~ 31 ~

6.6K 504 105
                                    

•••

„Wdzięczność"

„Wdzięczność"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

•••

       Mimo późnej godziny nie mogłam zasnąć.
Leżałam w swoich łóżku, rozmyślając o tym co wydarzyło się pomiędzy mną a Remusem.

Już dawno zauważyłam w swoim zachowaniu dziwne zmiany za każdym razem jak widziałam Remusa. Czyżbym zaczynała go lubić? Usilnie wypierałam te myśli ze swojej głowy. Nie mogłam go polubić... I zamiast dać upust swoim uczuciom, postanowiła tłumić je w sobie.

Następnego dnia przy śniadaniu wyglądałam strasznie. Podkrążone oczy i nieobecny wzrok od razu wskazywały na to, że miałam za sobą nieprzespaną noc.

Pierwszy na śniadaniu pojawił się Syriusz. Usiadł przy stole i wziął się za nakładanie jajecznicy.

Zlekceważyłam jego pojawienie się i kontynuowałam przeglądanie Proroka Codziennego.

– Gdzie był wczoraj Remus? – zapytał nagle Syriusz.

Ziewnęłam po czym odpowiedziałam:

– Ze mną. Pomagał mi przy dodatkowym sprzątaniu, które musiałam odbyć przez Twojego durnego przyjaciela.

Syriusz rozejrzał się po Sali po czym kontynuował:

– Nie podoba mi się jak na siebie patrzycie.

Ukryłam twarz za magazynem, chcąc ukryć rumieńce na mojej twarzy.

– O co Ci chodzi? Nie patrzę na niego w żaden szczególny sposób.

– Daj sobie spokój z tymi gierkami. Znam Cię, Lysandro... – ponowne rozejrzenie się po sali – Jesteś jaka jesteś, lecz Remus ma racje. Ty tylko udajesz. Przy Regulusie jesteś całkiem inną osobą niż tą, za którą chcesz uchodzić.

Przyglądałam się kuzynowi w napięciu czekając na to, co powie dalej.

– Mimo wszystko nie chce by Remus był częścią tego całego bałaganu jakim jest życie naszych rodzin! On... – chwila zawahania – Wiele przeszedł.

– Chodzi Ci o te wszystkie blizny?

– To nie Twoja sprawa! Skończ to zanim wszystko nabierze zupełni inni obrót. Nie waż się go zranić.

Momentalnie posmutniałam, po czym rzekłam cicho:

– Nie zrobiłabym tego, Syriuszu.

– A ja myślę, że zrobiłabyś. Byleby tylko dobrze wypaść w oczach znajomych, matki i sióstr!

Zesztywniałam. Trafił z same sedno. Bez słowa wstałam, zwinęła Proroka Codziennego w rulonik i wyszłam z Wielkiej Sali. Nienajedzona i poirytowana.

•••

Kolejny dzień spędzony na sprzątaniu minął wyjątkowo ponuro. Starałam się lekceważyć zaczepki Jamesa i Petera, nie chcąc ponownie ryzykować zarwaną nocką.

Syriusz miał rację. Aż zanadto przejmowałam się zdaniem innych oraz swoją reputacją.

Co chwila zerkałam na Remusa, który wydawał się nie zauważać zmian w moim zachowaniu.

Po kilkugodzinnym sprzątaniu sali od Zaklęć, nadszedł czas na obiad.

Cała piątka skierowała się do wyjścia, kiedy podbiegłam do Remusa i chwyciłam go za ramię. Owy gest nie uszedł uwadze Syriusza, który szybko zgarnął Jamesa i Petera by również tego nie dostrzegli.

W duchu niechętnie podziękowałam kuzynowi.

– Coś się stało? – zapytał Remus przyglądając mi się uważnie.

– Tamtej nocy pożegnaliśmy się bez słowa. Zapomniałam Ci podziękować za pomoc.

Chłopak uśmiechnął się promiennie.

– Nie ma sprawy, służę pomocą, zwłaszcza, że wylądowałaś tam z winy moich przyjaciół.

– Również nie podziękowałam Ci za prezent, który dałeś mi na święta.

– Nie musisz mi za nic dziękować, Lysandro. Masz talent, nie zmarnuj tego.

Ponownie poczułam dziwne uczucie w brzuchu, stanęłam na palcach i pocałowałam chłopaka w policzek.

Kiedy się odsunęłam, oboje mieliśmy wypieki na twarzy.

– Jeszcze raz dziękuje – dodałam pośpiesznie i szybkim krokiem pognałam w stronę swojego dormitorium.

Remus stał tam przez chwilę, wpatrując się w korytarz, w którym przed chwilą zniknęłam.
Wiedział, że to ryzykowne i na pewno nie spotka się to z pozytywnymi komentarzami, ale nic nie mógł poradzić na to, że powoli zaczynał się zakochiwać.

•••

Lumos • Remus Lupin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz