•2•

3.3K 219 119
                                    


Noora Johansen nie pilnuje siostry

Słoneczniki były jedynymi kwiatami znienawidzonymi przez Noore. Wstręt wzbudzały w niej wszelkie podobieństwa, które zazwyczaj widywała nawet podczas zwykłego spaceru. Drażniące słońce, jaskrawy odcień żółci oraz niewinne uśmiechy małych dzieci. Odnosiła wrażenie, że nic nie było szczere. Opuściła Norwegię zostawiając na zimnym, marmurowym parapecie bukiet zasuszonych słoneczników. Z błyskiem w oczach przyglądała się jak te same kwiaty zostają wkładane do ulubionego wazonu ojca w ich nowym domu. Przeprowadzkę przeżyła o wiele bardziej emocjonalnie niż Sofia lecz dopilnowała aby ojciec pozostał w złudnej nadziei. Zamydliła mu oczy, prawiła białe kłamstwa. Stawiała jego dobro nad własną psychiką. Próbowała wymusić uśmiech i pomóc rozpakować wielkie pudła, jednak coś ją blokowało. Upuszczała książki, stłukła kilka kubków, nieumyślnie wysypała malutkie zabawki Evy.

— Noora, może weź Eve i pójdźcie zamówić dla nas obiad, hm? — Tymi słowami została spławiona przez matkę, której połowa twarzy była zasłonięta nowym zegarem.

Sofia rozumiała ból córki, sama odczuwała podobny. Tak poważne oraz nagłe zmiany potrafią diametralnie zmienić człowieka, wciągnąć w wir nieszczęść. Jednak znała Noore, minie kilka dni a zupełnie zapomni o dawnym życiu rozpoczynając wszystko na nowo. Mała szrama na jej brodzie przywoływała sznur wspomnień, który z każdą sekundą uświadamiał Sofii jaką odważną i spragnioną przygód, ma córkę. Później dostrzegła nieudolnie schowaną paczkę papierosów, wymazując dobre wspominki.

Kobieta podarowała osiemnastolatce kilka banknotów posyłając krzepiący uśmiech, powstrzymała się od robienia jej kazań, prowadzących donikąd. Głośny huk dobiegający z pomieszczenia nazwanego kuchnią, wzbudzał wrażenie błagania o pomoc. Sofia głośno westchnęła mamrocząc niezrozumiałe słowa pod nosem, następnie zniknęła za białymi drzwiami. Noora bez wahania chwyciła jedenastoletnią siostrę za dłoń i opuściła dom z delikatną nadzieją, że gdy wróci będzie mogła dokończyć książkę w absolutnej ciszy.

Obie zwracały uwagę przechodniów swoimi ognistorudymi włosami. Eva przemierzała drogę podskakując oraz machając wszystkim dookoła. Od czasu do czasu ktoś odwzajemniał gest, jednak bez większego entuzjazmu. Najmłodsza z rodziny Johansen, jak to dziecko była kochliwa. Miała długi język oraz wielką pewność siebie. Jej oczy zabłysły gdy dostrzegła urokliwy bar pod nazwą "Pop's".

Po wejściu do knajpy Eva wyrwała dłoń z uścisku siostry i podbiegła do staromodnej maszyny grającej. Osób było niewiele. Dwie dziewczyny popijające koktajl przy blacie, starszy mężczyzna jedzący spory obiad oraz chłopak próbujący pokroić naleśnika.

Noora związała włosy w kitkę, odsłaniając wszystkie piegi na jej bladej twarzy. Niepewnie podeszła do kasy. Kątem oka dostrzegła słoneczniki, które wywołały u niej nieprzyjemny dreszcz. Zaschnięte płatki wpadały do małego słoiczka z podpisem "Wakacje :)". W tle rozbrzmiał chwytliwy kawałek.

— W czymś pomóc? — Sympatyczny głos kelnerki, przerwał dziewczynie wsłuchiwanie się w nieco znajomy utwór.

— Właściwie to chciałabym zamówić coś na wynos. — Odparła spoglądając na kartę. —Może... Trzy razy lasagne, raz naleśniki i... sok pomarańczowy.

Gdy Noora przeliczała gotówkę, rozbrykana Eva z cichym chichotem stanęła w miejscu. Przypomniała sobie ostatnio obejrzany film, gdzie piękna dziewczyna potrafiła zawrócić w głowie każdemu chłopakowi. Wiele razy próbowała ją naśladować przed lustrem, próbować czesać jak ona a nawet ubierać (oczywiście podbierając ubrania starszej siostrze). Ostatecznie postanowiła się w nią wcielić.

Powolnie przechodziła między stolikami szukając odpowiedniego partnera. Stanęła jak wryta gdy dostrzegła ciemnowłosego chłopaka, który posłał jej uśmiech. W jednej chwili dziecięca odwaga uleciała z Evy, pozostawiając jedynie resztki. Swoimi wielkimi oczami, podziwiała jego cudne lokowane włosy oraz delikatne piegi. "Zakochała się".

Wykonała dłonią pewny gest, który został natychmiast odwzajemniony. Niepewnie podeszła do stolika przy którym siedział rozpromieniony chłopak z dużą porcją naleśników.

— Masz ładne włosy. — Powiedziała wpatrując się w niego jak w obrazek.

— Dziękuję. — Odparł. — Twoje również są śliczne.

Eva zachichotała.

— Niestety, siostra ma bardziej wyraziste. —Teatralnie westchnęła opierając głowę o stolik. — Dlatego zawsze zwraca uwagę chłopców.

— Ja z pewnością jestem twój. — Powiedział z uśmiechem dokładnie obserwując jak policzki dziewczynki zmieniają kolor na czerwony.

Eva czuła jakby miała eksplodować. Chłopak o pięknych lokowanych włosach wyznał jej gwarantowaną miłość. Miała ochotę skakać, jednak powtarzała sobie w myślach aby się przypadkiem nie skompromitować.

Noora po odebraniu zamówienia zaczęła wypatrywać siostry. Gdy dostrzegła rudą dziewczynkę próbującą w człapać się na siedzenie obok nieznajomego chłopaka, poczuła zażenowanie. Szybko zgarnęła torbę z jedzeniem po czym podeszła do ich stolika. Bez zastanowienia ściągnęła naburmuszoną Evę, która była tak blisko dotknięcia jego lśniących loków.

— Przepraszam.

— Nic nie szkodzi, odbyliśmy na prawdę interesującą rozmowę. — Powiedział łagodnie.

Przez chwilę przypominała swoją młodszą siostrę. Z delikatnym uśmiechem dokładnie obserwowała chłopaka zapamiętując każdy szczegół, jakby było jej to do czegoś potrzebne. Huk tłuczonej szklanki ocucił Noore.

— Doprawdy? — Zapytała unosząc jedną brew. — Cieszę się, że mam tak wyedukowaną siostrę.

— Nie wątpie. — Odparł odsuwając od siebie talerz pełny zimnych naleśników.

Noora kiwnęła na pożegnanie głową i wzięła Evę za rękę. Odchodząc czuła na sobie niewidzialny ciężar spojrzenia jego brązowych oczu.

 Odchodząc czuła na sobie niewidzialny ciężar spojrzenia jego brązowych oczu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
√ Sunflower || Finn WolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz