30. Z chłopakami nie będziemy na to narzekać

117 5 0
                                    

Czekałam na ten dzień ponad dwa tygodnie. Nareszcie wychodzę do domu. Tak bardzo tęskniłam za moim pokojem, za normalnym jedzeniem. Zbliżała się godzina siódma, a ja za pół godziny idę na zdjęcie gipsu. Idę... raczej jadę na wózku. Kiedy siedziałam na łóżku i czekałam na lekarza, do sali wszedł Leo.

- A ty tu skąd? - uśmiechnęłam się na jego widok.

- Odebrać moją siostrzyczkę - oznajmił. - Cieszę się, że niedługo będziesz w domu - przytulił mnie.

- Też się cieszę - odwzajemniłam jego uścisk. - Ale Leo, będziesz musiał długo czekać. Zdejmą mi gips, muszą zrobić mi badania. Poczekasz tu bite trzy godziny - powiadomiłam go.

- Nic nie szkodzi, David ze mną przyjechał - powiadomił mnie.

- To dlaczego tu nie przyjdzie? - zapytałam.

- Villa! Chodź tu! - zawołał, przez co dostał ode mnie łokcia w żebra.

- Ty głupku, obudzisz cały szpital - zaśmiałam się.

- Dom się zbliża to humorek dopisuje. - Villa powitał mnie z uśmiechem.

- I tak jeszcze zanim zacznę sama chodzić to trochę minie - westchnęłam.

- Pewnie z tydzień albo dwa będziesz miała stabilizator kolana, a później to już rehabilitacja - powiadomił mnie.

- Ona już to zna z doświadczenia - odparł Leo.

- Akurat przy drugiej kontuzji nie miałam tego, po gipsie od razu rehabilitacja - przypomniałam sobie. - Ale lipa, co ja będę robić bez piłki - westchnęłam. - Co ja w ogóle będę robić. Do sklepu wrócę pewnie za minimum kilka tygodni. Chyba zacznę grać w Fifę.

- Z chłopakami nie będziemy na to narzekać - odparł Leo.

- Poza tym, Carmi. Cruyff i Guardiola wkręcą cię wszędzie. Zrobisz kursy trenerskie przez ten czas i możesz zająć się młodzieżą - stwierdził David.

- A co u Alexisa? - zainteresowałam się, ponieważ poleciał do rodziny. Nasz kontakt kończył się na rozmowie wieczorem przez kilka minut. Z tego co mówił to leci na tydzień.

- Wraca dzisiaj. Po południu będzie w Barcelonie. Ogarnie się i przyjdzie na turniej fify - oznajmił mój brat.

- Kogo na ten turniej zaprosiłeś? - zaśmiałam się.

- Davida, Alexisa, Geriego, Xaviego, Andresa, Cesca, Sergiego, siebie i oczywiście Pepa - wymienił mi naszych znajomych. - Dziewczyny pewnie przyjdą do was.

- Leo, przecież ty dobrze wiesz, że mnie nie interesują ploteczki ani dramy modowe - wywróciłam oczami.

- A myślisz, że dlaczego zaprosiłem jednego chłopaka więcej? Będziesz grać z nami - powiadomił mnie.

- No tak, muszę się wdrążyć - skinęłam głową. - A później szpital, bo zerwałam więzadła w nadgarstku - zaśmiałam się. Chłopcy również.

- Carmi, jedziemy do zabiegowego - powiadomiła mnie pielęgniarka. Była dla mnie zawsze bardzo miła. Odpięła mi kroplówkę, po czym przesiadłam się na wózek.

- Do zobaczenia niedługo - pomachałam chłopakom, którzy wyszli za nami na korytarz. Odmachali mi, a kobieta zawiozła mnie od razu do gabinetu.

- Jak się dziś czujemy? - zapytał lekarz.

- Super, wracam do domu - odpowiedziałam uradowana.

Gips został zdjęty. Wykonali mi wszystkie badania jakie tylko mogli. Lekarz założył mi stabilizator. Poinformował mnie kiedy mam go nosić i przez jak długo. Przepisał mi odpowiednie leki, maści oraz okłady.

Juego de sentimientos ⚽ Alexis SanchezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz