Rozdział 3

1.3K 202 219
                                    

OPERACJA RENJUN 3/4

 - Jaemin, trzymaj mnie albo własnoręcznie go uduszę! - wrzasnąłem próbując dorwać Chenle, który stał praktycznie na wyciągnięcie ręki, ale Nana nagle dostał objawienia, że jednak powinien słuchać moich słów i owinął swoje dwa makarony zwane rękami wokół mojego ciała.

 - Przecież to doskonały pomysł! Nie dość, że się wszyscy dotlenimy, to będziesz spał w jednym pokoju z Renjunem - odparł Zhong zupełnie nie pojmując o co może mi chodzić.

 - Wszyscy będziemy spać w jednym pokoju - wtrącił się Jae ale Chińczyk zbył go machnięciem ręki. 

 Ten dzień zapowiadał się tak pięknie. Piątek, piąteczek, piątunio. Już sobie w głowie ułożyłem plan jak spędzę weekend, a tu nagle od razu po szkole zostałem wpakowany przez mamę i Jaemina do samochodu, tata dorzucił tylko walizkę, poklepał mnie po ramieniu i powiedział "Bywaj, synu" i we trójkę pojechaliśmy na dworzec, gdzie czekał już na nas Chenle, który z wielkim bananem na twarzy raczył obwieścić, że w piątkę jedziemy na trzy dni do dziadków Jisunga na wieś.

 - Renjun miał dom Jisunga po drodze, więc pani Huang go podwiozła. Powinni już tu być. - odezwał się młodszy odczytując smsa. I faktycznie kilka sekund później samochód z oczekiwaną dwójką pojawił się na parkingu.

 - Nana, puść mnie, inaczej Renjun sobie coś o nas pomyśli - wymamrotałem odwracając głowę w stronę przyjaciela, przez którego wyglądaliśmy jak przytulająca się para gejów. Ohyda. Nie żebym miał coś przeciwko gejom, po prostu sama myśl, że ktoś mógłby pomyśleć, że Jaemin to mój chłopak sprawia, że chce mi się wymiotować.

 - Nie mów, że nie chciałbyś, żeby coś pomiędzy nami było - Jae poruszył brwiami ściskając mocno moje ciało, po czym mnie puścił.

  - Z chęcią zobaczyłbym chłopaka, który zgodziłby się z tobą chodzić, bo takiego cwela żadna dziewczyna raczej nie zechce. 

 - A walnął cię ktoś kiedyś patelnią w twarz? - odezwał się naburmuszony Jaemin otwierając swój wypchany jedzeniem plecak. I rzeczywiście wyciągnął stamtąd patelnię. Ciekawe czy do szkoły też nosi.

 - Chowaj to debilu - syknąłem zasłaniając przedmiot swoim ciałem przed resztą grupki. - Wiem, że Roszpunka to twoja ulubiona postać Disneya ale nie musisz się na niej aż tak wzorować.

 - A właśnie, że zamierzam! Poślubię pierwszą osobę, która zostanie nią uderzona.

 - Chciałeś mnie tym uderzyć...

 Przez kilka sekund staliśmy gapiąc się na siebie jak dwa niedorozwoje, w końcu Jae ocknął się i pośpiesznie schował przedmiot do plecaka.

 - To rzeczywiście zły pomysł.

 - Jisung, jak ja cię dawno nie widziałem! - zawołał Chenle podbiegając do młodszego z rozłożonymi szeroko ramionami kiedy tylko wyszedł z samochodu. 

 - Widziałeś mnie godzinę temu - Park ze sceptyczną miną wcisnął na powitanie Chińczykowi jedną ze swoich walizek a następnie podszedł do bagażnika by wyciągnąć pozostałe. Zhong posłał nam zaskoczone spojrzenie, a my tylko wzruszyliśmy ramionami. Swoją drogą na co Jisungowi tyle walizek. A na co mi walizka? 

 - Kto mnie spakował? - spytałem przyjaciela, na co on wypiął dumnie pierś i wskazał na siebie. Przyłożyłem sobie opuszki palców do nosa. - Co tam jest? Chociaż nie, czy jest tam chociaż jedna rzecz MOJA? 

 - Zabrałem ci szczoteczkę do zębów.

 - A piżama? Lub ubrania na jutro? Nie będę nosił trzy dni pod rząd tego samego i jeszcze w tym spał! 

How To Be A HeartbreakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz