Szlachetny ród czarodziejów czystej krwi, którego historia sięga początku osiemnastego wieku. Z Rodu Blacków pochodzi wielu uzdolnionych czarodziejów i czarownic. Wielu członków rodziny popierało czyny samego Voldemorta, ze względu na jego niechęć d...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
•••
Zapowiadał się cudowny dzień. Od rana świeciło słońce, a w planie lekcyjnym nie było ani jednej lekcji eliksirów... Idealnie.
Ochoczo ruszyłam w stronę sali od obrony przed czarną magią, rozmyślając co będę robić podczas dwugodzinnej przerwy...
Weszłam do klasy zajmując miejsce w trzecim rzędzie, a chwile później dosiadł się do mnie Severus Snape.
– Witaj, Lysandro – Przywitał się, wyciągając z torby podręcznik i pognieciony pergamin.
– Cześć, Sev – Odparłam.
Niecałą minutę później do sali wszedł nauczyciel. Lekcja mijała spokojnie, uczyliśmy się zaklęć dezorientujących. Całkiem nieźle sobie radziłam, niestety nie można było powiedzieć tego samego o Severusie.
Kiedy nauczyciel wyszedł na chwilę z klasy, postanowiłam pomóc Snape'owi:
– Skup się, Sev. I nie machaj bez sensu różdżką... – Rzekłam do czarnowłosego, pokazując mu jaki ruch powinien wykonać.
– To nie szkoła dla osób specjalnej troski, Smarkerusie.
Zagotowało się we mnie. Jak zwykle oni...
– Syriusz, odpuść...
– Cicho Lysandro! – Warknął na mnie Snape.
– Uuuuuuu – Czwórka Gryfonów podeszła bliżej. – Czyżby Smarkerus wstydził się tego, że dziewczyna musi stawać w jego obronie? – Zadrwił James Potter.
– Najwyraźniej. – Dodał Remus Lupin.
Spiorunowałam ich wzrokiem. Już miałam wrócić do dalszego praktykowania zaklęcia, kiedy James ponownie przemówił:
– Zobaczmy czego się nauczyłeś... – Chłopak wycelował w Snape'a różdżką i dodał: – Depulso!
Severus przeleciał przez klasę i z wielkim hukiem wylądował na regale z książkami.
– Przesadziłeś... – Warknęłam po czym rzuciłam zaklęciem w Jamesa – Expulso!
Potter runął na ławki stojące na końcu sali. Syriusz poderwał się na nogi, wyciągając swoją różdżkę, gdy nagle Remus krzyknął:
– Expeliarmus! – Różdżka Syriusza wypadła mu z ręki.
– Luniek! Trzeba tej pyskatej jędzy... – Tu wskazał na mnie – Dać nauczkę!
– Nikt nikomu nie będzie dawał nauczki. – Oznajmił spokojnie Lupin.
James podbiegł do przyjaciół, mając taką minę jakby chciał mi swoją różdżką wydłubać oko, gdy nagle usłyszeliśmy kaszlnięcie...
Nasze głowy zwróciły się w stronę drzwi, w których stał nauczyciel. Momentalnie pobladliśmy.
– Potter, Black, Black i Lupin w sobotę u mnie w gabinecie. Porozmawiamy o waszym szlabanie.
– Ale Profesorze, to Snape... – Zaczął gorączkowo tłumaczyć się Syriusz.
– Nie widzę w ręku Severusa wyciągniętej różdżki, za to w waszych owszem. – Rzekł spokojnie nauczyciel.
– Ja też nie mam różdżki! – Krzyknął triumfalnie Syriusz pokazując puste ręce. Jego różdżka wciąż leżała na podłodze po tym jak Lupin mu ją wytrącił.
Uśmiechnęłam się pod nosem po czym rzekłam:
– Tam leży Twoja różdżka, Syriuszu. – I wskazałam na nią palcem.
Mój kuzyn posłał mi spojrzenie przepełnione chęcią mordu i niechętnie podniósł swoją zgubę.
– Czyli ustalone. Wasza czwórka ma się stawić u mnie w sobotę.
Niechętnie na to przystaliśmy, po czym ponownie zajęliśmy swoje miejsca... Profesor rozpoczął lekcję, a ja rozmyślałam nad tym, czemu akurat z nimi będzie mi dane spędzić sobotnie popołudnie.