Na początku pragnę zaznaczyć, że jestem teraz pod wpływem nazbyt wielu emocji, ponieważ właśnie skończyłam pisać epilog, także nie zdziwcie się, jeżeli będę bazgrolić bez ładu i składu.
Chciałabym serdecznie, z całego serca podziękować moim rodzicom, którzy co prawda nie czytają moich wypocin (chyba że o czymś nie wiem), ale wiernie wspierają mnie w pisaniu.
Dziękuję mamie za to, że — często bez wiedzy taty — chodzi do księgarni i kupuje mi coraz to kolejne książki, a potem ukradkiem wsadza je na półkę. Oczywiście jestem na tyle nieogarnięta, iż zauważam moje nowe skarby dopiero po kilku godzinach, czasem dniach, jednak od razu biegnę do niej i rzucam się na szyję.
Dziękuję tacie za mnóstwo pozytywnych komentarzy, jakich udzielał mi podczas wyboistej drogi, jaką jest historia Candice i Donovana. Nierzadko to jego pomysły trafiały do fabuły, ponieważ właśnie on rzucał zabawnymi tekstami, przez które śmiałam się w głos.
Dziękuję też moim braciom! Adaś, należą ci się serdeczne podziękowania za to, że nie wyłączałeś mi internetu zbyt często, mimo że bardzo go spowalniałam. Piotruś, uwierz, gdyby nie ty i twoje dociekliwe pytania, nie miałabym komu opowiadać o moim opowiadaniu. Dzielnie to zniosłeś, zatem dziękuję ci za to.
Nareszcie dziękuję też wam, drodzy czytelnicy, za wszystkie komentarze — zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Dzięki nim uśmiechałam się w środku nocy, a także docierało do mnie, jakie błędy popełniałam. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie było ich zbyt wiele albo przynajmniej je poprawiłam.
Dziękuję wam także za odpowiedzi na pytanie zadane przeze mnie w jednym z rozdziałów. Zdecydowana większość z was napisała, że wolicie szczęśliwe zakończenia. Postanowiłam więc zrobić negatywne — żeby was zaskoczyć, ha — ale nie do końca mi nie pyknęło. Cóż, przynajmniej na początku. Potem moja wena postanowiła mnie poprzeć.
Cieszę się, że byliście przy mnie podczas tych kilkudziesięciu rozdziałów i wiernie je czytaliście. Gdyby nie wy, z pewnością nie miałabym tak wielkiej ochoty na kontynuowanie tej historii, zatem dziękuję wam z całego, calutkiego serca! ♥
Dziękuję jeszcze raz. Jeszcze jeden. I kolejny.
Do napisania!
CZYTASZ
Klątwa księżyca
WerewolfCandice nigdy nie miała przyjaciół. Od zawsze jedyną powierniczką jej tajemnic była matka, bo ojciec bez przerwy pracował. Kiedy więc Candice przeprowadza się wraz z rodzicami na peryferia deszczowego miasteczka w Waszyngtonie, ma szczerą nadzieję...