Barcelona, lato 2011
Nareszcie godzina piętnasta. Mogę już wyjść do domu. Wyszłam powolnie z kawiarni, w której pracowałam od paru miesięcy. Będąc siostrą jednego z najlepszych piłkarzy na świecie nie łatwo jest znaleźć pracę. Tym bardziej, że mój kochany braciszek nie szanuje mojej prywatności tylko zabiera mnie na każde możliwe mecze, imprezy oraz inne ważne dla niego wydarzenia. Nie to, że mam coś przeciwko, jestem bardzo dumna z mojego brata. Cieszę się jego szczęściem i tym, że mam to szczęście i jestem jego siostrą. Tyle dobrego, że ludzie w Barcelonie są bardzo wyrozumiali i podchodzą do mnie z dystansem. Za pewne wiedzą, że nie jestem żadną gwiazdą, tylko normalną dziewczyną, która chce żyć jak każdy inny człowiek. Przeważnie gdy ktoś mnie zaczepia, to są to małe dziewczynki wkręcone w Leo. Dorośli ludzie, czasem podejdą i powiedzą mi parę miłych słów o moim bracie. Zamienią parę słów i na tym się kończy. Usiadłam na ławce na przystanku, grzało niemiłosiernie. W końcu co się dziwić, jest środek wakacji. W oddali podziwiałam moje ukochane Camp Nou. Ach, zapomniałam dodać. Jestem urodzoną cule. Gdy z Leo byliśmy mali, to ja namawiałam go na podpisanie kontraktu z La Masią. Nawet ja grałam jako dzieciak. Niestety nie wyszło, ale to opowieść na inne rozdziały. Na szczęście przyjechał mój autobus, do którego od razu wsiadłam. Oczywiście ledwo co to zrobiłam, bo o tej godzinie tłok jest niemiłosierny. Masa ludzi wracająca w piątek z pracy, jacyś skośnoocy. Nigdy nie rozróżniam z jakiego są kraju. Dzieciaki wracające ze szkoły, te to są najgorsze. Pchają się jak mogą, siadają na podłodze. Robią co chcą. Dobrze, że są wakacje i jest ich mniej. Stanęłam przy drzwiach trzymając się rurki, a zarazem modląc się w myślach żeby cała dojechać do domu. Żeby tego jeszcze było mało mój telefon w mojej wielkiej torebce zaczął dzwonić. Musiałam odebrać, ponieważ mój kochany brat musiał bawić się moim telefonem. Ustawił na dzwonek kiedy on dzwoni swój śpiew. Pozwólcie, ze zacytuje.
"Kocham Leo! Kocham Leo! Mój brat najlepszy jest!"
i tak w kółko. Ludzie zaczęli zwracać na mnie uwagę co mi nie było na rękę. Pośpiesznie wyciągnęłam telefon z torebki i odebrałam.
- Ty debilu, co ty mi ustawiłeś za dzwonek? - na powitanie dostał opieprz.
- Siostrzyczko, przecież ja tak pięknie śpiewam. - oburzył się.
- Nie, nie śpiewasz pięknie. - powiedziałam mu prawdę. - Czego ode mnie chcesz?
- Anto prosiła zapytać, czy będziesz jeść lazanie. - oznajmił.
- Tak, będę jadła. - odpowiedziałam. - Tyle? Bo muszę się trzymać czegoś w tym autobusie.
- Tyle, czekamy na ciebie z obiadem. - odparł, po czym na szczęście się rozłączył.Wrzuciłam mój telefon do torebki i ponownie trzymałam się rurki. Za jeden przystanek wysiadam, żeby przesiąść się w inny autobus. Dzieciaki wysiadły, więc przesunęłam się dalej. Do autobusu wsiadł jakiś chłopak, jego twarz była mi znajoma. Przynajmniej tak mi się wydawało, że już gdzieś go widziałam. Opalony chłopak chyba zorientował się, że się w niego wpatrzyłam. Pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja. Chłopak spoglądał na mnie i podszedł. Zrobiło mi się trochę głupio. A akurat był ogromny korek, więc trochę sobie w tym autobusie postoję.
- Cześć, znasz dobrze Barcelonę? - zapytał mnie.
