Maraton 6/6
ROSALINE
-O czym ty mówisz Rose?
-Dobrze wiecie o czym! No dalej, gdzie słowa pod tytułem "puszczalska dziwka", "ladacznica spod latarni". No nie krępujcie się.-nie wiem skąd we mnie tyle odwagi, by zacząć tak krzyczeć. Nawet Olivia z Tommy'm zaczęli płakać, za głośnie podniesienie głosu z mojej strony, ale ja jakbym była w transie i nie obchodziło mnie to.
-Rosaline, uspokój się już.-przy moim boku pojawiła się Amber, za co w myślach jej podziękowałam, nie stać nawet mnie na delikatny uśmiech.-Dzieci się boją.-dziewczyna próbowała mnie jakoś uspokoić, ale nie dawała sobie ze mną siły, bo ja jakbym była w świecie tych osób, które gdy byłam w ciąży wyzywały mnie.
-Na początku jest wszystko dobrze, normalnie cud malina, a potem będziecie się zachować,jakbyście mnie nie znali! Bo przecież dziecko to najgorsza rzecz w wieku siedemnastu lat!
-Rose, uspokój się!-nagle dziewczyna Logana wydarła się, wyrzucając nie chcący różę.-Nie mamy zamiar cię wyzywać.
-Właśnie,j esteśmy po prostu...zdziwieni, że taka młoda i piękna dziewczyna ma już dziecko.-powiedział Logan, uśmiechając się,po czym dostał lekkiego kuksańca od Emmy.
-Przepraszam, za bardzo mnie...poniosło.-uśmiechnełam się wstydliwie, kładąc ręce na wózki ,wzdychając.
-To może pójdziecie do nas, wy sobie pogadacie, a ja zajmie się dziećmi?-zaproponowała Amber, na co po raz kolejny uśmiechnełam się wdzięcznie do dziewczyny.
Para przed nami skinęła głową, po czym Emma wzięła rzucaną wcześniej róże i wszyscy ruszyliśmy do domu.
***
-To wszystko zaczęło się dwa lata temu...-zaczęłam, wzdychając, gdyż nie wiedziałam, że będzie to dla mnie takie trudne i bolesne. Zwłaszcza ta druga rzecz, moje serce wręcz cierpiało, jakby ktoś specjalnie wbijał w nie nóż.-Mason...to znaczy mój b-były chłopak...
-Jak nie chcesz opowiadać, nie musisz przecież.-przerwała mi Emma, uśmiechając się ciepło, kiedy złapała mnie za rękę.
-Ale chce.-powiedziałam cicho,bo na głośniejszy ton, nie było mnie stać.
-Na pewno?-zapytał się Logan, pochylając w moją stronę głowę. Wszyscy we trójkę siedzieliśmy w kuchni przy stole, co chwilę popijając zrobioną przeze mnie herbatę, podczas gdy Amber zgodziła się opiekować Olivią i poszła z Tommy'm i moją córeczką na górę do swojego pokoju.
-Na pewno.-mruknełam, kiwając głową.
Przeczekałam chwilę, a może więcej niż chwilę, za nim zaczęłam opowiadać dalej.
-Mason...na początku był miły, w przede wszystkim czarujący. Prawił mi tyle komplemetów, że nie umiem tego teraz zliczyć, był dżentelmenem...-przerwałam chwilę.-Jednak, gdy zaczęły się wakacje...wiedziałam, że nie jestem tą samą osobą. Zaczełam się buntować, olewać rodziców i gdy się zaczeła szkołę, przez co o mało nie zdałam. Miałam wszystko gdzieś, jak to mówiłam miałam wszystko w dupie. Uparcie byłam przy swoim zdaniu. I to był mój błąd.-westchnęłam, schylając głowę.
To jest o wiele wiele wiele trudniejsze, niż myślałam. Wspominanie, a opowiadanie o tym, jest jeszcze gorsze. W rozmyślaniu tylko myślisz, w opowiadaniu mówisz, przez co twoje serce rozpada się na kawałeczki, bo chcesz jeszcze bardziej tego co było, ale wiedząc, że to już nie powróci, załamujesz się bardziej.
-Mason jakimś sposobem...namówił mnie po pijaku na i-imprezie d-do...seksu...-nie wytrzymałam i niechciane łzy pojawiły się w moich oczach i kilka chwil później płakałam jak bóbr.
-Rose...-westchnęła blondynka, przyciągając mnie do siebie.
-I później się nie zabezpieczyliście?-zapytał cicho chłopak, jakby nie pewny swoich słów, po czym dostał kuksańca od swojej dziewczyny, która zmroziła swojego chłopaka wzrokiem.
-Nie...gumka pękła.-powiedziałam, trochę rozbawiona, wycierając twarz z łez. Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni, Logan nawet zmarszczył brwi, a Emma bardziej mi się przyglądała.-Nie wiedziałam o tym.-wyjawiłam, wprawiając ich w jeszcze większe zakłopotanie.-Dopiero Mason mi powiedział, gdy trzymałam w ręku pozytywny test. A dalej to...chodziłam z wielkim brzuchem po szkole, słysząc za sobą obelgi, wyzwiska, a gdy urodziłam Olivke Mason zapewniał mnie, że zostanie z nami, jednak...Jednak miesiąc poźniej chłopak zapomniał w ogóle o własnej córeczce, o nas. Ale kilka tygodni wystarczyło bym o nim coraz bardziej zapomniała, przez moja ukochaną rodzinę, lecz w nocy,jak wszyscy wiedzą, wspomnienia wracają.-mówiłam dalej.
-Co za pieprzony bałwan.-warknęła Emma, na co się cicho zaśmiałam.
-A potem to już wszystko wiecie.-powiedziałam, wzruszając ramionami.
Odetchnęłam z ulgą, wiedząc, że to już koniec, po czym upiłam, trochę już zimnej herbaty.
-Dlatego nie chciałaś chodzić na żadne imprezy czy zwykłe wyjścia...-pokiwał głową Logan, już rozumiejąc.
-Bałam się, że po prostu, gdy się upije jak przedtem to...
-Dobra. Nie musisz dalej nic mówić. Wszystko wiemy, rozumiemy, ale czemu myślałaś, że będziemy cię wyzywać od najgorszych?-zapytała Emma.
-Po prostu...ludzie ze starej szkoły, właśnie tacy byli.
-Niewychowani imbecyle.-warknął Logan, na co my się zaśmiałyśmy.
-Dobra, koniec tych smutasów, zabieramy cię teraz na fast foody do najbliższego babu.-powiedziała dziewczyna wstając.
-A i bierzesz Olivke, ona ma takie cudowne policzki do macania, a oczka cudowne, ahh chce takie!
-Logan to moja córka, spierdalaj.
-Zrobimy sobie nasze, prawda Emma?
-Nie wpieprzysz mnie w pieluchy!
***
Ten rozdział do połowy mi się nie podoba, ale no będę już go zmienia. Mam nadzieje, że wam się podoba.
I takim sposobem zakończyliśmy maraton. Nie byliście aktywni, co mnie bardzo smuci, ale mam nadzieje, że jeszcze będziecie dawać ⭐ i komentować. Licze na was.
All of love xx

CZYTASZ
Nowa: Tajemnica || h.s (first book) ✔
FanficSiedemnastoletnia Rosaline Parker od września zaczyna naukę w nowej szkole, strasznie się tego boi. Jednak nie samej szkoły, nauki czy tego, że nie znajdzie sobie przyjaciół, ale tego, że na świat wyjdzie pewna jej tajemnica, która jest dla niej naj...