Nie spałam całą noc. Super po prostu.. Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że mój najlepszy kumpel sprzedał mnie do mediów. I to jeszcze w tak złym świetle i z nieprawdziwymi informacjami. Czuję się taka zraniona i zdradzona. Był mi na prawdę bliski. Nie wiem czy kiedykolwiek kogoś takiego znajdę. W dodatku nie mogłam spać, bo dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Niby taka błahostka, ale nie mogę sobie darować, że go okłamałam. Nawet nie mam ochoty wstawać z łóżka. Chyba zostanę tu przez kolejne kilka dni. Tak będzie najlepiej dla mnie i dla wszystkich. Przez to, że rąbnęłam wczoraj o ten głupi stół to boli mnie strasznie głowa, mam pokaleczoną szyję i rozwaloną rękę. To chyba mój moment w życiu aby sobie ponarzekać. Tylko, że ja aż tak bardzo nie potrafię tego robić. W sumie to nie miałam się od kogo tego nauczyć i dzięki Bogu. Bo nic bym ze swoim życiem nie zrobiła. Kurcze, nie wiem czy iść dziś do Alexisa.. Leo pewnie będzie miał problem, żebym gdziekolwiek wyszła. Przez numer, który odwaliłam wczoraj z Davidem chyba da mi dożywocie w tym pokoju. A w sumie, nie przeszkadza mi to. A on o tym wie, więc w inny sposób zrobi mi na złość. Przekręciłam się w stronę drzwi balkonowych i promienie słoneczne opadły wręcz na moją twarz. W tym momencie myślałam, że oszaleję. Już wiem jak czują się zombie. Oczy mnie tak zapiekły, że aż zaczęły łzawić. Ekstra rozpoczynam dzień. Nie dość, że nie spałam od godziny ósmej dnia poprzedniego to jeszcze mam poranioną twarzy i inne części ciała włącznie z serduchem. Tak, ono również jest połamane. I to nie przez miłość, a przez przyjaźń. Dobrze, że chociaż mam chłopaków. Mimo tego, że są to kumple mojego brata, ja również jestem z nimi blisko. Gdyby nie oni i mój brat oraz Anto, nie miałabym tu nikogo.
- Hej siostra, jak się masz? - do mojego pokoju wszedł Leo. Usiadł obok mnie.
- Tak jak widzisz - odpowiedziałam patrząc na krajobraz za oknem.
- Nie jest najlepiej - westchnął. - Boli cię? - zapytał.
- Pytasz o twarz, szyję czy rękę? A może resztę ciała? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Całokształt - westchnął.
- Ta, to boli - odparłam.
- Cześć Carmi - wow, nawet David tutaj jest.
- Skąd ty się tu wziąłeś? - zapytałam delikatnie się podnosząc.
- Przyjechałem przed chwilą. Biorę chłopaków na trening - wyjaśnił. - Jak się czujesz?
- Wczoraj było jako tako, ale dzisiaj.. masakra - wyznałam zgodnie z prawdą. Nie ma co zgrywać cwaniaka.
- O mój Boże! Carmen wreszcie nie zgrywa twardzielki! Zapiszcie to w kalendarzu proszę! - Pep zaczął krzyczeć.
- Nigdy nie zgrywam twardzielki, jestem po prostu silna - odparłam wstając z łóżka. Chłopcy zmotywowali mnie do podniesienia się z łóżka.
- Jasne, jasne - Pep wytknął mi język.
- O dziewiętnastej jest impreza u Alexisa - oznajmił David.
- Nie idę, muszę pilnować Carmen - postanowił Leo.
- Zwariowałeś? - popatrzyłam na niego jak na wariata, kiedy odwróciłam wzrok od szafy.
- Mówię poważnie. Nie mam zamiaru odbierać cię z komisariatu za jakiś inny numer - powiedział to całkiem poważnie.
- Nie odwalę żadnego numeru. Mam dziewiętnaście lat, nie jestem dzieckiem - fuknęłam biorąc do ręki jeansy oraz biały crop top.
- Leo miej do niej trochę zaufania - wtrącił się David.
- Ty mi już nie mów o zaufaniu, sam lubisz takie numery jak ten z wczoraj - przecież oni się zaraz pokłócą.
- Gdyby nie David, to nie wiem czy uszłabym z tego cało. Więc zejdź z niego i ze mnie. Walczyłam o dobre imię Pepa oraz swoje - dodałam swoje trzy grosze.

CZYTASZ
Juego de sentimientos ⚽ Alexis Sanchez
RomanceŻycie to ciągła gra. Juego de sentimientos • 2018