Rozdział 12

1.1K 191 229
                                    

Skręcił w korytarz prowadzący do toalet, które były opustoszałe ze względu na to, że niedługo zamykali. Przeczuwał, że za nim idę nawet jeśli nie odwrócił się ani razu, a był za daleko by mógł usłyszeć Woosun.

- Mark Lee! - zawołałem zatrzymując się tuż przy zakręcie, który prowadził do męskiej toalety. Na dźwięk mojego głosu odwrócił się. - Śledzisz mnie?

- W tym wypadku to chyba ty śledzisz mnie. - odparł rozbawionym tonem głosu.

- Myślisz, że nie zauważyłem jak Jeno co jakiś czas nerwowo spogląda w jeden punkt? Cały czas chodziłeś za nami i obserwowałeś nas.

- A to tylko ty możesz chodzić po galerii? Świat nie kręci się wokół ciebie, nie każdy kto znajdzie się raz w pobliżu od razu cię stalkuje. - prychnął, a ja momentalnie poczułem się głupio. Co jeśli jednak mówi prawdę? Naskoczyłem na niego bez powodu. - Widzę, że z Taeyongiem pierwsze koty za płoty.

Spojrzałem na niego pytająco, na co on uśmiechnął się złośliwie.

 - Co się tak gapisz? Raczej mi się nie przywidziało, że nazwał cię "swoim". - zrobił palcami cudzysłów w powietrzu.

 - Czyli jednak mnie obserwowałeś! - zawołałem mając wielką ochotę mu przywalić za to, że w ogóle wywołał we mnie niesłuszne poczucie winy. Chłopak cicho się zaśmiał.

 - No może trochę. Nie miałem tego w planach, ale kiedy tylko ujrzałem jak Taeyong cały w furii zmierza z damskim butem w waszą stronę to nie mogłem tego przegapić. - wzruszył ramionami. Nie panując nad sobą ściągnąłem własne obuwie.

 - Tak? Tego też nie możesz przegapić! - rzuciłem w niego butami. Pierwszy przeleciał tuż obok jego bioder i potoczył się dalej, za to drugim trafiłem go idealnie w twarz. 

- Co ty wyprawiasz?! - krzyknął rozzłoszczony i cisnął we mnie buta, ale na szczęście nie trafił.

- Haha, ale masz ce...ał! - zanim zdążyłem dokończyć zdanie, oberwałem w łydkę drugim. - To nie fair, że tylko moje buty cierpią! Ściągaj swoje!

- Jak chcesz. I tak nie masz ze mną szans w rzucaniu butami. - uśmiechnął się ściągając swoje obuwie.

- To w takie zabawy się bawisz z przyjaciółmi? - zadrwiłem podnosząc swoje buty gotowy w każdej chwili nimi w niego rzucić.

- Nie, tak się bawię tylko z denerwującymi głośnymi knypkami. - odparł ze złośliwym uśmiechem, na co rzuciłem w niego oba buty naraz, ale żaden go nie trafił. Świetnie. Teraz on ma 4, a ja żadnego.

Mark już we mnie celował swoim, który wydawał się cięższy od moich, kiedy ktoś nam przerwał.

- Dość! - w korytarzu pojawiła się Jisoo. Odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej nie musiałem znosić większego bólu jakby mnie trafił.

- Jisoo! Dziękuję, że przy... - urwałem w połowie kiedy posłała mi mordercze spojrzenie. Przełknąłem ślinę. Jest zła. A nawet wściekła.

- Zachowujecie się jak dzieci. - syknęła podczas gdy my ze wstydem pozakładaliśmy obuwie na stopy. - Hyuck, idź do Woosun i Jeno. To może cię zainteresować.

Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co jej chodzi ale postanowiłem nie pytać tylko jej posłuchać. Posłałem Markowi ostatnie spojrzenie i ruszyłem z powrotem do reszty.

Szatynka stała i rozmawiała przez telefon podczas gdy Jeno siedział na ławce i wpatrywał się w dziewczynę. Kiedy Woosun mnie zobaczyła, natychmiast do mnie podeszła i przekazała mi telefon z poważną miną. Przełknąłem ślinę. Po ich reakcjach mogę się spodziewać wszystkiego. Przyłożyłem urządzenie do ucha.

How To Be A HeartbreakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz