15. Gramy w jednej drużynie

122 9 2
                                    

Ech, no to czas na trening... Jestem niewyspana, zmęczona i wszystko inne. Podniosłam się niechętnie z kanapy, którą zajmowałam z rodzicami oraz Anto, ponieważ zegarek stojący na szafce wskazywał osiemnastą czterdzieści trzy. Chłopcy pojechali na trening, to dobrze. Leo nie będzie robił przesłuchania. Wolałabym żeby treningi z Cruyffem pozostały w tajemnicy, żeby nikt nie robił sobie zbędnych nadziei a ja nie czuła presji. W końcu nic nie jest pewne, że wrócę do piłki. Chociaż na prawdę bardzo bym chciała. Ruszyłam do swojego pokoju, przebrałam się w wygodne leginsy oraz bluzę. Upiełam włosy w kucyk i w sumie byłam gotowa.

- Idę na rower - oznajmiłam rodzicom oraz Anto, kiedy byłam w przedpokoju. Rodzice uśmiechnęli się tylko i pokiwali głową, a Roccuzzo wyszła za mną do przedpokoju.

- Wyjaśnisz mi o co chodzi? - Argentynka zapytała kiedy kończyłam wiązać moje buty.

- Jak wrócę to pójdziemy na plażę, wszystko ci wyjaśnię - odpowiedziałam.

- Dobrze, a to na pewno jest legalne? - chciała się upewnić.

- Tak, wszystko jest legalne. Spokojnie - poklepałam ją po ramieniu. - Tylko nikt poza Tobą nie może się o tym dowiedzieć - dodałam.

- Dobrze wiesz, że wszystkie tajemnice pozostają między nami - uśmiechnęła się życzliwie.

- Wiem, wiem. Ale tylko zaznaczam, ponieważ jest to dla mnie bardzo ważne - westchnęłam. - Dobra ja lecę, bo jak się spóźnię to będzie przesrane - dodałam. Opuściłam dom, po czym wsiadłam na mój rower. Tym razem się nie spóźnię i będę nawet przed czasem. Dojechałam pod lasek i usiadłam na ławce. W sumie to nie był taki las. Nazwałabym to takim prywatnym parkiem tej dzielnicy. 

- Nie sądziłem,  że będziesz przed czasem - stwierdził Cruyff kiedy ujrzał mnie czekającą na niego.

- Dlatego pan przyjechał spóźniony? - uniosłam brew. 

- Nie, miałem ściągnąć ze sobą znajomego. Niestety nie dał rady wrócić do Barcelony - wyznał.

- Rozumiem - skinęłam głową.

- Przejedziemy się na górę i tam posiedzimy - oznajmił, co mnie lekko zadziwiło. Podobno miał być trening, a tu taki luzik. Nie będę protestować. Lepiej dla mnie, jak sobie dziś odpocznę.

Jakieś dwadzieścia minut później dojechaliśmy na samą górę, gdzie był taki ukryty punkt widokowy. Było z niego widać po jednej połowie Barcelonę, a po drugiej morze rozciągające się ponad horyzont. Kiedyś Leo chodził tu z Anto na randki.

- O czym tak myślisz? - zapytał pan Johan, opierając się o mur.

- Już sama nie wiem. Wszystko dookoła zaprząta mi głowę. Jestem zmęczona, niewyspana - kręciłam tylko głową. Naprawdę nie mam na nic siły.

- Wszystko, czyli nic panno Messi - odparł. - W życiu liczą się tylko konkrety - dodał, mając w sumie rację.

- Chyba nie jest mi pan tak bardzo bliski abym zwierzała się panu z moich zmartwień - fuknęłam bo to był mój świat, do którego nikt nie miał prawa wchodzić.

- Fakt, nie jestem. Jednak widzę, że potrzebujesz się komuś wygadać. A mianowicie osobie, która nie jest związana z twoimi rozterkami życiowymi - stwierdził.

- Pan jest moim prywatnym trenerem czy terapeutą? - prychnęłam.

- Mogę zostać terapeutą, w tym nie mam jeszcze doświadczenia - uśmiechnął się. - Jeśli uznasz za stosowne rozmowę ze mną na temat twoich zmartwień to jak najbardziej znajdę czas by z tobą porozmawiać - dodał.

Juego de sentimientos ⚽ Alexis SanchezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz