Szlachetny ród czarodziejów czystej krwi, którego historia sięga początku osiemnastego wieku. Z Rodu Blacków pochodzi wielu uzdolnionych czarodziejów i czarownic. Wielu członków rodziny popierało czyny samego Voldemorta, ze względu na jego niechęć d...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
„Rogacz"
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Tej nocy nie spałam spokojnie.
Wierciłam się na łóżku nie mogąc pozbyć się uczucia niepokoju. Zerknęłam na zegar, na którym widniała godzina trzecia.
Westchnęłam ciężko po czym odrzuciłam kołdrę na bok i zarzucając na siebie cienki szlafrok, wyszłam z dormitorium, po drodze chwytając jeszcze różdżkę.
Minęłam Pokój Wspólny, który w nocy sprawiał wrażenie wyjątkowo ponurego miejsca i opuściłam kwaterę Slytherinu.
— Lumos — szepnęłam, a z końca mojej różdżki rozbłysło jasne światło, oświetlające korytarz.
Rozejrzałam się dookoła i ruszyłam w stronę schodów.
Zatrzymałam się na jednym z korytarzy, gdzie miałam dobry widok na błonia i Bijącą Wierzbę.
Wpatrywałam się w drzewo, myśląc o tym, co teraz dzieje się we Wrzeszczącej Chacie.
Nie pamiętam ile czasu tam siedziałam.
Wpatrywałam się tępo w drzewo, czując narastający niepokój spowodowany nadchodzącym wschodem słońca.
Niecałe kilka minut później drzewo całkowicie zesztywniało.
Poruszałam się niespokojnie, wbijając wzrok w Wierzbę i czekając na pojawienie się Remusa.
Ku memu zaszkodzeniu z tunelu wyszedł jeleń.
Zwierzę rozejrzało się po błoniach po czym zmieniło swoją postać.
Na ten widok aż zachłysnęłam się powietrzem! Z szeroko otwartą buzią patrzyłam na jelenia, który chwilę później był już Jamesem Potterem.
Oni są animagami!
Za Jamesem wyłonił się Peter, już w swojej ludzkiej postaci, a tuż za nim Syriusz podtrzymujący Remusa.
Nawet z tej odległości byłam w stanie dostrzec zmęczenie na twarzy Remusa.
Na ten widok serce zabiło mi mocniej i niewiele myśląc, zeskoczyłam z parapetu i biegiem ruszyłam ku Sali Wejściowej.
Czekałam na Gryfonów, chcąc dowiedzieć się o stanie Remusa, kiedy nagle usłyszałam za sobą donośne kroki a w chwilę później zza rogu wyszedł Steven Dołohow, rok starszy ode mnie Ślizgon.
— Lysandra? — zapytał zdziwiony moim widokiem, mierząc mnie od góry do dołu.
— Oh, cześć — Przywitałam się, nerwowo zerkając w stronę drzwi wejściowych.
— Co Ty tutaj robisz? W dodatku w samym szlafroku?
Zerknęłam w dół na swój cienki szlafrok, który ledwie zasłaniał moją koszule nocną po czym zakrywając się nim szczelniej odparłam:
— A nic takiego, chciałam się przewietrzyć.
Steven wcale nie wyglądał na przekonanego więc wyciągnął ku mnie rękę i rzekł:
— Wracajmy do dormitorium, przeziębisz się jak będziesz paradować po zamku w samej piżamie.
Ponownie zerknęłam na drzwi i niechętnie ruszyłam w stronę Ślizgona.
Kiedy wraz z Stevenem zrobiliśmy kilka kroków ku lochom, nagle drzwi wejściowe stanęły otworem a w nich ukazali się czterej Gryfoni, którzy na nasz widok stanęli jak wryci.
— Co to ma znaczyć? — zapytał Steven przyglądając się czwórce chłopaków.
— Co wy tu robicie? — Zapytał Syriusz mierząc nas wzrokiem. Spojrzał na mój kusy szlafrok a następnie na Stevena po czym dodał — Chyba mieliśmy rację co do niej.
Co?
Spojrzałam na Remusa, który spoglądał na mnie z żalem w oczach.
Wtedy zrozumiałam o co chodzi.
Widok mnie w towarzystwie Stevena, wracających nad ranem do Pokoju Wspólnego mógł wyglądać jednoznacznie.
Miałam ochotę wytłumaczyć im, że to nie tak jak im się wydaje, kiedy Steven przemówił:
— Na co się tak gapicie? Jazda do dormitorium, zanim Lysandra da wam minusowe punkty — Po tych słowach objął mnie w pasie i skierował ku lochom.
Miałam ochotę wyrwać się z jego objęcia i ruszyć ku Gryfonom, tłumacząc im moją obecność tutaj, jednakże nie mogłam tego zrobić.
Musiałam sprawiać pozory, zwłaszcza przy ludziach takich jak Dołohow.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.