Rozdział 27

581 74 52
                                    

- Are you happy?! - czarnowłosy wręcz kipiał ze złości kiedy podszedł do chłopaka, przez którego spóźnił się na lot. Nie dopuszczał do siebie myśli, że tak czy siak był już spóźniony, wolał obarczyć winą kogoś innego. Jasne, próbował być miłym ze względu na Donghyucka, ale jego tu nie było. I z całą pewnością sam być tak zareagował. Pod pewnymi względami niewiele się od siebie różnili.

- I-I don't know what you're talking about - wymamrotał nieznajomy i uciekł wzrokiem w bok, nie potrafiąc nawet spojrzeć wyższemu w oczy.

- Hey, calm down, man - wtrącił się Lucas, próbując załagodzić sytuację, ale pod wpływem mrożącego krew w żyłach spojrzenia Taeyonga, uznał, że lepiej będzie dokładniej się przyjrzeć jak sprzątaczka myje podłogę, więc dyskretnie się wycofał.

Lee nawet nie zwracam uwagi na to, że jego znajomość języka angielskiego nie jest na tyle płynna by mógł swobodnie się komunikować z obcokrajowcem, jednak w tym momencie był tak zły, że słowa same mu przychodziły do głowy i układały się w sensowne zdania.

- Where do you think you're going, huh? - warknął, widząc, jak niski chłopak zamierza wziąć przykład z Yukheia i również się oddalić.

Tamten zatrzymał się gwałtownie i zadrżał widocznie, a następnie odwrócił się w jego stronę i uformował z ust przepraszający uśmiech.

- I'M SORRY I'M SORRY I'M SORRY!! -zaczął mu się kłaniać po trzy razy na każde przeprosiny, licząc, że to jakoś pomoże w jego sytuacji, równocześnie zerkał w stronę skąd przyszedł, licząc na to, że jego przyjaciel magicznie odnajdzie swoją walizkę i zaraz się zjawi.

I chyba powinien zostać wróżbitą, gdyż kilka sekund później faktycznie zza rogu wyłonił się Jaemin z triumfującym uśmiechem, ciągnąc za sobą ich bagaż.

Chittaphon odetchnął z ulgą i uniósł rękę do góry, machając mu i zwracając przy tym uwagę Taeyonga właśnie na Nanę.

Kiedy Lee rozpoznał w nadchodzącym chłopaku przyjaciela Donghyucka, natychmiast zapomniał o swoim poprzednim problemie i wręcz podbiegł do Jaemina, wywołując zaskoczenie u obydwóch przybyszów z Tajlandii.

- NA JAEMIN, TO TY?! - Taeyonga już nawet nie dbał o to, że wszyscy dookoła patrzą na niego jak na idiotę i przy okazji zwrócił uwagę kilku bądź kilkunastu nastolatek, które go rozpoznały. Jedyne czego chciał to przepchać się przez tłum do Jae, wsadzić go do swojego samochodu i zawieść do Hyucka.

Jednak nic tego dnia nie szło po jego myśli, gdyż Jaemin spanikował, zostawił walizki tam gdzie stał i czym prędzej uciekł, jakby go goniły psy policyjne.

- ŻYWCEM MNIE NIE WEŹMIECIE! - usłyszał tylko z odległości kilkunastu metrów po czym chłopak zniknął mu z oczu.

- TY CHOLERO, A NASZ BAGAŻ?! - krzyknął Chittaphon po tajsku i rozpaczliwie próbował jak najszybciej się przedostać do walizek.

Jednak akcja Jaemina zwróciła uwagę obsługi, dodatkowo to, że zostawił walizki spotęgowało wrażenie, że to mógł być terrorysta i zaraz bagaż wybuchnie.

- UWAGA UWAGA, PROSIMY KIEROWAĆ SIĘ DO WYJŚĆ EWAKUACYJNYCH! TYLKO BEZ PANIKI.

- No chyba sobie jaja robicie - wymamrotał Taeyong doskonale wiedząc co wywołało alarm. Może faktycznie mógł go wystraszyć, ale bez przesady! Jaemin zdecydowanie dramatyzował.

Kobiecy głos w głośnikach jeszcze coś mówił dodatkowo w języku angielskim i chińskim ale żaden z zainteresowanych już nie słuchał.

Jaemin, brzydko mówiąc, spierdzielał na łeb na szyję właściwie niewiadomo przed czym, Taeyong starał się go dogonić zanim całkiem straci go z oczu w tłumie ludzi, Chittaphon z początku próbował podbiec do walizki, ale kiedy ochroniarze wkroczyli do akcji, wolał się dyskretnie wycofać. Tymczasem Lucas stał sobie spokojnie z boku i zastanawiał się czy jeśli kupi jakiś piękny i drogi prezent to Renjun tym razem go przyjmie.

How To Be A HeartbreakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz