12. Byłaś wolniejsza niż moja babcia

178 14 15
                                    

- Myślę, że wyrobiliśmy się ze wszystkim i jesteś już wolna - stwierdził Juan kiedy nabiliśmy już ostatnie sztuki koszulek.

- Dzięki - posłałam mu szczery uśmiech. Od dawna nie byłam w tak dobrym humorze jak dzisiaj. Niestety, Alexis chyba tak na mnie działa. Jednak nie czuje żeby on zasługiwał na mnie. Jestem taką osobą, która nie powie tego ale wciąż żywi urazę. To złe.

- To ja dziękuję, za każdym razem ratujesz nam dupę - westchnął.

- E tam, robię to co do mnie należy - powiedziałam. - Miłej reszty dnia - pożyczyłam mu.

- I wzajemnie, Carmi - pomachał mi, a ja opuściłam sklep znajdujący się przy Camp Nou. Jeszcze sporo czasu do meczu, a ludzi i tak mnóstwo. Ten klub to potęga. Wsiadłam do mojego samochodu i usłyszałam, że ktoś dzwoni. Numer nieznany.

- Carmen Messi, słucham? - powiedziałam.
- Johan Cruyff. Osoba, która zamierza poznęcać się nad tobą z tej strony - zaśmiał się. - Zapisz sobie ten numer, bo będziemy często w kontakcie - dodał.
- Dobrze - przytaknęłam.
- Masz może teraz czas? - zapytał.
- Właśnie będę wracać do domu z pracy. Za godzinę będę mieć wolne - odpowiedziałam.
- Za godzinę widzę cię pod moim instytutem. Ani minuty spóźnienia - zaznaczył.
- Jasne - powiedziałam speszona, a Holender się rozłączył.

Po jakiś piętnastu minutach byłam już w domu. Muszę koniecznie coś zjeść i się przebrać.

- Hej Carmi, zrobiłam spaghetti carbonara. Chcesz? - moja kochana przyjaciółka zaproponowała mi kiedy zeszłam do kuchni przebrana w dres.

- Z chęcią - powiedziałam z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

- Dawno nie widziałam cię tak promiennej. Czy coś się wydarzyło? - zapytała.

- Nic się nie stało, po prostu nie ma co się smucić - wyjaśniłam. Wierzę w to, że dzięki Cruyffowi zacznę wszystko od początku. Nawet jeśli miałabym nie wrócić profesjonalnie do piłki to i tak będzie to dla mnie ogromne doświadczenie dzięki któremu bardzo zyskam.

- No nic. Ale to ważne, że jesteś taka uśmiechnięta - stwierdziła. Coś czuję że po treningu z Cruyffem już nie będę taka uśmiechnięta.

- Wydaje mi się, że nie wyrobię się przed meczem żeby tutaj wrócić. Zamkniesz dom, dobrze? - poprosiłam Antonellę.

- Jasne, nie ma problemu - podała mi talerz ze spaghetti. - A czy to coś ważnego? - mogłam w sumie nie zaczynać.

- Nie do końca, ale nie może czekać - muszę się jakoś wymigać.

- Czy to legalne? No wiesz.. nie chcę żebyś miała jakieś kłopoty - zaczęła zaniepokojona.

- Oczywiście, że legalne. Nie będę miała kłopotów - uspokoiłam ją, bo na jej twarzy pojawiła się ulga.

- No dobra, to trzymam kciuki - odparła.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się. Dokończyłam spaghetti, zmyłam po sobie naczynia i wróciłam do pokoju. Do mojej ulubionej torby sportowej z Nike z logiem Barcelony włożyłam czarne spodnie oraz czarną bluzkę. Wrzuciłam tam dodatkowo sportowy stanik, legginsy i buty sportowe. Spakowałam jeszcze ręcznik oraz kosmetyki wyrazie gdybym od razu jechała na mecz. Chwyciłam moją sportową torbę oraz torebkę którą noszę na co dzień, po czym ruszyłam na dół.

- Tak wcześnie idziesz? - zapytała zaskoczona Argentynka.

- I tak mam mało czasu. Będę na styk - zakładałam w pośpiechu moje buty oraz kurtkę skórzaną.

- W takim razie leć - dała mi buziaka w policzek, a ja opuściłam nasz dom. Odjechałam moim kochanym auteczkiem w stronę wyznaczonego przez Cruyffa miejsca.

Juego de sentimientos ⚽ Alexis SanchezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz