Liczę na głosy i komentarze, ponieważ wiele czasu i pracy włożyłam w ten rozdział 🙄
Jakoś po godzinie pojawiłyśmy się przed drzwiami naszego domu. Otworzyłam drzwi, a chłopcy nadal tam byli. O czym świadczą pary męskich butów w przedpokoju. No nie... Będę musiała z nimi zagrać. Przemknęłam szybko przez przedpokój i od razu skierowałam się na schody. Tak, ucieczka to jest w tym momencie najlepszy pomysł.
- Ej, mała! Chodź do nas! - słyszałam za swoimi plecami ten cudowny głos Alexisa. - Co tak uciekasz?
- Nie chcę wam przeszkadzać, macie męski wieczór - wzruszyłam tylko ramionami. - Zresztą, mam jutro parę spraw do załatwienia i chcę się wcześniej położyć - kłamstwo nie najlepiej mi wychodzi. Zdecydowanie nie potrafię kłamać.
- Oj nie gadaj głupot tylko chodź po dobroci - zaśmiał się wyciągając w moim kierunku dłoń.
- A co jak nie zejdę po dobroci? - prychnęłam.
- To - odparł łapiąc mnie w pasie i przerzucając przez ramie.
- Puść mnie! - biłam go po plecach i wierzgałam nogami, a on nawet na to nie reagował.
- Nie chciała po dobroci - stwierdził stawiając mnie przed chłopakami.
- Dobrze zrobiłeś - pochwalił go Leo.
- I ty przeciwko mnie? - zapytałam zrezygnowana.
- Tylko dzisiaj, kochanie - posłał mi buziaka w powietrzu, a ja zmrużyłam oczy patrząc w jego kierunku.
- Siadaj mała i nie marudź - nakazał Alexis, a ja tylko kręcąc głową usiadłam pomiędzy nim a Davidem.
- Kto zaczyna? - zapytał Hiszpan siedzący obok mnie.
- Ja - oznajmił Pep, który złapał od Leo jednego pada. Drugiego podał mi Alexis.
- Umiesz grać? - zapytał Sanchez.
- Coś tam pamiętam - westchnęłam przyglądając się padowi, którego kompletnie nie potrafiłam obsługiwać. Przegram z Pepem. On mieszkając u nas jest tak doświadczony w tą grę. Wszystko przez to, że razem z Leo ciągle w nią grają. - Ale możecie mi przypomnieć jeszcze raz. Żeby było sprawiedliwie, jestem kobietą - dodałam.
- Jasne. - Chilijczyk skinął głową, po czym wraz z Davidem "przypomnieli" mi co i jak. Oczywiście, nie musieli mi nic przypominać bo i tak nic nie pamiętałam. Na szybko nauczyłam się na pamięć do czego służy każdy przycisk.
- To zaczynamy - oznajmił Leo. - Jakim zespołem chcesz grać?
- Juve albo United - odpowiedziałam, a mój brat ustawił mi drużynę Manchesteru United. Mecz się rozpoczął. Dobrze, że tutaj trwają raptem dwadzieścia minut, a nie dziewięćdziesiąt. Chciałam jak najszybciej zakończyć moje upokorzenie.
O kurde. Udało mi się!
W ostatniej minucie strzeliłam przypadkowo Waynem Rooneyem. Ale jazda! Wygrałam z Pepem.
- No tego to się nie spodziewałem - zaśmiał sie trener Blaugrany.
- Uwierz, że ja też - powiedziałam z niedowierzaniem.
- Kto następny? - zapytałam, na co zgłosił się David. Został mi jeszcze tylko Alexis, bo Andres nie umie w to grać, a Leo nie chce bo jest moim bratem i wie, że i tak z nim nie wygram. Nie oszukujmy się, każdy to wie.
Zremisowałam mecz z Davidem i został mi tylko Sanchez. Widzę, że mi nie odpuści, a ja nie będę chciała odpuścić jemu. Jakoś włączył mi się tryb "muszę wygrać". Zawsze wychodziło nie tak jak powinno, gdy zaczynałam grać z takim nastawieniem.

CZYTASZ
Juego de sentimientos ⚽ Alexis Sanchez
RomanceŻycie to ciągła gra. Juego de sentimientos • 2018