Późnym wieczorem odwiedzili mnie jeszcze chłopcy, którzy mocno przeżywali moją kontuzję. Anto musiała wyprowadzać stąd siłą mojego brata. Po godzinnej rozmowie z chłopakami, postanowili wracać do domów. Zostałam sama. Zupełnie sama ze swoimi problemami. Moje życie w jednej chwili straciło sens. Czuję się taka bezsilna. Nie mogę nic zrobić, ponieważ to nie jest zależne ode mnie. Nie mam już nic. Nie mam pasji, nie mam miłości. Nigdy nie będę szczęśliwa. Dlaczego Bóg zabrał mi możliwość grania w piłkę? Łzy spływały mi po policzkach jak grochy. Nie potrafiłam ich powstrzymać. Patrzyłam tylko na księżyc. Była pełnia i było bardzo jasno za oknem. Świadomość, że nie opuszczę tego miejsca przez minimum dwa tygodnie bardzo mnie dołuje. Co ja będę tutaj robić całymi dniami. Moje przemyślenia przerwała osoba, która pojawiła się na sali. Byłam bardzo zaskoczona jego obecnością. Mężczyzna podszedł do łóżka i usiadł tuż przy nim. Ujął moją dłoń.
- Przyszedłem teraz, ponieważ wcześniej nie dałoby się normalnie porozmawiać - wyznał, a ja spojrzałam na niego swoimi zapuchniętymi od płaczu oczami.
- Dobrze - skinęłam głową.
- Nawet nie wyobrażasz sobie jak jest mi przykro, kiedy widzę cię w takim stanie - odparł ściskając moją dłoń.
- Straciłam wszystko co jeszcze się dla mnie liczyło - wyznałam mu. Skoro kiedyś potrafiliśmy rozmawiać to teraz też. Podobno prawdziwą przyjaźń rozpoznaje się po tym, że nadal możesz do kogoś wrócić, nawet gdy okoliczności życiowe zupełnie się zmieniają. Nie mam pojęcia ile jest w tym prawdy. Ale kierujmy się nią.
- Carmen, wiem co to znaczy stracić wszystko co ma dla ciebie ogromne znaczenie - oznajmił.
- Alexis, ja mówię poważnie - spojrzałam na okno.
- Wiem, czułem się potwornie tracąc ciebie - wyznał.
- Przecież to ty wybrałeś Michelle - odparłam.
- Wiesz dlaczego wybrałem ją? Bo ty kochasz całym sercem Guardiolę - wyjaśnił.
- Pep i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi. Kto ci na opowiadał takich głupot? - spojrzałam ponownie na piłkarza.
- Sama tak powiedziałaś, wtedy po el clasico - wyznał.
- A więc to ty byłeś wtedy w domu - przypomniałam sobie ten wieczór oraz rozmowę z Antonellą. - Wyszedłeś w najważniejszym momencie. Kiedy powiedziałam, że jesteśmy przyjaciółmi. A później zaczęłam mówić o tobie - dodałam.
- Co takiego o mnie mówiłaś? - zdziwił się.
- Mówiłam, że nikt nigdy nie oczarował mnie tak jak ty. Przy pierwszym spotkaniu zobaczyłam w tobie to coś, czego szukałam przez tyle czasu. Nie potrafiłam o tobie zapomnieć. Mimo tego, że mnie tak denerwowałeś to wiem, że bardzo by mi tego brakowało. Dokładnie tak, jak brakuje mi tego teraz. Zawsze mogłam na ciebie liczyć. Kiedy nie widziałam cię długo to tęskniłam. A kiedy zobaczyłam cię wtedy z Laią to serce mi pękło. Później była ta kłótnia. Na imprezę przyszedłeś z Michelle. Okłamałeś Anto, kiedy powiedziałeś jej, że mnie kochasz. Tylko nie rozumiem dlaczego kłamałeś. Nie wyobrażasz sobie nawet ile bólu mi zadałeś i jak bardzo czułam się zraniona. Cóż, nie powinnam cię o to obwiniać. Poniekąd było to na moje własne życzenie - powiedziałam swój monolog. I tak nie mam już dosłownie nic do stracenia. - Chyba nikt mnie nie pokocha - dodałam, a kiedy sobie to uświadomiłam to po raz kolejny dzisiejszego dnia płynęły mi łzy.
- Carmi - ujął moją dłoń. - Zbieram się na tę rozmowę od trzech dni, ale Leo radził mi poczekać - dodał.
- Na jaką rozmowę? Przecież przez Michelle straciliśmy już całkiem kontakt - westchnęłam. Chilijczyk podał mi chusteczkę, a ja mogłam otrzeć łzy i wysmarkać nos.
CZYTASZ
Juego de sentimientos ⚽ Alexis Sanchez
RomanceŻycie to ciągła gra. Juego de sentimientos • 2018