- Cześć, tak znam ją bardzo dobrze - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Czy dojadę tym autobusem do Sagrady? Bo wsiadłem w niego z kolegami, a nie jestem pewny czy jadę w ogóle w dobrym kierunku - wyznał.
- Tak dojedziesz nim do Sagrady. Za dwa przystanki będzie przystanek o nazwie "Sagrada Familia 01" i musicie na nim wysiąść - powiedziałam mu o tym czego potrzebował.
- Dziękuje ci bardzo, za informację - podziękował z takim ciepłym, a zarazem sympatycznym uśmiechem. Co, przyznam onieśmieliło mnie.
- Nie ma za co - odpowiedziałam.
Chwilę później autobus zatrzymał się na moim przystanku. Wysiadłam, a potem spojrzałam na rozkład. Przez ten głupi korek uciekł mi mój autobus, który jeździ raz na godzinę. Wsiadłam ponownie do autobusu, którym jechałam poprzednio. Usiadłam na siedzeniu, ponieważ było wolne. Wzięłam mój telefon i wykonałam połączenie do mojego brata.
- Coś się stało? - zapytał.
- Tak. Leo, uciekł mi autobus - oznajmiłam. - Wysiądę pod Sagradą, przyjedziesz po mnie?
- Przyjadę, poczekaj przed parkingiem pod Sagradą - nakazał.
- Dziękuje, jesteś wielki - pochwaliłam go.
- Czy taki wielki to nie wiem - zaśmiał się. - Dobra, wsiadam w samochód i jadę - dodał, po czym się rozłączyłam.Chłopak, który pytał mnie o Sagradę spoglądał na mnie, a mi zrobiło się od razu głupio. Zawstydziłam się. Próbowałam na niego nie patrzeć, co graniczyło z cudem. Był opalony, dobrze zbudowany, miał ciemnobrązowe włosy oraz brązowe jak czekolada oczy. Nigdy nie widziałam tak czarujących oczu. W dodatku miałam wrażenie, że ja już go znam. W sumie nie to, że znam. Po prostu wcześniej już go gdzieś widziałam. Jestem tego w 100% pewna. Na szczęście będę mogła uwolnić się od jego spojrzenia. Wysiadłam, oni również bo przyjechali zwiedzić Sagradę. Czułam na sobie jego wzrok, jak lustruje mnie od góry do dołu. Pomimo mojej różowej sukienki, której długość była wystarczająca ja i tak czułam się zawstydzona. Kiedy dotarłam na parking, samochód mojego brata stał na jednym z miejsc parkingowych. Nikogo w nim nie było.
- Buuuu! - usłyszałam zza siebie, mimowolnie podskoczyłam ze strachu. Odwróciłam się, a przede mną stał mój kochany braciszek.
- Czy Ty jesteś normalny?! - nakrzyczałam na niego.
- Siostra, wyluzuj - przytulił mnie.
- Zemszczę się na tobie w najmniej oczekiwanym momencie. Przysięgam - zakomunikowałam mu.
- Ja już znam te twoje zemsty - zaśmiał się. - Wsiadaj i jedziemy, bo umieram z głodu - dodał, a ja go posłuchałam.
×××
Weszłam do swojego pokoju i miałam ochotę już pójść spać. Byłam ogromnie zmęczona. Jutro mam dwie zmiany, ponieważ Mia się rozchorowała. Przez tą pracę wreszcie osiwieje. Jak mam wracać tak samo jak dzisiaj to zwariuje. Zamknęłam na chwilę oczy, a mi ukazała się twarz tego chłopaka. Piękna latynoska uroda. Pewnie zobaczyłam go pierwszy i ostatni raz. Jest zwykłym turystą, a mi ubzdurało się że już go gdzieś widziałam. Bardzo mnie zaintrygował. Miał w sobie coś, czego nie widziałam nigdy w żadnym chłopaku. Carmen tylko nie mów, że zauroczyłaś się od pierwszego wejrzenia. Nie... To nie może być to...

CZYTASZ
Juego de sentimientos ⚽ Alexis Sanchez
RomanceŻycie to ciągła gra. Juego de sentimientos • 2018