Rozdział 26

689 80 99
                                    

- Jedź prosto! Nie, czekaj, skręcaj! NO MÓWIĘ CI SKRĘCAJ!

- JAK MAM SKRĘCIĆ, KIEDY JUŻ PRZEJECHAŁAM ZAKRĘT, IDIOTO.

- TRZEBA BYŁO NIE PCHAĆ SIĘ ZA KIEROWNICĘ.

- TRZEBA BYŁO INFORMOWAĆ MNIE WCZEŚNIEJ O ZAKRĘTACH.

- TRZEBA BYŁO NIE KRAŚĆ SAMOCHODU.

- TRZEBA BYŁO... O KURWA, JELEŃ!

Woosun gwałtownie wyhamowała tuż przed zwierzęciem, które jak gdyby nigdy nic sobie pokopytkowało dalej. Dziewczyna oddychała głęboko z przeżytego szoku i zwróciła głowę w kierunku Jeno.

- Zamiana. Ja już tym cholerstwem nie jadę - niewiele myśląc otworzyła drzwi pojazdu.

- KURWA, KOBIETO! - Jeno rzucił się na jej kolana, by dosięgnąć drzwi od jej strony i szybko je zamknął, w ostatniej chwili zdążając je uchronić przed zderzeniem z maską wyprzedzającego ich auta. - ZJEDŹ CHOCIAŻ NA POBOCZE!

- NIE MUSISZ SIĘ NA MNIE WYDZIERAĆ, OKAY? - posłusznie wykonała polecenie, a potem rozejrzała się dokładnie po ulicy czy nic nie jedzie i dopiero wtedy wysiadła z pojazdu.

- Przypominam ci, że to był twój pomysł żeby "pożyczyć" samochód od zakonnic. Jedziemy z GPS-em a ty jakimś cudem zdołałaś wyjechać z miasta! - Lee również opuścił samochód, jednak nie miał najmniejszego zamiaru siadać za kierownicą.

Woosun skrzyżowała ramiona na piersi i oparła się tyłkiem o maskę, wpatrując w pustą drogę przed sobą. Obejrzała się za siebie, a jej wzrok natrafił na drogę, w którą kazał jej skręcić chłopak, prowadzącą na autostradę. Przy niej znajdował się znak z napisem w tajskim alfabecie, którego nie potrafiła chociażby zapisać a co dopiero odczytać.

- Jesteś absolutnie pewny, że to Bangkok? GPS raczej nie kierowałby nas na autostradę gdyby tak faktycznie było.

- Nie, oszalałaś? Lądując w Bangkoku mógłbym ściągnąć większą uwagę. To... Nawet nie wiem co to za miasto, ale jest dużo mniejsze i mniej uczęszczane, właściwie na wymarciu. Hall Ween czy coś takiego - wyjaśnił szybko, zerkając na wyświetlacz telefonu, by sprawdzić godzinę. - Jeślibyśmy teraz ruszyli, to za trzy godziny powinniśmy tam dojechać.

- Chyba żartujesz. Po mało uczęszczanych drogach to co innego, ale autostrada? Ty myślisz, że ja mam jakiekolwiek o tym pojęcie? Jesteś taki bogaty, czemu nie kazałeś jakiemuś szoferowi nas odebrać i zawieźć na miejsce? - Żywo gestykulowała rękami coraz bardziej się stresując.

- Bo każdy szofer jest zobowiązany poinformować ojca o moich przejażdżkach. Pomyśl sobie co by było, gdyby się dowiedział, że jego syn jeździ sobie z jakąś dziewczyną po miastach Tajlandii.

- Pomyśl sobie co będzie jeśli twój ojciec się dowie po co.

Zapanowała między nimi napięta cisza. W tym momencie każde z nich odczuwało niechęć do drugiej osoby po nieustannych kłótniach w czasie podróży. Jeno już dawno utracił cierpliwość do dziewczyny, która właściwie nie była niczemu winna, dodatkowo nerwy związane z całą sytuacją i możliwością niepowodzenia misji, a jako wisienka na torcie stres i niepewność co do tak wyczekiwanego spotkania z Jaeminem. Woosun z kolei martwiło wszystko po kolei, począwszy od okłamania rodziny poprzez brak prawa jazdy i absolutnie żadnej orientacji w terenie do chociażby braku pożywienia i wody. W tym momencie była w stanie przejmować się nawet stanem psychicznym jelenia, który cudem uniknął obrażeń lub nawet śmierci pod kołami samochodu.

Jeno w końcu wypuścił głośno powietrze z ust i przeczesał palcami mierzwione przez wiatr włosy. Szatynka zerknęła na niego przelotnie, jednak widząc go w takim stanie, początkowo nie zamierzała się odezwać, lecz po dłuższym namyśle doszła do wniosku, że najwyższy czas ruszać dalej. Odbiła się od maski i stanęła przy drzwiach pojazdu od strony kierowcy, uprzednio uważnie się rozglądając, czy nic nie jedzie.

How To Be A HeartbreakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz