•••
„Wdzięczność"
•••
Mimo późnej godziny nie mogłam zasnąć.
Leżałam w swoich łóżku, rozmyślając o tym co wydarzyło się pomiędzy mną a Remusem.Już dawno zauważyłam w swoim zachowaniu dziwne zmiany za każdym razem jak widziałam Remusa. Czyżbym zaczynała go lubić? Usilnie wypierałam te myśli ze swojej głowy. Nie mogłam go polubić... I zamiast dać upust swoim uczuciom, postanowiła tłumić je w sobie.
Następnego dnia przy śniadaniu wyglądałam strasznie. Podkrążone oczy i nieobecny wzrok od razu wskazywały na to, że miałam za sobą nieprzespaną noc.
Pierwszy na śniadaniu pojawił się Syriusz. Usiadł przy stole i wziął się za nakładanie jajecznicy.
Zlekceważyłam jego pojawienie się i kontynuowałam przeglądanie Proroka Codziennego.
– Gdzie był wczoraj Remus? – zapytał nagle Syriusz.
Ziewnęłam po czym odpowiedziałam:
– Ze mną. Pomagał mi przy dodatkowym sprzątaniu, które musiałam odbyć przez Twojego durnego przyjaciela.
Syriusz rozejrzał się po Sali po czym kontynuował:
– Nie podoba mi się jak na siebie patrzycie.
Ukryłam twarz za magazynem, chcąc ukryć rumieńce na mojej twarzy.
– O co Ci chodzi? Nie patrzę na niego w żaden szczególny sposób.
– Daj sobie spokój z tymi gierkami. Znam Cię, Lysandro... – ponowne rozejrzenie się po sali – Jesteś jaka jesteś, lecz Remus ma racje. Ty tylko udajesz. Przy Regulusie jesteś całkiem inną osobą niż tą, za którą chcesz uchodzić.
Przyglądałam się kuzynowi w napięciu czekając na to, co powie dalej.
– Mimo wszystko nie chce by Remus był częścią tego całego bałaganu jakim jest życie naszych rodzin! On... – chwila zawahania – Wiele przeszedł.
– Chodzi Ci o te wszystkie blizny?
– To nie Twoja sprawa! Skończ to zanim wszystko nabierze zupełni inni obrót. Nie waż się go zranić.
Momentalnie posmutniałam, po czym rzekłam cicho:
– Nie zrobiłabym tego, Syriuszu.
– A ja myślę, że zrobiłabyś. Byleby tylko dobrze wypaść w oczach znajomych, matki i sióstr!
Zesztywniałam. Trafił z same sedno. Bez słowa wstałam, zwinęła Proroka Codziennego w rulonik i wyszłam z Wielkiej Sali. Nienajedzona i poirytowana.
•••
Kolejny dzień spędzony na sprzątaniu minął wyjątkowo ponuro. Starałam się lekceważyć zaczepki Jamesa i Petera, nie chcąc ponownie ryzykować zarwaną nocką.
Syriusz miał rację. Aż zanadto przejmowałam się zdaniem innych oraz swoją reputacją.
Co chwila zerkałam na Remusa, który wydawał się nie zauważać zmian w moim zachowaniu.
Po kilkugodzinnym sprzątaniu sali od Zaklęć, nadszedł czas na obiad.
Cała piątka skierowała się do wyjścia, kiedy podbiegłam do Remusa i chwyciłam go za ramię. Owy gest nie uszedł uwadze Syriusza, który szybko zgarnął Jamesa i Petera by również tego nie dostrzegli.
W duchu niechętnie podziękowałam kuzynowi.
– Coś się stało? – zapytał Remus przyglądając mi się uważnie.
– Tamtej nocy pożegnaliśmy się bez słowa. Zapomniałam Ci podziękować za pomoc.
Chłopak uśmiechnął się promiennie.
– Nie ma sprawy, służę pomocą, zwłaszcza, że wylądowałaś tam z winy moich przyjaciół.
– Również nie podziękowałam Ci za prezent, który dałeś mi na święta.
– Nie musisz mi za nic dziękować, Lysandro. Masz talent, nie zmarnuj tego.
Ponownie poczułam dziwne uczucie w brzuchu, stanęłam na palcach i pocałowałam chłopaka w policzek.
Kiedy się odsunęłam, oboje mieliśmy wypieki na twarzy.
– Jeszcze raz dziękuje – dodałam pośpiesznie i szybkim krokiem pognałam w stronę swojego dormitorium.
Remus stał tam przez chwilę, wpatrując się w korytarz, w którym przed chwilą zniknęłam.
Wiedział, że to ryzykowne i na pewno nie spotka się to z pozytywnymi komentarzami, ale nic nie mógł poradzić na to, że powoli zaczynał się zakochiwać.•••
CZYTASZ
Lumos • Remus Lupin
FanfictionSzlachetny ród czarodziejów czystej krwi, którego historia sięga początku osiemnastego wieku. Z Rodu Blacków pochodzi wielu uzdolnionych czarodziejów i czarownic. Wielu członków rodziny popierało czyny samego Voldemorta, ze względu na jego niechęć d...