31. Trochę w nienajlepszej wersji, ale ja

176 5 5
                                    

- Dobrze wiesz, że nie lubię gdy mnie okłamujesz - odparł. Poczułam zakłopotanie, ponieważ Hiszpan zna mnie na wylot i wie kiedy kłamię.

- Nie jest dobrze. Jest wręcz fatalnie, zaczyna mnie boleć ta noga. Lekarz ostrzegał mnie, że na początku ból może być silny. Odstawiłam kroplówki, które ten ból uśmierzały. Skoro już te leki mi puszczają, to zaczynam się obawiać co będzie w nocy - wyznałam.

- Nie mogłaś tak mówić od razu? - zapytał.

- Mogłam, ale nie chcę żebyście się nade mną rozczulali - westchnęłam. - Wkurza mnie to wszystko, a najbardziej to, że muszę być zależna od drugiej osoby. Sama nie zejdę ze schodów, sama nie wejdę po schodach. Ciężko mi się samej podnieść. A dodatkowo wszystko utrudnia ten głupi stabilizator, którego bym się najchętniej już pozbyła. Nawet nie wiesz jak marzę o tym żeby mieć już sprawną nogę - wyrzuciłam wreszcie to z siebie. Wiedziałam, że Pep mnie wysłucha i pozostawi to dla siebie.

- Carmen, stało się co się stało. I musisz przez to teraz przejść. Dobrze wiesz, że jesteśmy tu dla ciebie i chcemy żebyś szybko wróciła do sprawności. Zdajemy sobie sprawę, że jest to dla ciebie niekomfortowe. Jednak daj sobie czas i pozwól na odpoczynek. Wykorzystaj to, że ktoś chce ci usługiwać, bo przez długi czas tak nie będzie - wyraził swoje zdanie. - Chyba, że wyjdziesz za szejka i będziesz miała swoją prywatną służbę - zażartował.

- Wychodzić za szejka nie zamierzam - zaśmiałam się.

- W takim razie korzystaj póki możesz - uśmiechnął się, po czym zaparkował przed apteką. Pomógł mi wysiąść, po czym zaatakowali go fani. Zmierzałam powoli w kierunku apteki, jednak mnie też musieli zaczepić.

- Carmen Messi, to ty - powiedziała jedna dziewczyna, a druga zasłoniła usta dłonią.

- Trochę w nienajlepszej wersji, ale ja - wzruszyłam ramionami opierając się o kule.

- Byłyśmy na meczu, widziałyśmy ten feralny wślizg. Dobrze, że ta dziewczyna dostała karę na aż sześć miesięcy - oznajmiła ta druga dziewczyna.

- Żadna kara dla niej nie zwróci mi grania w piłkę - wyznałam ze smutkiem. I w tym momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo nieszczęśliwa jestem.

- To fakt, byłaś najlepsza i nie będzie lepszej od ciebie - wtrącił chłopak, który do nich dołączył.

- Dzięki. Miło mi, że tak sądzisz - uśmiechnęłam się na jego słowa.

- Czy możemy z tobą zdjęcie? - zapytali wspólnie.

- Pewnie - zgodziłam się, po czym z każdym z osobna zrobiłam sobie zdjęcie.

- Dziękujemy - odparli.

- Nie ma za co - uśmiechnęłam się.

- Jest, nie każdy w takim stanie miałby jeszcze czas dla swoich fanów - powiedziała niska blondynka, na co ja tylko się do niej uśmiechnęłam. Odwróciłam się i szłam w stronę drzwi od apteki. Guardiola otworzył mi drzwi, a ja dokuśtykałam do lady.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - przywitała mnie starsza ode mnie brunetka, która zaczęła robić maślane oczka do Pepa. Wywróciłam tylko oczami.

- Chciałabym kupić te leki - powiedziałam głośno, podając jej receptę. Kobieta odwróciła wzrok od Hiszpana, popatrzyła na mnie przelotnie, po czym zabrała ode mnie kartkę. Co tu dużo mówić, stała przed nią tylko załamana, mizerna dziewczynka, która nie wie co ze sobą zrobić. Została bez niczego. Jedyne co przy niej jest to ogromne sińce pod oczami i smutne spojrzenie, które działa na ludzi tak jakby im też odbierało radość oraz chęci do życia. Po kilku minutach wróciła z magazynku i postawiła przede mną kilka paczek leków.

Juego de sentimientos ⚽ Alexis SanchezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz