jak nie chcesz opowiadać, nie musisz przecież.-przerwała mi Emma, uśmiechając się ciepło, kiedy złapała mnie za rękę.

-Ale chce.-powiedziałam cicho,bo na głośniejszy ton, nie było mnie stać.

-Na pewno?-zapytał się Logan, pochylając w moją stronę głowę. Wszyscy we trójkę siedzieliśmy w kuchni przy stole, co chwilę popijając zrobioną przeze mnie herbatę, podczas gdy Amber zgodziła się opiekować Olivią i poszła z Tommy'm i moją córeczką na górę do swojego pokoju.

-Na pewno.-mruknełam, kiwając głową.

Przeczekałam chwilę, a może więcej niż chwilę, za nim zaczęłam opowiadać dalej.

-Mason...na początku był miły, w przede wszystkim czarujący. Prawił mi tyle komplemetów, że nie umiem tego teraz zliczyć, był dżentelmenem...-przerwałam chwilę.-Jednak, gdy zaczęły się wakacje...wiedziałam, że nie jestem tą samą osobą. Zaczełam się buntować, olewać rodziców i gdy się zaczeła szkołę, przez co o mało nie zdałam. Miałam wszystko gdzieś, jak to mówiłam miałam wszystko w dupie. Uparcie byłam przy swoim zdaniu. I to był mój błąd.-westchnęłam, schylając głowę.

To jest o wiele wiele wiele trudniejsze, niż myślałam. Wspominanie, a opowiadanie o tym, jest jeszcze gorsze. W rozmyślaniu tylko myślisz, w opowiadaniu mówisz, przez co twoje serce rozpada się na kawałeczki, bo chcesz jeszcze bardziej tego co było, ale wiedząc, że to już nie powróci, załamujesz się bardziej.

-Mason jakimś sposobem...namówił mnie po pijaku na i-imprezie d-do...seksu...-nie wytrzymałam i niechciane łzy pojawiły się w moich oczach i kilka chwil później płakałam jak bóbr.

-Rose...-westchnęła blondynka, przyciągając mnie do siebie.

-I później się nie zabezpieczyliście?-zapytał cicho chłopak, jakby nie pewny swoich słów, po czym dostał kuksańca od swojej dziewczyny, która zmroziła swojego chłopaka wzrokiem.

-Nie...gumka pękła.-powiedziałam, trochę rozbawiona, wycierając twarz z łez. Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni, Logan nawet zmarszczył brwi, a Emma bardziej mi się przyglądała.-Nie wiedziałam o tym.-wyjawiłam, wprawiając ich w jeszcze większe zakłopotanie.-Dopiero Mason mi powiedział, gdy trzymałam w ręku pozytywny test. A dalej to...chodziłam z wielkim brzuchem po szkole, słysząc za sobą obelgi, wyzwiska, a gdy urodziłam Olivke Mason zapewniał mnie, że zostanie z nami, jednak...Jednak miesiąc poźniej chłopak zapomniał w ogóle o własnej córeczce, o nas. Ale kilka tygodni wystarczyło bym o nim coraz bardziej zapomniała, przez moja ukochaną rodzinę, lecz w nocy,jak wszyscy wiedzą, wspomnienia wracają.-mówiłam dalej.

-Co za pieprzony bałwan.-warknęła Emma, na co się cicho zaśmiałam.

-A potem to już wszystko wiecie.-powiedziałam, wzruszając ramionami.

Odetchnęłam z ulgą, wiedząc, że to już koniec, po czym upiłam, trochę już zimnej herbaty.

-Dlatego nie chciałaś chodzić na żadne imprezy czy zwykłe wyjścia...-pokiwał głową Logan, już rozumiejąc.

-Bałam się, że po prostu, gdy się upije jak przedtem to...

-Dobra. Nie musisz dalej nic mówić.  Wszystko wiemy, rozumiemy, ale czemu myślałaś, że będziemy cię wyzywać od najgorszych?-zapytała Emma.

-Po prostu...ludzie ze starej szkoły, właśnie tacy byli.

-Niewychowani imbecyle.-warknął Logan, na co my się zaśmiałyśmy.

-Dobra, koniec tych smutasów, zabieramy cię teraz na fast foody do najbliższego babu.-powiedziała dziewczyna wstając.

-A i bierzesz Olivke, ona ma takie cudowne policzki do macania, a oczka cudowne, ahh chce takie!

-Logan to moja córka, spierdalaj.

-Zrobimy sobie nasze, prawda Emma?

-Nie wpieprzysz mnie w pieluchy!

***

Ten rozdział do połowy mi się nie podoba, ale no będę już go zmienia. Mam nadzieje, że wam się podoba.

I takim sposobem zakończyliśmy maraton. Nie byliście aktywni, co mnie bardzo smuci, ale mam nadzieje, że jeszcze będziecie dawać ⭐ i komentować. Licze na was.

All of love xx

Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz