Rozdział 16

1.1K 176 236
                                    

Przez dłuższy czas nic się nie działo, więc odważyłem się powoli otworzyć oczy. Lecz zanim zdążyłem to zrobić, poczułem dziwny ciężar. Spojrzałem na niego. Opierał się czołem o mój obojczyk i dałbym sobie rękę uciąć, że w tym momencie pochlipywał cicho.

- Ja po prostu chciałbym mieć kogoś przy sobie. Kogoś dla kogo byłbym najważniejszy. - ton jego głosu rozwiał wszelkie wątpliwości. Taeyong się po prostu rozpłakał. Stałem jak słup soli i nie potrafiłem drgnąć kiedy sytuacja nareszcie do mnie dotarła.

- T-Taeyong... - wydukałem chcąc w jakiś sposób go pocieszyć, ale wypowiedzenie jego imienia raczej w niczym nie pomoże. Niby co mogłem mu w takim momencie powiedzieć? Że co, że będę przy nim?! Przecież...

Przecież tak to miało wyglądać.

- Dla mnie jesteś najważniejszy, Taeyong. - wyszeptałem, by przypadkiem ton mojego głosu nie zdradził, że kłamię. Chłopak ucichł i odkleił swoje czoło od mojego obojczyka, który nie wiadomo czemu był odsłonięty. Czyżby przy odciąganiu mnie od Minhyuka, Mark przez przypadek rozpiął dwa pierwsze guziki? Ta, na pewno przez przypadek.

- C-co? - wyjąkał patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami, od których zaczynały się mokre ścieżki łez na jego policzkach. Wyglądał w tym momencie jak bezbronne dziecko, które trzeba chronić przed światem i wszelkim złem.

  - Sam nie wiem kiedy to się stało. Po prostu... zakochałem się w tobie. Na początku próbowałem z tym walczyć, ale bezskutecznie. Bo zakochać się jest łatwo ale odkochać to inna sprawa. - uśmiechnąłem się nerwowo. - Pewnie brzmię teraz jak jakiś popieprzony desperat, ale...

Nie dokończyłem, bo Taeyong objął dłońmi moją twarz i stworzył dwukrotnie dłuższy od zwykłego przewód pokarmowy.

Czyli innymi słowami, pocałował mnie.

NOBODY

Stał pod zamkniętymi drzwiami i podsłuchiwał dwójkę chłopaków z niedowierzaniem. Kiedy w pomieszczeniu zapadła cisza, zmarszczył brwi i pochylił się by wyjrzeć przez dziurkę od klucza. Cofnął się zaskoczony, gdy ujrzał, że podsłuchiwana dwójka się całuje.

- Jak bardzo ty chcesz go skrzywdzić... - wymamrotał i, słysząc kroki na schodach, czym prędzej udał się w ich kierunku, by w razie czego zatrzymać nadchodzącą osobę.

- Mark? Co ty tu jeszcze robisz? Przecież Kang wypuściła was wcześniej. - sekretarz Park Chanyeol zmarszczył brwi widząc ucznia, który teoretycznie powinien być już poza terenem szkoły.

- Dzień dobry, panie Park. Właśnie miałem iść. - ukłonił się uczeń, po czym wskazał na niesione przez mężczyznę książki. - Może pomogę?

- Jakbyś mógł. Baekkie... To znaczy pan Byun kazał je zanieść do sali teatralnej.

Mark rozszerzył oczy, po czym wziął wszystkie książki z rąk sekretarza.

- Niech się pan nie martwi. Sam je zaniosę. - zawołał czym prędzej się oddalając. Zapukał głośno zanim wszedł do sali, by dać tamtym znać, że zamierza wejść do środka. Kiedy uchylił drzwi, Taeyong jak gdyby nigdy nic poprawiał krawat Hyuckowi.

- Nie poszedłeś do domu? - zapytał Donghyuck, na co chłopak uniósł trzymane książki, by pokazać mu powód jego powrotu. Położył je na szafce i ruszył w stronę drzwi. W progu zatrzymał się i odwrócił w ich stronę.

How To Be A HeartbreakerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz