10. Przemyśle to. Dziękuję.

183 12 8
                                    

listopad, 2011

- Wiedziałem, że wygramy tą sprawę - odetchnął z ulgą Pep, kiedy wyszliśmy z sali rozpraw. Byłam wściekła na Josu, ponieważ zaczął mówić na mój temat znowu niestworzone rzeczy. Razem z nami byli również David, Leo, Anto, Cesc oraz Alexis, z którym ostatnio nie mam zbyt dobrych relacji. Okazało się również, że Tito jest chory na nowotwór ślinianki. Wszyscy bardzo ciężko to znosimy, ponieważ jest dla nas bardzo ważny. Martwimy się o niego. Na rozprawie była również Cris..

- Idź do niej - nakazałam mu, ponieważ bardzo chciałam żeby oni się wreszcie pogodzili. Nie mogę patrzeć jak Pep jest taki smutny i bez życia. Sytuacja z Tito jeszcze to wszystko pogorszyła.

- Idę - poklepał moją dłoń.

- Dasz radę - uśmiechnęłam się smutno i uścisnęłam jego dłoń.

- Cris? Porozmawiamy? - zapytał stając na przeciwko niej.

- W tym momencie nie jestem na to gotowa Josep - pokręciła tylko głową. Widziałam, że jej też było ciężko.

- Dasz mi drugą szansę? - zadał jej kolejne pytanie. Jednak ona nie odpowiedziała.

- Kobieto dobrze wiesz, że nic nas nie łączy poza tym, że Pep jest dla mnie jak mój opiekun. Jesteś z Pepe dość długo, żeby zauważyć, że nigdy by cię nie zdradził. Jeśli tego nie widzisz, oraz nie widzisz jego dobrego serca to jesteś kompletną idiotką. Wkurzasz mnie, bo wierzysz w jakieś brednie, które powiedział ci twój pożal się Boże stary kumpel ze studiów, który ewidentnie chce rozpadu twojego związku z Pepem. Nie wiem jakim można być pustakiem, żeby rezygnować z tak fajnego faceta, ojca twoich dzieci. Uwierz, że twoje córki będą miały ci to za złe do końca życia. A dzieciom, które nie mają matki albo ojca na codzień jest później o wiele trudniej w życiu. Sądziłam, że jesteś okej. Myliłam się - wygarnęłam jej to prosto w twarz stojąc pomiędzy nimi. Spoglądała na mnie z takim zaskoczeniem i bólem w oczach. Jednak nie ruszało mnie to. Zasłużyła na to, żeby ktoś jej wreszcie wygarnął prawdę. - Chodź Pep, nie warto na ślepo się starać o czyjeś względy - złapałam go za ramie, a on nieoczekiwanie mnie objął i wróciliśmy do naszej reszty.

- Ale jej pojechałaś - Cescowi jak zwykle się wypsnęło.

- Pep nie przejmuj się, ona sama się odezwie do ciebie. Daję sobie rękę uciąć - poklepałam go po ramieniu.

- Wiem. Dziękuję - uścisnął mnie.

- W takim razie chodźmy na ciacho - zaproponowała Anto.

- Ja stawiam - oznajmił Villa.

- No dobra, tylko gdzieś w pobliżu Camp Nou - poprosiłam.

- Jasne - David uśmiechnął się i lada moment siedzieliśmy już w kawiarni niedaleko Camp Nou.

- A co ty tam dzisiaj będziesz działać? - zapytał mój brat. - Przecież dziś masz wolne - dodał.

- Wybieram się na Mini Estadi. Obiecałam Alexi, że przyjdę wreszcie na jej mecz - odpowiedziałam mu.

- Tej Alexi? - zdziwił się. - Wróciła do Barcelony? Kiedy? - był zaskoczony.

- Trzy dni temu, dziś ma debiut - uśmiechnęłam się.

- Sam bym poszedł - stwierdził Leo.

- Ale masz trening, bo jutro mecz. Śpicie w hotelu, zbiórka po treningu - przypomniał mu Pep. - Nie ma żadnych wyjątków - dodał.

- Nareszcie wrócił stary Pep - zaśmiałam się. Usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. Od razu odczytałam.

__________________________________________

Juego de sentimientos ⚽ Alexis SanchezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz