23. Wszyscy zachowujecie się jakoś dziwnie

114 11 2
                                    

Punkt dwudziesta opuściłam moją pracę. Do meczu miałam jeszcze godzinę, więc postanowiłam odwiedzić kawiarnię obok Camp Nou. Weszłam do środka i przy oknie ujrzałam pana Cruyffa. Świetnie, jeszcze rozmowy z nim mi dzisiaj brakowało. Uśmiechnęłam się tylko do niego, a on przywołał mnie do siebie gestem dłoni. Skinęłam głową, ale podeszłam do lady. Na powitanie wyszedł mi pan Diego.

- Cześć, moja Carmi - przytulił mnie na powitanie.

- Dobry wieczór, wpadłam na coś dobrego - odwzajemniłam uścisk.

- Tak jak obiecałem, moja przepyszna tarta jabłkowa dla ciebie - zaśmiał się.

- Idealnie, poproszę jeszcze latte macchiato - posłałam mu uśmiech.

- Jasne, co słychać u ciebie? - zapytał.

- A skończyłam właśnie pracę i nie opłaca mi się już wracać do domu przed meczem - oznajmiłam. - A u pana?

- No ja też za pół godziny zamykam knajpę i też wybieram się na El Clasico - pochwalił się.

- To super, chyba większość Barcelony idzie na ten mecz - uśmiechnęłam się.

- A tak poza tym to świetny mecz ostatnio zagrałaś - pochwalił mnie.

- Kosztował mnie wielu przygotowań - westchnęłam.

- Ale było warto - obdarzył mnie uśmiechem. - Proszę to dla ciebie i idź pod okno, bo ten pan na ciebie wyczekuje - zaśmiał się.

- Chwilka, zapłacę - przypomniałam.

- Daj spokój, na koszt firmy - machnął ręką.

- Dziękuję bardzo - uśmiechnęłam się szeroko. Zabrałam moją tartę i kawę, po czym usiadłam na przeciwko Cruyffa. - Dobry wieczór - powiedziałam podając dłoń.

- Cześć Carmen, wybierasz się na mecz? - zainteresował się.

- Tak - oznajmiłam.

- Widać - wskazał na moją koszulkę.

- A to nie - machnęłam ręką. - Dopiero co skończyłam pracę - wytłumaczyłam swój ubiór.

- Rozumiem - skinął głową. - Siedzisz dziś na VIPach? - zapytał.

- Tak, tam gdzie zawsze - oznajmiłam.

- To świetnie - odparł. - Wszystko gra? Bo wyglądasz na zmartwioną.

- Tak, pewnie - westchnęłam.

- Kłamać to mogłaś mamie w przedszkolu jak nie chciałaś iść do szkoły - prychnął. - Co się z tobą dzieję od paru dni? - zapytał poirytowany.

- Nie wiem, nie radzę sobie - pokręciłam głową zrezygnowana. - Mam już dość tego otaczającego mnie świata, przysięgam - boję się, że mogę w każdej chwili teraz wybuchnąć.

Wdech, wydech. Wdech, wydech. Dasz radę Carmi.

- To wszystko przez tego chłopaka? - zdziwił się.

- Nie, nie tylko. Niby gram na swoim wysokim poziomie, ale to dla mnie wciąż za mało. Nie czuję żebym dawała z siebie stu procent. Boję się, że nie dam rady już więcej z siebie wycisnąć. A poza tym sprawy prywatne, o których nie mogę nic powiedzieć, bo druga osoba bardzo by na tym ucierpiała - wyznałam cicho. Wiedziałam, że wybuchnę.

- Carmi - westchnął. Mam wrażenie, że chyba sam nie wie co powiedzieć. - Na poniedziałek umówię cię z psychologiem. Jest moją dobrą znajomą. Odbędzie się to dyskretnie i ona nie zdradzi nikomu tego o czym jej mówiłaś. Jest świetnym lekarzem i sądzę, że wyjdziemy z tego - dodał.

Juego de sentimientos ⚽ Alexis SanchezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz