2. Wyjazd

81 5 0
                                    




Był ostatni dzień szkoły. Bynajmniej dla mnie. Szłam w stronę klasy sięgając po telefon. Jak zwykle był na dnie torby. O zgrozo.

-Witamy panią "Uciekam ze szkoły"

-Witamy pana "Jesteś moim koszmarem"

Położyłam teatralnie rękę na czole. Cameron był dla mnie jak brat. Kochałam go całym sercem. Chodziliśmy na wszystkie lekcje razem i wszystkie głupie akcje były z nim. Cameron był bardzo przystojny i uganiały się za nim wszystkie dziewczyny w szkole. Miał brązowe włosy w lekkim nieładzie, który był większy gdy go targałam a robiłam to nieustannie na co był "Foch forever na 5 min"

-Cameron muszę ci coś powiedzieć..

-Co tam Misia?

-Wyjeżdżam.

-Na ile? Bo wiesz że dużej niż 2 dni nie zniosę.

-Będziesz musiał- zaczęłam płakać

-Eej co się stało?- zapytał z troską i zaniepokojeniem

-Wyjeżdżam do Bostonu Cameron. Słyszysz?! Jutro mnie już nie będziesz widział- wpadłam w histerię

-Co ty pieprzysz? Jaki Boston?!

-Moja mama ma nowego faceta i się do niego przeprowadzam- mówiłam załamującym się głosem

-To dzisiaj idziemy się nachlać w trzy dupy. Żebyś miała przyzwoite odejście.

-Braci się nie traci- powiedziałam z uśmiechem

-No i prawidłowo.

Po skończonych lekcjach poszłam do domu odłożyć rzeczy i ubrać się do klubu. Założyłam czarną sukienkę czarne szpilki no i czarny choker. Zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle, wzięłam torebkę i czekałam na przyjaciela który pojechał się ogarnąć.

-Stoję pod domem jak zaraz nie wyjdziesz to idę sa..

-Już jestem przed samochodem głupku.

No nie obeszło się bez komentarza na temat mojej sukienki. Staliśmy pod klubem weszliśmy i zamówiliśmy shooty wszystkie zostały przez nas opróżnione poczułam że jestem już delikatnie wstawiona. Zabrałam Camerona na parkiet i tańczyliśmy całą noc przy tym dobrze się bawiąc.

(Rano)
Obudziłam się w swoim łóżku i obok mnie leżała karteczka.

Nigdy cię nie zapomnę słonko. Będę na lotnisku o 15

Fuck! Jest 12. Poleciałam na dół już ubrana, z lekkim bólem głowy. Zapytałam czy mnie mama spakowała. Odpowiedź na szczęście jest twierdząca. Wzięłam tabletkę i na luziku zjadłam śniadanie i się umalowałam. Byłam już w drodze na lotnisko.

-Jesteś na mnie zła?- zapytała mama

-Jest mi przykro. Wiesz ile dla mnie znaczył Cameron...

-Wiem słonko. Był całe życie z nami.

-A ty dla jakiegoś faceta mnie ranisz. Czy on w ogóle ma dzieci?

-Tak. Ma syna rok starszego od ciebie.

-Super.

Nawet nie mając tego w planach zasnęłam. Obudziły mnie głosy mamy i Camerona.

Przetarłam oczy i pobiegłam do niego bardzo mocno go przytulając. Zaczęłam znowu płakać. Ja niewierze że widzę go ostatni raz. To dla mnie niemiłosierny cios w serce.

-Kochanie, będę cię odwiedzał jak często tylko będę mógł.

-Będę cholernie tęsknić. Obiecaj że będziemy pisać i dzwonić do siebie.

-No nie ma innego wyjścia. Potargałam jego super włosy. I ostatni raz go przytuliłam.

-Pa Misia. Jak będzie ci tam źle to uciekaj

-Dobrze. Kocham Cię pamiętaj.

Mama krzyknęła że musimy już wsiadać więc pomachałam Cameronowi i zaczęłam myśleć o moim życiu, które zmieni się teraz o 180 stopni.

My BoyWhere stories live. Discover now