08. No to niezły klops

202 12 8
                                    

__________________________________________

David Villa
iMessage

Dzisiaj, 19:20

Słuchaj David, mam sprawę.

Wal śmiało Carmi!

Muszę załatwić coś w tym pubie przy Rambli, pójdziesz ze mną?

Jasne, nie ma problemu. Za ile?

O 20 przy fontannie, pasuje?

Proste, że tak! Będę czekał na Ciebie.

Dzięki.
Dostarczono

___________________________________________

Odłożyłam mój telefon na toaletkę. Nikt nawet sobie nie potrafi wyobrazić jak bardzo jestem wściekła. Głupia plotka doprowadziła do tego, że Cris wyrzuciła Pepa z domu. Wiedziałam, że jechanie z nim to nie będzie dobry pomysł. Jednak najgorsze jest to, że już wiem kto puścił tą plotkę. Nie daruję mu tego. Dorwę go. Jak nie dzisiaj to jutro. Mam czas żeby się kręcić po tym pubie, w którym on przesiaduje. Pieprzony idiota. Nie sądziłam, że aż tak się dla niego nie liczyłam. Czas się trochę ogarnąć i trzeba spadać.

- Ja wychodzę z Davidem. Nie wiem o której wrócę - weszłam do salonu ubrana w czarne spodnie, białą bokserkę, moją ulubioną ramoneskę oraz czarną torebką na ramieniu. Włosy związałam w kucyka i pomalowałam się. Nie wytrzymam minuty dłużej w domu.

- Po co? - mój brat zaczął robić się podejrzliwy. Obok niego na kanapie siedział Alexis. Grali w tą swoją Fifę.

- Załatwić sprawę, przecież nic samo się nie rozwiąże - westchnęłam.

- O co ci chodzi? - tym razem zapytał Sanchez.

- O mnie - odparłam. Zostawiłam ich, wskoczyłam w wygodne czarne buty i mogłam iść. Mój brat coś się trzyma bardzo blisko Alexisa. To podejrzane, nie chce żeby Leo zbyt dużo o mnie i o nim wiedział. Nie chcę mi się jechać autobusem. Mam sporo czasu żeby się tam dostać więc mały spacerek dobrze mi zrobi. Ludzie, których mijam po drodze spoglądają na mnie z pogardą. Robi mi się trochę przykro, ponieważ w mediach są nieprawdziwe informacje.
Równo o dwudziestej dotarłam do mojego celu. Villa czekał już na mnie na pobliskiej ławce.

- Co tam się stało? - zapytał kiedy mnie zobaczył.

- Muszę się rozprawić z takim jednym. Mam nadzieję, że będzie tu dzisiaj - odpowiedziałam.

- Będziemy się tłukli? - zaśmiał się.

- Jeśli zaszłaby taka potrzeba. Dlatego cię ze sobą wzięłam mój strongmenie - wytknęłam mu język. - Samochodem przyjechałeś?

- Coś ty, liczyłem na to, że postawisz mi browara - oznajmił.

- Dlatego pytam - uśmiechnęłam się do niego. Weszliśmy do środka tego baru. Tradycyjnie pijani ludzie, niektórzy tańczą, jakaś para mało co się nie pieprzy w kącie. Patologia tutaj jak zawsze. Usiedliśmy przy barze, po czym podszedł do nas barman.

- Czego sobie słodziutka życzy? - zapytał.

- Dwa piwa poproszę - zwróciłam się do chłopaka.

- Nie ma sprawy, na koszt firmy - zaznaczył.

- Nie, Erik. Dziś nie na koszt firmy - zaprotestowałam kładąc 5€ za piwa.

Juego de sentimientos ⚽ Alexis SanchezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz