06. To było dla ciebie

250 10 13
                                    

Przez parę dni starałam się unikać Alexisa. Nie dość, że się z nim całowałam to jeszcze pijany wepchnął mi się do łóżka. Nie widziałam się z nim od paru dni. Dziś mecz z Villarrealem. Wróciłam właśnie z pracy, w której tym razem na magazynie musiałam nabijać dziesięć tysięcy meczowych koszulek Alexisa. Po prostu ekstra. Czy to jakaś kara za grzechy? I tak jeszcze zostałam dwie godziny dłużej, ponieważ to dzień meczowy i Laia nie radziła sobie sama na kasie. W sumie to nie dziwię się, bo ludzi było dziesięć razy więcej niż zwykle. Rozebrałam się z roboczych ciuchów czyli czarnych spodni oraz bluzki polo z herbem Barcy po lewej stronie. Wskoczyłam szybko pod prysznic, ogarnęłam się i w sumie mogłam zacząć szykować się na mecz. Pomalowałam się, rozczesałam włosy, ubrałam się w czarny golf z odkrytym brzuchem oraz jasne spodnie jeansowe. Popsikałam się perfumami od Armaniego i zeszłam na dół. Antonella również była już gotowa do wyjścia.

- Pojedziemy jeszcze coś zjeść, prawda? - zapytałam zakładając szpilki.

- Tak, nie chciało mi się gotować - odpowiedziała mi. - Mam tak trudny materiał do zaliczenia - westchnęła.

- Mnie to czeka za parę miesięcy - westchnęłam. - Mogę dziś prowadzić?

- Jasne, że możesz - zgodziła się podając mi kluczyki. Wyjechałyśmy na zatłoczone już o tej porze ulice Barcelony. Zaparkowałam pod Sagradą, tak jak mnie poprosiła. - Jeździsz bardzo dobrze, dlaczego nie chcesz jeździć samochodem do pracy?

- Boję się trochę, zresztą Leo mi nie da samochodu - wyjaśniłam idąc w stronę restauracji.

- Ja ci kupię samochód - oznajmiła.

- Zwariowałaś? - zaśmiałam się głupio.

- Mówię całkiem poważnie. Jutro wjadę na podwórko nowym audi - powiedziała z uśmiechem.

- Weź sobie nie rób ze mnie jaj - poprosiłam.

- Zobaczysz - odparła. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Ale oj tam. Zamówiłyśmy z Anto nasze dania zjadłyśmy ze smakiem.

Nadchodziła godzina dwudziesta pierwsza. Byłam na Camp Nou już od dwudziestu minut. Pożyczyłam chłopakom powodzenia w szatni i wyszłam na swoją trybunę, która była za ławką rezerwowych. Denerwowałam się, bo Villarreal jest całkiem dobrą drużyną. Pep wystawił nawet mocny skład. Usiadłam na moim fotelu między Antonellą, a Daniellą. Szczerze mówiąc to jej się krępuję, bo ma chyba z trzydzieści pięć lat. Powinnam mówić jej na pani. Spotkanie rozpoczęło się..

[...] Po pierwszej połowie Barca prowadziła dwa do zera. Strzelili Thiago i Cesc. Sędzia zagwizdał i rozpoczęła się druga połowa.
Niecałe dwie minuty po gwizdku sędziego Alexis strzelił fenomenalną bramkę. ⏬

Założył ponownie koszulkę. Sędzia ukarał go żółtą kartką, ponieważ nie można ściągać koszulki podczas meczu. Spojrzał w moją stronę i powiedział "para ti"[1]. To wyczytałam z ruchu ust. Zrobiło mi się ogromnie miło, że zadedykował mi gola. Trochę głupio wyszło, że go tak unikałam.

- Dla ciebie - szepnęła mi Antonella.

- Dla mnie - westchnęłam, w sumie to już praktycznie nie kontaktowałam. Jeju on mi zadedykował gola... Dlaczego mi? To w ramach przeprosin, czy co? Specjalnie dla mnie ściągnął koszulkę? Jestem bardzo mile zaskoczona.

- Carmi - z zamyśleń wyrwała mnie Daniella.

- Tak? - spojrzałam na nią.

- Mecz się skończył, idziesz z nami na dół do chłopaków? - zapytała.

Juego de sentimientos ⚽ Alexis SanchezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz