Szlachetny ród czarodziejów czystej krwi, którego historia sięga początku osiemnastego wieku. Z Rodu Blacków pochodzi wielu uzdolnionych czarodziejów i czarownic. Wielu członków rodziny popierało czyny samego Voldemorta, ze względu na jego niechęć d...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
„Impreza u Puchonów"
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nadeszło święto duchów.
Pod sufitem w Wielkiej Sali latały małe dynie z wyciętymi twarzami oraz nietoperze, a na kolumnach rozwieszono jaskrawo pomarańczowe serpentyny.
Kierowałam się w stronę stołu Ślizgonów, czując na sobie wzrok Narcyzy, którą zignorowałam.
— Plany na wieczór? — zapytałam przyjaciół dosiadając się do nich.
— Puchoni organizują imprezę po kolacji, ponoć będą tam wszyscy więc też pójdźmy! — powiedział energicznie Nesta nakładając sobie na talerz spory kawałek ciasta dyniowego.
— W porządku — kiwnęłam głową, obserwując jak szkolne duchy latają nad głowami uczniów.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
— Pośpiesz się, Lys! — zawołała Nesta — Przez Ciebie się spóźnimy!
Wyszłam z łazienki przeglądając się jeszcze w lustrze stojącym w rogu naszego pokoju.
— Nieźle! — zawołała przyjaciółka na widok mojej obcisłej, szarej sukienki — Nie dziwie Ci się, że nie nosisz rozkloszowanych sukienek i spódnic. Z taką figurą moja szafa byłaby pełna jedynie takich sukienek jaką masz na sobie.
— Idziemy? — zapytałam radośnie otwierając drzwi.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pokój Puchonów był pełen uczniów Hogwartu.
Rozbrzmiewała głośna muzyka, wszędzie lało się kremowe piwo oraz ogniska whisky.
— O patrz, tam jest Marcus! Chodźmy do niego — zawołała do mnie Nesta przekrzykując hałas i chwyciwszy mnie za rękę pociągnęła w stronę Marcusa.
— Wyglądacie obłędnie! — powiedział Marcus mierząc mnie wzrokiem i podając nam po kuflu piwa kremowego.
Rozejrzałam się dookoła aż nagle mój wzrok napotkał parę zielonych oczu wypatrujących się we mnie z końca pomieszczenia.
Remus, w towarzystwie swoich przyjaciół i kilku innych Gryfonów posłał mi uśmiech po czym wrócił do rozmowy z Jamesem.
Impreza trwała w najlepsze.
Po wyjątkowo szybkim tańcu postanowiłam się nieco przewietrzyć. Przeciskałam się przez tłumy uczniów chcąc dotrzeć do drzwi.
Na korytarzu również roiło się od uczniów, toteż radosnym krokiem ruszyłam schodami w górę.
Oparłam się o parapet i wdychając świeże powietrze patrzyłam na księżyc.
— Znudziła Ci się już impreza?
Nagle koło mnie pojawił się Remus.
— Chciałam trochę odsapnąć, od tych tańców nie czuje nóg — odparłam odwracając się w jego stronę.
— Tak jak wtedy kiedy rok temu spędziliśmy tą noc z duchami? — zapytał Remus a na jego twarzy zagościł zawadiacki uśmiech.
Na samo wspomnienie tamtej nocy zrobiło mi się cieplej na sercu.
— To była świetna impreza — Stwierdziłam wzdychając tęsknie.
Remus odgarnął pasmo moich ciemnych włosów za ucho po czym pogładził mnie delikatnie dłonią po policzku.
— Wyglądasz pięknie. — powiedział.
Zaśmiałam się pod nosem.
Nie wiem czy było to spowodowane rześką, imprezową atmosferą czy świetnym humorem po kremowym piwie ale wspięłam się na palce po czym złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
— Wracajmy zanim James i Syriusz zorientują się, że zniknąłeś — szepnęłam odrywając się od jego ust.
Chłopak posłała mi uśmiech, wpatrując się w moje oczy i odpowiedział:
— Myślę, że poradzą sobie beze mnie — I objąwszy mnie w talii, ponownie złączył nasze usta.
Głośna muzyka niosła się korytarzami Hogwartu zachęcając wszystkich by dołączyli do świetnej imprezy odbywającej się piętro niżej.
Ja zaś będąc w ramionach Remusa wcale nie chciałam wracać. Wręcz przeciwnie, marzyłam by ten moment trwał jak najdłużej.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.