Rozdział 1

1.8K 222 370
                                    

OPERACJA RENJUN: 1/4

Po pierwszej lekcji podszedłem do tablicy wiszącej obok sekretariatu, na której wywieszone były między innymi plany lekcji wszystkich klas. Chciałem sprawdzić w jakiej sali jest klasa Renjuna, ale przypomniałem sobie, że przecież nie wiem, do której chodzi. 

 Uderzyłem się sfrustrowany w twarz i wypuściłem powietrze z ust. Idący za mną Jaemin siorbał głośno czekoladowego shake'a. Spojrzałem na niego z pytaniem w oczach. Chłopak w końcu odsunął słomkę od swoich ust.

 - Może to znak z niebios, że nie powinieneś jednak nawet się za to zabierać? - odezwał się z lekkim uśmiechem. Odkąd wczoraj wpakował mi się nieproszony do domu i wyjadł połowę lodówki (mama się nie skarżyła, bo go uwielbia) próbuje mnie przekonać do zmiany decyzji. Jak widać, jego metody nie są skuteczne.

- Teraz się nie wycofam. Straciłbym wtedy honor.

- Człowieku, honor ty stracisz jeśli serio się za to weźmiesz. - wyrzucił plastikowy kubek po shake'u do kosza i podszedł do mnie. Chwycił mnie za ramiona i spojrzał w oczy z poważną miną. - Powiedz, naprawdę chcesz to zrobić? Naprawdę chcesz złamać serca pięciu chłopakom? Przecież możesz przez to wpędzić ich w depresję. Pomyślałeś o tym?

- Jeśli chociaż nie spróbuję, to Mark uzna mnie za tchórza.

- A od kiedy obchodzi cię co Mark Lee o tobie myśli? - Jae uniósł brew z niedowierzaniem.

- No, może on akurat nie, ale przy rozmowie był obecny Chenle, a wiesz dobrze jak się może skończyć wycofanie z zakładu, którego on był świadkiem.

Nana wzdrygnął się na tą myśl i puścił mnie.

- Nie dość, że rozpowiedziałby wszystkim o nieudanym zakładzie to jeszcze dołożyłby swoje trzy grosze, że na przykład to Mark się wycofał bo jest w tobie zakochany i nie mógłby patrzeć spokojnie jak ty "podrywasz" innych.

- Wypluj to! - skrzywiłem się. - O wilku mowa. - mruknąłem widząc wesołego Chińczyka zmierzającego w naszym kierunku.

- Elo Donghyuck! Jak ci idzie zakład?

- Mnie też miło cię widzieć, Chenle. - wtrącił się Jaemin kompletnie zignorowany przez młodszego. Chłopak machnął na niego ręką, na co Nana się nieco naburmuszył. Powodem ich serdecznej przyjaźni jest fakt, że kiedyś Chenle zaprosił Jae do kina, ale ten się nie zjawił, bo nawet nie wiedział, że został zaproszony. Tak przynajmniej mi wyjaśnił mój najlepszy przyjaciel. Chińczyk poczuł się urażony i postanowił się do niego więcej nie odzywać. Nie żeby Nanę to obchodziło. Jego tak naprawdę interesuje tylko anime, Netflix i anime na Netflixie. Ewentualnie jedzenie przyrządzone przez moją mamę. A to, że się martwi o mój honor to tylko takie pozory.

  - Mam dla ciebie wiadomość od Marka. Nie wiem co znaczy, ale powiedział, że ty to zrozumiesz. - objął mnie ramieniem nie zwracając uwagi na moje próby odsunięcia się od niego. Spojrzałem na niego wyczekująco. - Powiedział coś w stylu 2f... albo 2c... albo 2b... yyy... noo... na pewno była dwójka na początku.

 Ukryłem twarz w dłoniach i westchnąłem ciężko. Miał mi niby pomóc, ale tak naprawdę nic nie pomógł. Chyba będę musiał sam się pofatygować do Marka, czego najlepiej bym nie robił. 

 - Coś w tym stylu. No to ja lecę, bo Jisung ma takie dobre żelki! - krzyknął mi do ucha i ruszył w sobie znanym kierunku. Spędziłem kilkanaście sekund na odtykaniu sobie ucha, po czym zauważyłem, że Jaemin gdzieś polazł. Wypuściłem powietrze z płuc. Teraz jego trzeba będzie szukać?

How To Be A HeartbreakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz