16. Skoro rozpoczynamy współpracę, to muszę ci dać coś co jest najważniejsze..

114 12 21
                                    

Liczę na głosy i komentarze, ponieważ wiele czasu i pracy włożyłam w ten rozdział 🙄

Jakoś po godzinie pojawiłyśmy się przed drzwiami naszego domu. Otworzyłam drzwi, a chłopcy nadal tam byli. O czym świadczą pary męskich butów w przedpokoju. No nie... Będę musiała z nimi zagrać. Przemknęłam szybko przez przedpokój i od razu skierowałam się na schody. Tak, ucieczka to jest w tym momencie najlepszy pomysł.

- Ej, mała! Chodź do nas! - słyszałam za swoimi plecami ten cudowny głos Alexisa. - Co tak uciekasz?

- Nie chcę wam przeszkadzać, macie męski wieczór - wzruszyłam tylko ramionami. - Zresztą, mam jutro parę spraw do załatwienia i chcę się wcześniej położyć - kłamstwo nie najlepiej mi wychodzi. Zdecydowanie nie potrafię kłamać.

- Oj nie gadaj głupot tylko chodź po dobroci - zaśmiał się wyciągając w moim kierunku dłoń.

- A co jak nie zejdę po dobroci? - prychnęłam.

- To - odparł łapiąc mnie w pasie i przerzucając przez ramie. 

- Puść mnie! - biłam go po plecach i wierzgałam nogami, a on nawet na to nie reagował.

- Nie chciała po dobroci - stwierdził stawiając mnie przed chłopakami.

- Dobrze zrobiłeś - pochwalił go Leo.

- I ty przeciwko mnie? - zapytałam zrezygnowana.

- Tylko dzisiaj, kochanie - posłał mi buziaka w powietrzu, a ja zmrużyłam oczy patrząc w jego kierunku.

- Siadaj mała i nie marudź - nakazał Alexis, a ja tylko kręcąc głową usiadłam pomiędzy nim a Davidem.

- Kto zaczyna? - zapytał Hiszpan siedzący obok mnie.

- Ja - oznajmił Pep, który złapał od Leo jednego pada. Drugiego podał mi Alexis.

- Umiesz grać? - zapytał Sanchez.

- Coś tam pamiętam - westchnęłam przyglądając się padowi, którego kompletnie nie potrafiłam obsługiwać. Przegram z Pepem. On mieszkając u nas jest tak doświadczony w tą grę. Wszystko przez to, że razem z Leo ciągle w nią grają. - Ale możecie mi przypomnieć jeszcze raz. Żeby było sprawiedliwie, jestem kobietą - dodałam.

- Jasne. - Chilijczyk skinął głową, po czym wraz z Davidem "przypomnieli" mi co i jak. Oczywiście, nie musieli mi nic przypominać bo i tak nic nie pamiętałam. Na szybko nauczyłam się na pamięć do czego służy każdy przycisk.

- To zaczynamy - oznajmił Leo. - Jakim zespołem chcesz grać?

- Juve albo United - odpowiedziałam, a mój brat ustawił mi drużynę Manchesteru United. Mecz się rozpoczął. Dobrze, że tutaj trwają raptem dwadzieścia minut, a nie dziewięćdziesiąt. Chciałam jak najszybciej zakończyć moje upokorzenie.

O kurde. Udało mi się!

W ostatniej minucie strzeliłam przypadkowo Waynem Rooneyem. Ale jazda! Wygrałam z Pepem.

- No tego to się nie spodziewałem - zaśmiał sie trener Blaugrany.

- Uwierz, że ja też - powiedziałam z niedowierzaniem.

- Kto następny? - zapytałam, na co zgłosił się David. Został mi jeszcze tylko Alexis, bo Andres nie umie w to grać, a Leo nie chce bo jest moim bratem i wie, że i tak z nim nie wygram. Nie oszukujmy się, każdy to wie.

Zremisowałam mecz z Davidem i został mi tylko Sanchez. Widzę, że mi nie odpuści, a ja nie będę chciała odpuścić jemu. Jakoś włączył mi się tryb "muszę wygrać". Zawsze wychodziło nie tak jak powinno, gdy zaczynałam grać z takim nastawieniem.

Juego de sentimientos ⚽ Alexis SanchezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz